Porażka Blackhawks pod mistrzowskim sztandarem
Wciągając wczoraj pod dach hali United Center banner za zdobycie Pucharu Stanleya klub Chicago Blackhawks świętował swoją najnowszą historię. Teraźniejszość po dwóch meczach nowego sezonu nie jest jednak tak kolorowa.
Blackhawks otwierali sezon przed własną publicznością meczem z odwiecznym rywalem, Detroit Red Wings, którego mogli upokorzyć wciągając pod dach mistrzowski sztandar. Fakt ten obrócił się jednak przeciwko gospodarzom, bo "Czerwone Skrzydła" ku radości swoich fanów zepsuły uroczystość wygrywając w Chicago 3:2. Niespodziewanym bohaterem spotkania był Valtteri Filppula, który dwa razy wpisał się na listę strzelców. Fin przesądził o wyniku w 47. minucie w sposób, jakiego nikt w meczu kandydatów do tytułu mistrzowskiego by się nie spodziewał. Wjeżdżając do tercji obronnej rywali wykorzystał potknięcie Johna Scotta, ale kiedy znalazł się przed bramką krążek uciekł mu z kija. Ten fakt tak zaskoczył Marty'ego Turco, że ten nie zdołał interweniować i wpuścił bardzo łatwego gola.
W pierwszej tercji Filppula skierował krążek do bramki po świetnym podaniu Johana Franzéna, a Turco, który nie miał dobrego dnia dał się także pokonać Toddowi Bertuzziemu. - Miałem dużo szczęścia - powiedział o zwycięskim golu Filppula. - Chciałem przejść na forehand i zgubiłem krążek. Kiedy próbowałem odzyskać nad nim kontrolę lekko go uderzyłem. Dobrze, że wpadł, ale miałem dużo szczęścia. Red Wings wygrali drugie spotkanie w sezonie, podczas gdy ich wczorajsi rywale po raz drugi przegrali i mają na koncie tylko jeden punkt.
Generalny Menedżer "Hawks", Stan Bowman postanowił za duże pieniądze na wiele lat zatrzymać w klubie trójkę Patrick Kane, Duncan Keith, Jonathan Toews, ale przez to musiał się latem pozbyć także kluczowych w walce o Puchar Stanleya Dustina Byfugliena, Krisa Versteega czy Bena Eagera. Choć na bicie alarm jest za wcześnie to nieudany start do rozgrywek sygnalizuje kłopoty, jakie mogą mieć mistrzowie NHL w tym sezonie. - Przed takim zespołem jak Red Wings nie można się ukryć. Chcieliśmy stawić im czoła i pokazać nasze możliwości na ich tle - mówił wczoraj po spotkaniu kapitan Blackhawks, Jonathan Toews, który podczas przedmeczowej ceremonii wniósł Puchar Stanleya na lód. - W niektórych aspektach graliśmy dobrze, ale jestem rozczarowany, że nie potrafiliśmy ich pokonać u siebie.
Chicago Blackhawks - Detroit Red Wings 2:3 (1:1, 1:1, 0:1)
0:1 Filppula - Franzén - Bertuzzi 12:59
1:1 Seabrook - Hossa - Brouwer 19:57 PP
1:2 Bertuzzi - Stuart - Rafalski 21:12
2:2 Bickell - Bolland - Kane 21:49
2:3 Filppula - Hudler - Lidström 46:01 PP
Strzały: 28-26.
Minuty kar: 8-10.
Widzów: 22 161.
W pierwszym meczu rozegranym w Pradze zespół Phoenix Coyotes pokonał 5:2 Boston Bruins. Bohaterem spotkania rozgrywanego w jego ojczyźnie był Radim Vrbata. Czech w 8. minucie otworzył wynik meczu, w 59. zamknął go trafiając do pustej bramki, a ponadto zaliczył asystę przy trafieniu Érica Bélangera. Dla Coyotes trafili także Tyler Pyatt i Scottie Upshall, a 40 razy skutecznie interweniował stojący w bramce Ilia Bryzgałow. Obie bramki dla Bruins strzelił debiutujący w tym zespole Nathan Horton. Przy jego drugim golu asystował Zdeno Chára, który wczoraj przedłużył swój kontrakt do 2018 roku. Coyotes i Bruins ponownie spotkają się w O2 Arena w Pradze dziś.
