Howard wyszedł z cienia
Napastnicy Detroit Red Wings jak zwykle byli ważni w walce o zwycięstwo we wczorajszym meczu z Anaheim Ducks, ale to bramkarz Jimmy Howard był prawdziwym bohaterem wieczoru.
Howard obronił wszystkie 41 strzałów rywali z Kalifornii i wygrywając czwarte spotkanie z rzędu zaliczył jednocześnie piąty "shutout" w swojej karierze. Tomas Holmström strzelił gola i raz asystował, podobnie jak Johan Franzén, który trafił do siatki w siódmym kolejnym meczu przeciwko Ducks. Strzelecki dorobek gości w Anaheim skompletowali Daniel Cleary i Valtteri Filppula, co pozwoliło Red Wings wygrać 4:0 i umocnić się na prowadzeniu w Konferencji Zachodniej. Gracze "Czerwonych Skrzydeł" po spotkaniu przyznawali, że nie był to ich najlepszy występ, ale na szczęście w bramce mieli znakomitego Howarda. - To było frustrujące - przyznał po meczu Corey Perry. - Walczyliśmy twardo, ale nie mogliśmy znaleźć sposobu, żeby go pokonać. To był jeden z tych wieczorów, kiedy nic się nie udaje.
26-letni bramkarz Red Wings ma w tym sezonie bilans meczów 15-2-2, broni ze skutecznością 91,9 % i wpuszcza średnio 2,38 gola na mecz. Licząc łącznie z rozgrywkami 2009-10 Howard wygrał 28 ze swoich ostatnich 34 meczów w sezonie zasadniczym. Dziś będzie odpoczywał, bowiem trener Mike Babcock już wcześniej zapowiadał, że w meczu z Los Angeles Kings kończącym podróż jego drużyny po Kalifornii nie zagra. Wobec odesłania do AHL Joeya MacDonalda w bramce stanie prawdopodobnie wracający po kontuzji pachwiny Chris Osgood. Wczoraj Red Wings poradzili sobie bez wielkiej pomocy ofensywnej Pawła Daciuka i Henrika Zetterberga. Duet, który wcześniej rozprawił się z San Jose Sharks tym razem zaliczył po asyście, ale dla Szweda był to pięćsetny punkt w NHL.
W składzie Ducks zabrakło Teemu Selänne, który ma problemy z pachwiną. Red Wings dzięki zwycięstwu odskoczyli już na 5 punktów drugim w tabeli Konferencji Zachodniej Vancouver Canucks. - To nie był piękny mecz, ale cieszymy się z dwóch punktów. Nie można wygrywać tylko pięknie - powiedział po spotkaniu Henrik Zetterberg. Jego drużyna ma tych punktów już 36. W całej lidze więcej zdobyli tylko Washington Capitals, ale rozegrali także o 4 mecze więcej. "Czerwone Skrzydła" wygrały 17 z 23 spotkań. Pod względem średniej liczby punktów zdobytych na mecz (1,57) nikt nie jest w stanie ekipie z Detroit dorównać.
Anaheim Ducks - Detroit Red Wings 0:4 (0:1, 0:2, 0:1)
0:1 Franzén - Filppula 01:09
0:2 Holmström - Zetterberg - Daciuk 34:02
0:3 Cleary - Rafalski 38:26
0:4 Filppula - Ericsson - Franzén 59:29
Strzały: 41-29.
Minuty kar: 2-6.
Widzów: 15 173.
W derbach Nowego Jorku Rangers pokonali Islanders 2:0. Świetna postawa obrony zespołu Johna Tortorelli sprawiła, że Henrikowi Lundqvistowi 17 obron wystarczyło do czwartego "shutoutu" w sezonie. W drugiej tercji gola w przewadze strzelił Marc Staal, a na 3 sekundy przed końcem do pustej bramki rywali trafił Brian Boyle, który strzelił już w tych rozgrywkach niemal tyle goli, ile w swoich trzech poprzednich w NHL razem wziętych. Rangers wygrali z Islanders także w czwartek na Long Island i tracą już tylko punkt do drugich w Dywizji Atlantyckiej Philadelphia Flyers oraz 3 "oczka" do prowadzących Pittsburgh Penguins.
Gol Brandona Suttera w dogrywce dał Carolina Hurricanes zwycięstwo 2:1 nad Colorado Avalanche. Wcześniej dla "Canes" trafił Jeff Skinner, a dla Avalanche Milan Hejduk. Cam Ward obronił 34 strzały. 18-letni Jeff Skinner jest z 20 punktami w 25 meczach najlepiej punktującym debiutantem obecnego sezonu. Jego drużyna pozostaje na przedostatnim miejscu w Dywizji Południowo-wschodniej. Avalanche są na drugiej pozycji w Północno-zachodniej.
Czwarty mecz z rzędu przegrali Columbus Blue Jackets, którzy ulegli aż 0:5 Buffalo Sabres w zdecydowanie najostrzejszym meczu wieczoru. Tyler Ennis i Thomas Vanek zaliczyli po golu i dwie asysty, Drew Stafford bramkę i asystę, a ponadto trafili Jochen Hecht i Jason Pominville. Sabres wykorzystali 3 z 6 okazji do gry w przewadze, a Ryanowi Millerowi zaledwie 19 obron wystarczyło do uzyskania pierwszego "czystego konta" w sezonie. Mecz był niezwykle ostry. Najpierw Mike Commodore dostał 5 minut kary za rzucenie na bandę, później ten sam gracz pobił się z Codym McCormickiem, Jared Boll walczył ze Steve'em Montadorem, by następnie dostać karę meczu za atak łokciem na głowę, a Derek Dorsett zmierzył się na pięści z Patrickiem Kaletą. Bilans końcowy - 112 minut kar.
Celny strzał René Bourque'a z rzutu karnego pozwolił Calgary Flames wygrać 3:2 z Minnesota Wild i uciec z ostatniego miejsca w Konferencji Zachodniej. Wcześniej dla "Płomieni" trafili Mark Giordano i Alex Tanguay, a dla Wild Pierre-Marc Bouchard i Martin Havlát. Bouchard strzelił pierwszego gola po ponad stumeczowej przerwie spowodowanej poważnym wstrząśnieniem mózgu w meczu otwarcia poprzedniego sezonu. W bramce Flames stanął nominalnie rezerwowy Henrik Karlsson. Na mecz sprzedano 17 130 biletów i taka była oficjalna frekwencja, ale śnieżyca sprawiła, że w hali Xcel Energy Center było wiele pustych miejsc.
Vancouver Canucks wygrali w Chicago 3:0 z Blackhawks - zespołem, który eliminował ich z dwóch ostatnich play-offów i który dwa tygodnie temu rozbił ich w Rogers Arena 7:1. Roberto Luongo dotąd nie grał z aktualnymi mistrzami NHL zbyt dobrze, ale wczoraj obronił 32 strzały i zaliczył drugi "shutout" w tym sezonie, a 53. w karierze. Gole strzelali Tanner Glass, Christian Ehrhoff i Henrik Sedin. Obowiązki "asystenta" przejął tym razem od swojego brata Daniel Sedin, który asystował dwukrotnie. Henrik ma na koncie najwięcej w całej lidze, 27 punktowych podań. Canucks przewodzą swojej Dywizji Północno-zachodniej i zajmują drugie miejsce w Konferencji Zachodniej, a Blackhawks są w tej ostatniej najlepsi ze wszystkich drużyn, które nie prowadzą w dywizjach.
WYNIKI
TABELE
Komentarze