Smutny powrót Berniera
Trener Los Angeles Kings, Terry Murray dokonał przed meczem z Montréal Canadiens desperackiej zmiany w bramce, która miała pomóc jego drużynie w przezwyciężeniu kryzysu. Skończyło się smutnym powrotem bramkarza "Królów" do domu.
Murray w Montréalu postawił nie na nominalnie pierwszego Jonathana Quicka, a na pochodzącego z przedmieść tego miasta Jonathana Berniera, który od dziecka kibicował drużynie Canadiens. Specjalna motywacja miała sprawić, że mistrz świata juniorów z 2008 roku poprowadzi "Królów" do zwycięstwa. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Bernier wpuścił 4 z 33 strzałów rywali i choć żaden stracony gol nie obciąża jego konta nie miał się po meczu z czego cieszyć. Zwłaszcza, że z trybun oglądało go mnóstwo krewnych i przyjaciół, a Kings przegrali piąty z ostatnich sześciu meczów. Wynik spotkania otworzył Andriej Kascicyn, który później raz asystował, a kolejne gole zdobyli dla gospodarzy Michael Cammalleri, Tomáš Plekanec i Duńczyk Lars Eller, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach "Habs".
Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 4:1, bo honor Kings ratował wezwany z AHL najskuteczniejszy gracz Manchester Monarchs Alec Martinez. Dla 23-letniego obrońcy, który trafił w przewadze był to pierwszy gol w NHL. Los Angeles Kings w XXI wieku jeszcze w Montréalu nie wygrali, ale ta statystyka była mniej istotna. Gorzej, że ich ostatni fatalny okres kosztował prowadzenie w Dywizji Pacyfiku, a dodatkowo sami zawodnicy czują, że grają coraz gorzej. - Możemy mówić, że ten czy tamten element nie działa, ale kiedy się na lodzie nie pracuje ciężko, to nic nie będzie działało - gorzko skomentował po spotkaniu kapitan gości, Dustin Brown. - Nie ustawiamy się na pozycjach, bo za każdym razem jesteśmy spóźnieni. To nie do zaakceptowania.
W zupełnie innej sytuacji jest ekipa Canadiens, która wygrała 6 z ostatnich 8 meczów i pewnie prowadzi w Dywizji Północno-wschodniej, a w całej Konferencji Wschodniej zajmuje z 28 punktami trzecie miejsce. Kiedy wczoraj Kings zdobyli gola kontaktowego w oczy gospodarzy mogło zajrzeć widmo poniedziałkowego meczu z Philadelphia Flyers, kiedy "Habs" stracili prowadzenie 2:0 i przegrali 2:3. Tym razem jednak podopieczni Jacquesa Martina zareagowali znacznie lepiej. - Myślę, że zawodnicy zdali sobie sprawę z faktu, że w Filadelfii nie zagrali dobrze- powiedział po spotkaniu Martin. Jego zespół czeka teraz wyprawa do Atlanty, gdzie jutro zmierzy się z Thrashers.
Montréal Canadiens - Los Angeles Kings 4:1 (2:0, 2:1, 0:0)
1:0 Kascicyn - Darche - Subban 09:59 PP
2:0 Cammalleri - Hamrlík - Gomez 17:37
2:1 Martinez - Smyth - Williams 21:57 PP
3:1 Plekanec - Gionta - Kascicyn 23:16
4:1 Eller - Picard - Pouliot 38:07
Strzały: 33-25.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 21 273.
Pittsburgh Penguins pokonali na wyjeździe Buffalo Sabres 1:0. Gola na wagę dwóch punktów strzelił w 16. minucie Pascal Dupuis, a Marc-André Fleury, który kłopoty z początku rozgrywek wydaje się mieć za sobą zaliczył pierwszy "shutout" w sezonie. Bramkarz "Pingwinów" obronił wczoraj 30 strzałów. Asystując przy golu Dupuisa Sidney Crosby wydłużył swoją serię meczów ze zdobytym punktem do dziesięciu, a jego drużyna wygrała czwarte kolejne spotkanie. Zakończyła się za to passa siedmiu meczów z punktami Thomasa Vanka. Pod nieobecność kontuzjowanego Ryana Millera w bramce Sabres stał nie Patrick Lalime, a Jhonas Enroth.