W Sztokholmie Columbus Blue Jackets zrewanżowali się San Jose Sharks za piątkową porażkę i wygrali po dogrywce 3:2. Zwycięstwo dał swojej drużynie Ethan Moreau, dla którego był to pierwszy gol w barwach Blue Jackets. Gola i asystę dla ekipy z Ohio zanotował świetnie czujący się w swojej ojczyźnie Kristian Huselius, a trafił także Rick Nash. Pierwszą gwiazdą meczu wybrano jednak bramkarza Blue Jackets, Steve'a Masona, który obronił 33 strzały. Dla Sharks gole zdobywali Devin Setoguchi i Joe Thornton. Obie drużyny wracają teraz do Stanów, ale NHL już nie każe zespołom zaczynającym sezon w Europie grać od razu w Ameryce, jak miało to miejsce w przeszłości. Blue Jackets kolejny mecz rozegrają w piątek, Sharks w sobotę.
20-letni Derek Stepan już w swoim debiucie w NHL przeszedł do historii. Zespół New York Rangers pokonał wczoraj Buffalo Sabres 6:3, a gracz wybrany przez Rangers w Drafcie 2008 z numerem 51 został czwartym w historii hokeistą, który w swoim pierwszym meczu w NHL popisał się hat trickiem. Przed Amerykaninem takiej sztuki dokonali tylko Alex Smart, Real Cloutier i Fabian Brunnström. Dwa gole dla nowojorskiej ekipy strzelił Brandon Dubinsky, a trafił także Erik Christensen. Dwie bramki i asystę dla Sabres zaliczył Jordan Leopold, a swojego trzeciego już gola w sezonie strzelił Derek Roy.
Już drugi mecz w tych rozgrywkach wygrał najsłabszy w zeszłym sezonie na Wschodzie zespół Toronto Maple Leafs. "Klonowe Liście" w derbach prowincji Ontario pokonały 5:1 Ottawa Senators. Po golu i asyście dla zwycięzców uzyskali Phil Kessel, Clarke MacArthur i Kris Versteeg. Ten ostatni stoczył również pięściarski pojedynek z Mike'em Fisherem i zaliczył hat trick Gordie'ego Howe'a. Pozostałe gole zdobyli Nikołaj Kulemin i Tim Brent, a dla Senators Jason Spezza. Dobrze spisujący się na początku sezonu Jean-Sébastien Giguère musiał bronić zaledwie 18 strzałów. Derby Ontario nie mogły oczywiście obejść się bez bójki Coltona Orra z Mattem Carknerem, którzy w ubiegłym sezonie walczyli ze sobą 4 razy. Orr w kolejnej rundzie rywalizacji znów potwierdził swoją wyższość nad graczem "Senatorów".
Zespół Dallas Stars pokonał na wyjeździe New York Islanders 5:4 po rzutach karnych. Brenden Morrow strzelił dwa gole, a Mike Ribeiro asystował dwukrotnie i jako jedyny zamienił na gola rzut karny. Bramki dla Stars strzelali także Jamie Benn i Stéphane Robidas. Ekipa z Teksasu wygrała, mimo że w strzałach rywale mieli przewagę 47-22. Świetnie spisał się jednak stojący w bramce "Gwiazd" Kari Lehtonen. Jego vis-a-vis, Rick DiPietro rozegrał pierwszy mecz od lutego, ale nie mógł być zadowolony z występu, ponieważ obronił tylko 18 uderzeń. Po zderzeniu z Adamem Burishem w 17. minucie taflę opuścił John Tavares. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest jego uraz.
Drugą porażkę w sezonie, tym razem w dziwnych okolicznościach ponieśli Pittsburgh Penguins. "Pingwiny" do 58. minuty prowadziły z Montréal Canadiens 2:1, ale w odstępie 24 sekund Mike Cammalleri i Scott Gomez strzelili dwa gole, które dały "Habs" zwycięstwo. Cammalleri, który w półfinale Konferencji Wschodniej ubiegłego sezonu pogrążył Penguins strzelając 7 goli w serii tym razem wpisał się na listę strzelców dwukrotnie. Dla 28-letniego napastnika był to pierwszy mecz sezonu, bowiem spotkanie z Toronto Maple Leafs opuścił z powodu zawieszenia za uderzenie Nino Niederreitera w przedsezonowym sparingu. 36 strzałów Penguins obronił wczoraj Carey Price.
