Trzecia tercja dała remis
Hokeiści Montréal Canadiens nie rozegrali wczoraj w hali Centre Bell najlepszego spotkania przeciwko Pittsburgh Penguins. Alarmujący dla mistrzów NHL może być jednak fakt, że jedna dobra tercja wystarczyła "Habs" do odniesienia zwycięstwa.
Canadiens z powodu ograniczonych możliwości swoich graczy, zwłaszcza w porównaniu z zawodnikami Washington Capitals i Pittsburgh Penguins z którymi przyszło im się mierzyć w tych play-offach zwykle przez większą część meczu się bronią, ale wczoraj w pierwszych 40 minutach nie stworzyli niemal żadnego zagrożenia pod bramką rywali. Mimo to przegrywali zaledwie 1:2, bowiem już w 3. minucie Tom Pyatt dał swojej drużynie prowadzenie, a później odpowiedzieli Maxime Talbot i Chris Kunitz. Kiedy więc w trzeciej odsłonie Canadiens zagrali lepiej to okazało się, że to wystarczyło do odniesienia zwycięstwa i wyrównania stanu rywalizacji play-off.
W 43. minucie Maxime Lapierre doprowadził do remisu, a kiedy niespełna 100 sekund później Brian Gionta wrzucił krążek pod bramkę ten odbił się od łyżwy Krisa Letanga i minął Marc-André Fleury'ego dając ekipie z Montréalu prowadzenie 3:2. Taki wynik "Habs" utrzymali już do końca spotkania i zrobili to pewnie, nie broniąc się bez przerwy desperacko. Graczem meczu znów wybrano jednak Jaroslava Haláka, który obronił 33 strzały. Słowak wyprzedził w klasyfikacji najskuteczniej broniących bramkarzy play-off mającego już sezon za sobą Craiga Andersona i prowadzi z wynikiem 93,4 %. Tu i ówdzie wciąż pojawiają się porównania Haláka do Kena Drydena i Patricka Roy, którzy poprowadzili w swoich pierwszych sezonach Canadiens do Pucharu Stanleya, ale do tego celu obecnej ekipie jeszcze daleko.
Mimo to jednak kilka tygodni temu nikt nie uwierzyłby, że zespół Jacquesa Martina, który zakwalifikował się do play-off z najgorszym bilansem punktowym ze wszystkich drużyn od 2003 roku wyeliminuje w pierwszej rundzie najlepszy zespół sezonu zasadniczego, a w drugiej stawi taki opór mistrzom NHL. Po czterech meczach jest 2-2 i choć "Pingwinom" do awansu wystarczy wygranie spotkań u siebie to Canadiens i tak znajdują się w lepszej sytuacji, niż na tym etapie ćwierćfinału play-off z Washington Capitals. - Oni wyeliminowali najlepszy zespół w lidze. To dobra drużyna, która nie jest w drugiej rundzie za darmo. To będzie do końca prawdziwa bitwa - nie ma wątpliwości Maxime Talbot. Penguins ponieśli pierwszą w tych play-offach porażkę na wyjeździe.
Teraz wracają do Mellon Arena i zupełnie niepostrzeżenie ten mecz może okazać się nawet ostatnim w historii tej najstarszej używanej obecnie w NHL hali. By tak się stało Canadiens musieliby oczywiście wygrać dwa kolejne spotkania. Media w Pittsburghu coraz głośniej krytykują grę dwóch największych ofensywnych gwiazd Penguins. Sidney Crosby w całej serii nie strzelił jeszcze gola, ale wczoraj zanotował asystę i zaprezentował się znacznie lepiej, niż w dwóch poprzednich spotkaniach. Crosby zagrał zresztą nieco inaczej, niż wcześniej, bowiem strzelał pięciokrotnie - o dwa razy więcej, niż we wcześniejszych trzech meczach razem wziętych. Jewgienij Małkin nie wykorzystał w końcówce znakomitej okazji do wyrównania, a w całych play-offach strzelił tylko jednego gola w równych składach.