Do niechlubnego zapisania się w historii NHL niebezpiecznie zbliża się ekipa New York Islanders. "Wyspiarze" przegrali z Columbus Blue Jackets 3:4, co oznacza, że ponieśli czternastą porażkę z rzędu. Tym razem, podobnie jak w poprzednim meczu Islanders zdobyli punkt za remis w regulaminowym czasie gry. W dogrywce wynik rozstrzygnął Jakub Voráček, a wcześniej po golu i asyście zaliczyli R.J. Umberger oraz Antoine Vermette. Blue Jackets wygrali piąty kolejny mecz. Najdłuższe w historii NHL serie porażek trwały 17 spotkań. Wczoraj swój setny mecz w NHL uczcił golem najlepszy strzelec Islanders, John Tavares. 20-latek w 100 spotkaniach strzelił 32 gole i zaliczył 34 asysty.
Serię trzech porażek przerwała ekipa Washington Capitals. Nicklas Bäckström strzelił dwa gole, o zwycięstwie przesądził później Brooks Laich, a Aleksandr Owieczkin asystował trzykrotnie, co pomogło "Stołecznym" pokonać Carolina Hurricanes 3:2. Po ostatnich problemach Bradena Holtby'ego tym razem w bramce "Caps" stanął Siemion Warłamow, który obronił 30 strzałów. Eric Staal strzelił gola dla Hurricanes w swoim pięćsetnym meczu w NHL. Aleksandr Owieczkin oddał wczoraj 10 strzałów na bramkę rywali, ale gola nie zdobył od pięciu spotkań.
Atlanta Thrashers zaskakująco łatwo wygrali z Detroit Red Wings 5:1. Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyli Andrew Ladd i Bryan Little, pozostałe trafienia Thrashers zapisali na swoje konto Chris Thorburn, Anthony Stewart i Dustin Byfuglien, a 32 strzały obronił Ondřej Pavelec. Thrashers są na ósmym miejscu w Konferencji Wschodniej, ale od kiedy Andrew Ladd został mianowany kapitanem zespołu wygrali wszystkie trzy spotkania, w tym oprócz wczorajszego zwycięstwa nad Red Wings także 5:0 z Washington Capitals. Dla ekipy z Atlanty to najdłuższa zwycięska seria tego sezonu.
Dallas Stars wygrali na wyjeździe 2:1 z Ottawa Senators i przerwali serię czterech wyjazdowych porażek. Przesądził o tym trafiając na początku trzeciej tercji Brenden Morrow, a wcześniej gola zdobył też Trevor Daley. Powody do radości z rzadkiego występu w pierwszym składzie miał także Andrew Raycroft zastępujący w bramce Kariego Lehtonena. Bramkarz Stars obronił 18 strzałów i wygrał swoje drugie spotkanie w tym sezonie.
Pierwszy raz w tych rozgrywkach dwa mecze z rzędu wygrali New Jersey Devils. Wczoraj udało im się pokonać po rzutach karnych 2:1 Calgary Flames. Karnego jako jedyny wykorzystał Ilia Kowalczuk, który w tym sezonie wydaje się najbardziej przepłaconym graczem ligi. Wczorajszy gol Kowalczuka nie będzie oczywiście zaliczony do statystyk, a szkoda, bo Rosjanin w 21 spotkaniach zdobył zaledwie 4 bramki. Przed serią rzutów karnych gola dla Devils strzelił David Clarkson, a dla Flames René Bourque. W pojedynku szwedzkich zmienników w bramce lepiej od Henrika Karlssona spisał się zastępujący kontuzjowanego Martina Brodeura Johan Hedberg. 37-letni bramkarz Devils obronił 25 strzałów z gry i dwa rzuty karne.
Tampa Bay Lightning mimo fatalnej trzeciej tercji pokonali New York Rangers. Podopieczni Guy Bouchera po dwóch odsłonach prowadzili już 5:0 i trzy bramki stracone w trzeciej im nie zaszkodziły. Ryan Malone strzelił dwa gole, a Steven Stamkos zaliczył gola i dwie asysty, co pomogło ich drużynie wygrać piąty mecz z rzędu. Stamkos w 22 spotkaniach strzelił 21 goli i zdobył 38 punktów - w obu przypadkach jest liderem klasyfikacji statystycznych. Być moze już w piątek na mecz z Washington Capitals do składu Lightning wróci Simon Gagné, który nie grał od 16 spotkań.