Pierwsze zwycięstwo w sezonie odnieśli Washington Capitals, którzy w niezwykle emocjonującym, choć jednostronnym meczu pokonali 7:2 New Jersey Devils. Aleksander Owieczkin strzelił dwa gole i raz asystował, a John Carlson raz trafił i zaliczył dwie asysty. Dzień po pierwszej w karierze bójce Pawła Daciuka rodakowi pozazdrościł Ilia Kowalczuk, który w szóstej walce w NHL zmierzył się z Mike'em Greenem. Chwilę później Rod Pelley bił się z Mattem Hendricksem, David Clarkson z Mattem Bradleyem, a Pierre-Luc Létourneau-Leblond zaatakował Johna Carlsona. Temu ostatniemu sędziowie nie dali jednak kary za bójkę, przez co nie zaliczył hat tricka Gordie'ego Howe'a. Martin Brodeur po dwóch tercjach zjechał z bramki i ustąpił miejsca Johanowi Hedbergowi.
Tampa Bay Lightning wygrali 5:3 z Atlanta Thrashers. Najlepszy strzelec ubiegłego sezonu, Steven Stamkos strzelił dwa gole i raz asystował, gola i asystę zaliczył Steve Downie, a pozostałe bramki zdobyli Dominic Moore i Vincent Lecavalier. Thrashers przy stanie 0:4 strzelili trzy kolejne gole (Tobias Enström, Ben Eager i Chris Thorburn), ale nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. W bramce ekipy z Atlanty stał Chris Mason. Rozpoczynający przedwczorajszy mecz z Washington Capitals Ondřej Pavelec, który stracił na lodzie przytomność pozostaje w szpitalu. Lekarze zdiagnozowali u Czecha wstrząśnienie mózgu, ale wciąż nie jest jasne, co było przyczyną zasłabnięcia. Pavelec w wywiadzie dla "The Atlanta Journal-Constitution" przyznał, że nie pamięta swojego udziału w meczu.
St. Louis Blues pokonali po dogrywce Philadelphia Flyers 2:1. Gola na wagę dodatkowego punktu strzelił Carlo Colaiacovo, a wcześniej trafił Brad Boyes. Jaroslav Halák w finale Konferencji Wschodniej ubiegłego sezonu nie powstrzymał "Lotników", ale tym razem już w nowych barwach spisał się bardzo dobrze broniąc 29 strzałów rywali. Pokonał go jedynie Daniel Brière. Mimo świetnego występu Siergieja Bobrowskiego w pierwszym meczu sezonu przeciwko Pittsburgh Penguins tym razem w bramce Flyers stanął Brian Boucher.
Nashville Predators pokonali 4:1 Anaheim Ducks. Gola i asystę zanotował doświadczony Steve Sullivan, a trafili również Marcel Goc, Patric Hörnqvist i David Legwand. Pekka Rinne obronił 29 strzałów rywali, ale później doznał kontuzji i ustąpił miejsca w bramce debiutującemu w NHL Andersowi Lindbäckowi. Szwed nie dał się pokonać ani raz. Zespół Ducks, który kontynuuje swoją słabą passę jeszcze z meczów przedsezonowych pozwolił rywalom na oddanie aż 49 strzałów. Honorowego gola dla "Kaczorów" strzelił Saku Koivu.
Los Angeles Kings pokonali w Vancouver tamtejszych Canucks 2:1 po rzutach karnych w 40. rocznicę meczu między obiema drużynami, który dla Canucks był pierwszym w NHL. Rzuty karne jako jedyni wykorzystali Anže Kopitar i Jack Johnson. Wcześniej gola dla Kings strzelił Justin Williams, a dla gospodarzy Christian Ehrhoff. Roberto Luongo skutecznie interweniował z gry 31 razy, Jonathan Quick 23, ale żaden z bramkarzy nie obronił ani jednego rzutu karnego. Obie drużyny wystąpiły w strojach stylizowanych na te z 1970 roku.
WYNIKI
Komentarze