Wczoraj obie gwiazdy Penguins miały też problemy ze wznowieniami, których wygrały połowę. Była to zresztą bolączka całej drużyny, bowiem "Pens" byli lepsi tylko w 15 z 34 wznowień. Co ciekawe jedynym graczem gości, który wygrał ponad połowę takich sytuacji był wracający do gry po błyskawicznej rehabilitacji kontuzjowanej nogi Jordan Staal. Hokeiści Canadiens przyznawali po meczu numer 4, że w przerwie między drugą a trzecią tercją obawiali się zmiany wyniku serii na 1-3. - W przerwie musieliśmy spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć, że żaden z nas nie pokazał tego, czego potrzebowaliśmy - mówi Hal Gill. - Trener zwrócił na to uwagę, ale przede wszystkim każdy z nas musiał sobie powiedzieć, że trzeba dać drużynie o wiele więcej. Piąty mecz odbędzie się w sobotę.
Montréal Canadiens - Pittsburgh Penguins 3:2 (1:2, 0:0, 2:0)
1:0 Pyatt - Moen - Metropolit 02:34
1:1 Talbot 03:27
1:2 Kunitz - Crosby - Goligoski 05:18 PP
2:2 Lapierre - Darche - Bergeron 42:07
3:2 Gionta - Pyatt - Hamrlík 43:40
Strzały: 25-35.
Minuty kar: 8-4.
Widzów: 21 273.
Stan rywalizacji: 2-2. Piąty mecz w sobotę w Pittsburghu.
Swoje szanse na awans do finału Konferencji Zachodniej przedłużyli Detroit Red Wings i zrobili to w imponującym stylu. "Czerwone Skrzydła" zmiażdżyły San Jose Sharks 7:1 wygrywając pierwszą tercję 5:0. Indywidualny występ, który przejdzie do historii zanotował Johan Franzén. Szwed strzelił 4 gole i zaliczył 2 asysty, a w pierwszej tercji uzyskał naturalny hat-trick w odstępie zaledwie 3 minut i 26 sekund. Tylko dwóch sekund zabrakło mu do rekordu wszech czasów w play-off należącego do Tima Kerra. Najszybszy hat-trick w historii NHL wciąż należy do Billa Mosienko, który w 1952 roku zdobył dla Chicago Black Hawks trzy gole w ciągu 21 sekund. Gola i 4 asysty zanotował wczoraj Todd Bertuzzi, a strzelali także Valtteri Filppula i Brian Rafalski.
Gola Bertuzziego początkowo też przypisano Franzénowi, ale później statystycy NHL zmienili ten zapis. Jewgienij Nabokow po koszmarnej pierwszej tercji, którą skończył z zawstydzającym wynikiem 44,4 % obron już na lód nie wyszedł, a zastąpił go Thomas Greiss. W trzeciej tercji doszło do wielu przepychanek na lodzie i bójki Scotta Nichola z Justinem Abdelkaderem. Ten ostatni jest jedynym graczem, który w tych play-offach bił się dwukrotnie. Pogrom we wczorajszym meczu sprawił, że Red Wings mają w tej serii bilans bramkowy 16-13, choć przegrywają 1-3. Jeśli finaliści ubiegłego sezonu chcą znów przedłużyć swoje szanse na awans do kolejnej rundy muszą pokonać "Rekiny" jutro. Tym razem będzie to jednak trudniejsze, ponieważ mecz odbędzie się w hali HP Pavilion w San Jose.
Detroit Red Wings - San Jose Sharks 7:1 (5:0, 1:1, 1:0)
1:0 Bertuzzi - Franzén - Zetterberg 05:40 PP
2:0 Franzén - Zetterberg - Bertuzzi 07:50
3:0 Franzén - Bertuzzi - Lidström 10:43
4:0 Franzén 11:16
5:0 Filppula - Holmström - Daciuk 18:50
6:0 Rafalski - Bertuzzi - Franzén 23:05 PP
6:1 Heatley - Thornton - Marleau 39:11 PP2
7:1 Franzén - Bertuzzi - Lidström 47:33 PP
Strzały: 37-29.
Minuty kar: 33-49.
Widzów: 20 066.
Stan rywalizacji: 1-3. Piąty mecz w sobotę w San Jose.
Komentarze