Skrzydła lecą dalej
Hokeiści Phoenix Coyotes mimo koszmarnego lata, które omal nie skończyło się przeniesieniem klubu do innego miasta mają za sobą najlepszy sezon w historii. Za sobą, bowiem wczoraj sezon ten zakończyli w imponującym stylu Detroit Red Wings.
Choć Coyotes po rozgrywkach zasadniczych znajdowali się w tabeli Konferencji Zachodniej wyżej, niż Red Wings to mało kto upatrywał w nich faworyta rywalizacji w pierwszej rundzie. Eksperci przewidywali, że zwycięży doświadczenie "Czerwonych Skrzydeł" w meczach o wielką stawkę. Przez pierwsze 6 gier raczej nie było tego widać, ale gdzie można lepiej pokazać swoje ogranie w ważnych spotkaniach, niż w meczu numer 7. Tak było właśnie wczoraj - Red Wings rozbili w Glendale Coyotes 6:1 i to oni zagrają w drugiej rundzie play-off z San Jose Sharks. Jedyną pozycją na której drużyna z Detroit nie miała przewagi doświadczenia była bramka i rzeczywiście dopóki Ilia Bryzgałow bronił strzały rywali to grający bez Shane'a Doana Coyotes utrzymywali remis z dominującymi na lodzie rywalami.
Kiedy jednak w 23. minucie Paweł Daciuk z bliska podczas gry w przewadze pokonał swojego rodaka rozpoczęła się egzekucja "Kojotów". Niespełna dwie minuty później znów Daciuk otrzymał świetne podanie od Henrika Zetterberga i w sytuacji "sam na sam" nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Vernon Fiddler co prawda trafił w 29. minucie prosto ze wznowienia, ale nikt nie miał wątpliwości kto jest tego dnia lepszy. Później zresztą sprawy w swoje ręce wziął ten najbardziej doświadczony, rozgrywający ósmy w karierze mecz nr 7 Nicklas Lidström. Szwed być może nie jest już tak dobrym obrońcą, jak w swoich najlepszych latach, ale w najważniejszych meczach wciąż zespół może na niego liczyć. Wczoraj strzelił dwa gole i raz asystował.
- Ludzie mówią, że Nicklas coś stracił ze swojej gry, ale ja tego nie widzę- komentował po spotkaniu bramkarz Red Wings, Jimmy Howard. -Wciąż jest najlepszy w tym sporcie. Pozostałe bramki dla "Czerwonych Skrzydeł" zdobyli Brad Stuart i Todd Bertuzzi. Red Wings po raz pierwszy od 46 lat wygrali mecz numer 7 na wyjeździe, choć wczorajsze zwycięstwo najbardziej przypominało chyba to kończące słynną rywalizację z Colorado Avalanche z finału Konferencji Zachodniej z 2002 roku, kiedy klub z "Hockeytown" zwyciężył 7:0. Teraz finalistów ubiegłego sezonu czeka rywalizacja z najlepszą drużyną rozgrywek zasadniczych na Zachodzie, San Jose Sharks. Obie drużyny w play-off grały ze sobą 3 razy, bilans wynosi 2-1 dla Red Wings, którzy oba mecze wygrali właśnie w półfinale Konferencji Zachodniej.
Tymczasem Coyotes po tym jak ustanowili klubowe rekordy zwycięstw i punktów w sezonie zasadniczym nie zdołali zapisać kolejnej złotej karty wygrywając wreszcie pierwszą serię w play-off. To nadal dla klubu z Arizony bariera nie do przejścia. Być może po tak wspaniałym sezonie zasadniczym "Kojoty" nie zasłużyły na zakończenie rozgrywek w takim stylu, ale to nie miało wczoraj znaczenia. - Od samego początku oni byli od nas lepsi. Szczerze mówiąc trochę brakuje mi słów- mówił po meczu rozczarowany Lee Stempniak. Przed sezonem niemal nikt nie dawał "Kojotom" szans na awans do play-off, ale po jego zakończeniu wszyscy w Glendale są rozczarowani.
Phoenix Coyotes - Detroit Red Wings 1:6 (0:0, 1:4, 0:2)
0:1 Daciuk - Lidström - Rafalski 22:01 PP
0:2 Daciuk - Zetterberg - Rafalski 23:42
1:2 Fiddler 28:23
1:3 Lidström - Filppula - Zetterberg 33:52 PP
1:4 Stuart 39:55
1:5 Bertuzzi - Filppula - Zetterberg 46:35
1:6 Lidström - Rafalski - Franzén 52:14 PP
Strzały: 33-50.
Minuty kar: 14-12.
Widzów: 17 543.
Stan rywalizacji: 3-4. Awans Red Wings.
Pary półfinałów Konferencji Zachodniej (w nawiasach miejsce po sezonie zasadniczym):
San Jose Sharks (1.) - Detroit Red Wings (5.)
Chicago Blackhawks (2.) - Vancouver Canucks (3.)
Komentarze