Boston Bruins pokonali na wyjeździe Florida Panthers 3:1, a wieczór w Sunrise należał do najstarszego gracza NHL. 42-letni Mark Recchi strzelił dwa gole i rozstrzygnął o zwycięstwie swojej drużyny, a przy okazji jako 13. gracz w historii ligi osiągnął granicę 1 500 punktów. Potrzebował do tego 1 591 spotkań. Gola w osłabieniu w kuriozalnych okolicznościach strzelił wczoraj dla Bruins Brad Marchand, a dla Panthers trafił Steve Reinprecht. Mark Recchi, który jest najskuteczniejszym w historii wciąż grającym w NHL zawodnikiem do 12. na liście wszech czasów Paula Coffeya traci 31 "oczek". W środowy wieczór swój pięćsetny mecz w NHL rozegrał Stephen Weiss.
St. Louis Blues pokonali na wyjeździe po rzutach karnych Nashville Predators 2:1. Bohaterem wieczoru był Andy McDonald, który z gry trafił już w 9. sekundzie, a później jako jedyny skutecznie wykonał rzut karny. Co ciekawe z 9 karnych, których nie udało się wykorzystać tylko dwa obronili bramkarze. Blues, którzy wygrali trzeci mecz z rzędu oddali wczoraj na bramkę Pekki Rinne tylko 15 strzałów, w tym zaledwie 13 w ciągu regulaminowych 60 minut. Dla Predators jako jedyny trafił Jerred Smithson.
Prowadzący w całej lidze Philadelphia Flyers wygrali na wyjeździe 6:1 z Minnesota Wild. Nie przeszkodził im w tym fakt, że najskuteczniejsi gracze, Claude Giroux i Mike Richards pozostali bez punktów. Po golu i asyście zaliczyli Daniel Brière, Fin Ville Leino i wyrastający na jedno z odkryć tego sezonu Austriak Andreas Nödl, a ponadto bramki zdobyli James van Riemsdyk, Jeff Carter i trafiający po raz pierwszy dla Flyers Jody Shelley. Ten ostatni stoczył też bójkę z Mattem Kassianem, ale w elemencie uważanym za jego specjalność nie po raz pierwszy w tym sezonie nie poszło mu najlepiej. Do bramki Flyers wrócił Siergiej Bobrowski, który musiał bronić zaledwie 16 strzałów. Pokonał go jedynie debiutujący w barwach Wild Patrick O'Sullivan.
W meczu na szczycie Dywizji Północno-zachodniej Vancouver Canucks pokonali Colorado Avalanche 4:2 i wyprzedzili swoich rywali w tabeli. Po bramce i asyście zaliczyli Alex Burrows i Daniel Sedin, bramkę decydującą o zwycięstwie strzelił Ryan Kesler, a do strzeleckiego bilansu dołożył się też Kevin Bieksa, który trafił pierwszy raz w sezonie. Avalanche stracili w Vancouver dwa punkty, serię zwycięstw (4), a ponadto też kontuzjowanych Adama Foote'a i Craiga Andersona. Zwłaszcza ten ostatni , który urazu pachwiny doznał w drugim meczu po powrocie po kontuzji nie będzie miasta ostatnich Igrzysk Olimpijskich wspominał dobrze. Poprzedni uraz przytrafił mu się 26 października na rozgrzewce przed meczem z... Canucks w Vancouver. Andersona od drugiej tercji zmienił Peter Budaj.
San Jose Sharks wygrali 5:2 z Chicago Blackhawks. Dwa gole strzelił Patrick Marleau, Joe Pavelski zaliczył bramkę i asystę, a 30 strzałów rywali obronił Antti Niemi, który w maju jeszcze jako bramkarz Blackhawks walnie przyczynił się do wyeliminowania Sharks w finale play-offów Konferencji Zachodniej. Oprócz Marleau i Pavelskiego na listę strzelców wpisali się wczoraj po stronie gospodarzy Dany Heatley i Jamal Mayers. Blackhawks, których "kaca mistrzowskiego" spotęgowała konieczność pozbycia się latem wielu ważnych ogniw zeszłorocznej drużyny zajmują w Konferencji Zachodniej 9. miejsce i gdyby play-offy startowały dziś nie awansowaliby do nich. Drużyny nie mają w tej chwili równej liczby spotkań na koncie, tyle tylko że "Hawks" rozegrali ich najwięcej w całej lidze.
WYNIKI
TABELE
Komentarze