NHL: "Gwiazdy" myślały o play-offach (WIDEO)
Według jednego z najlepszych graczy Dallas Stars tej nocy w Chicago on i jego koledzy myśleli już o play-offach NHL i zapomnieli, że muszą jeszcze zająć przed nimi jak najlepsze miejsce. Skończyło się to fatalnym wynikiem.
Pewny jednej z dwóch "dzikich kart" do play-offów w konferencji zachodniej zespół Dallas Stars grał w nocy polskiego czasu na wyjeździe z drużyną Chicago Blackhawks, która już z rywalizacji odpadła. Mecz nie jest dla "Gwiazd" najlepszym prognostykiem przed startującą w przyszłym tygodniu grą o Puchar Stanleya, bo zakończył się wysoką porażką 1:6. Patrick Kane strzelił dla gospodarzy dwa gole, Chris Kunitz zdobył bramkę uznaną dopiero po analizie, w której zdaniem sędziów wideo było widać, że krążek jednak o milimetry przekroczył linię bramkową, a do bramki strzeżonej przez Antona Chudobina trafiali także: Dominik Kahun, Dylan Strome i Slater Koekkoek. Gol Kunitza był tym rzadkim przypadkiem, gdy sędziowie wideo siedzący w Toronto sami z siebie poinformowali arbitrów na lodzie, że ci nie zauważyli, iż krążek był za linią.
Ta decyzja ucieszyła zdecydowaną większość z kompletu 21 626 widzów zgromadzonych w hali United Center w Chicago. Warto podkreślić, że mimo iż drugi kolejny sezon "Czarnych Jastrzębi" kończy się bez play-offów, to już po raz 497. z rzędu wszystkie bilety na ich mecz były wyprzedane.
Honorowy gol dla Stars był dziełem Joela L'Esperance'a, który na listę strzelców wpisał się dopiero po raz drugi w najlepszej lidze świata. Pozostałe 34 strzały gości obronili dwaj bramkarze Blackhawks. Corey Crawford bowiem, po zatrzymaniu 9 uderzeń, w drugiej tercji zjechał do szatni z kontuzją pachwiny, a jego miejsce między słupkami zajął rozgrywający mecz nr 700 w NHL Cam Ward. Drużyna z Dallas przegrywała już 0:5 i dopiero wtedy L'Esperance zdobył bramkę.
Podopieczni Jima Montgomery'ego na plus mogą sobie zapisać jedynie to, że wykorzystali swoją jedyną przewagę i obronili wszystkie trzy osłabienia. Pod względem bronienia osłabień są w NHL na piątym miejscu ze skutecznością 82,6 %. Wszystko inne jednak nie funkcjonowało tego wieczoru najlepiej. To raczej czekający już na wakacje Blackhawks wyglądali na zespół, który wkrótce zagra w play-offach. Gwiazdor Stars Tyler Seguin po meczu tłumaczył taki występ swojego zespołu tym, że myślami wybiegł on już do startu rywalizacji o Puchar Stanleya. - Myślę, że może dziś było już tak, że wszyscy byliśmy skupieni na tym, co się wydarzy w przyszłym tygodniu. Ale bardzo szybko przejdziemy nad tą porażką do porządku dziennego - skomentował.
Jego zespół ma jeszcze o co grać w sezonie zasadniczym, bo choć z dorobkiem 91 punktów prowadzi w klasyfikacji "dzikiej karty" na Zachodzie, to nie wykorzystał szansy, by sobie tę pozycję przed startem play-offów zapewnić. A od tego uzależnione jest to, z kim zmierzy się w pierwszej rundzie play-offów. Trener Montgomery mówił wczoraj, że on i jego podopieczni woleliby trafić na rywala z pierwszego miejsca swojej dywizji centralnej, by mieć krótsze podróże. By tak się stało, muszą utrzymać swoją pierwszą pozycję w klasyfikacji "dzikiej karty". Jeśli stracą ją na rzecz Colorado Avalanche, to czeka ich bardziej wymagająca geograficznie rywalizacja z liderem konferencji zachodniej Calgary Flames.
Dziś, w ostatnim dniu sezonu zasadniczego, Stars podejmą outsidera swojej dywizji, Minnesota Wild. By utrzymać miejsce w tabeli, muszą przynajmniej zremisować w regulaminowych 60 minutach.
Chicago Blackhawks - Dallas Stars 6:1 (1:0, 3:0, 2:1)
1:0 Kane - Caggiula 16:45
2:0 Kahun - Saad - Seabrook 31:11
3:0 Kunitz - Kämpf 33:06
4:0 Strome - Gustafsson - DeBrincat 37:51
5:0 Koekkoek - Seabrook - Toews 40:44
5:1 L'Esperance - Seguin - Radułow 47:18 (w przewadze)
6:1 Kane - Caggiula - Keith 56:11
Strzały: 32-35.
Minuty kar: 2-6.
Widzów: 21 626.
Ostatnie wolne miejsce w tegorocznych play-offach zajął zespół Columbus Blue Jackets. Podopieczni Johna Tortorelli zapewnili sobie awans wygrywając po rzutach karnych 3:2 z New York Rangers, którzy już szanse na play-offy stracili wcześniej. "Kurtki" przeżyły chwile grozy, gdy rywale na 7 sekund przed końcem trzeciej tercji doprowadzili do remisu i w tamtym momencie odebrali im awans strzałem Pawieła Buczniewicza z ostrego kąta, po którym bramkarz gości Siergiej Bobrowski sam parkanem "zabrał" krążek do bramki, ale w karnych jako jedyny trafił Artiemij Panarin. Rosjanin wcześniej zdobył też gola z gry po ładnej indywidualnej akcji, a trafił także Ryan Dzingel. Panarin to znakomity specjalista od karnych. Wykorzystał ich w NHL 13 na 20 prób. Od kiedy wprowadzono taki sposób rozstrzygania o wynikach żaden zawodnik strzelający przynajmniej 20 razy nie ma takiej skuteczności (65 %). Bobrowski obronił zaś 25 strzałów z gry i wszystkie trzy karne, dzięki czemu jego błąd z ostatnich sekund trzeciej tercji poszedł w niepamięć. Zespół z Columbus w całym meczu nie otrzymał ani jednej kary. O awans do play-offów rywalizował z Montréal Canadiens. Przed ostatnim spotkaniem sezonu ma 96 punktów, czyli o dwa więcej niż "Habs". Canadiens mogą się już tylko zrównać punktami, ale wtedy i tak przegrają z Blue Jackets w tabeli przez mniejszą liczbę zwycięstw po 60 minutach i dogrywkach.
Gol po ładnej indywidualnej akcji Artiemija Panarina
W derbach Kalifornii z udziałem drużyn wyeliminowanych już wcześniej z walki o play-offy Anaheim Ducks pokonali 5:2 Los Angeles Kings.
Uczestnicy play-offów:
Konferencja wschodnia: Tampa Bay Lightning, Boston Bruins, Washington Capitals, New York Islanders, Toronto Maple Leafs, Pittsburgh Penguins, Carolina Hurricanes, Columbus Blue Jackets.
Konferencja zachodnia: Calgary Flames, San Jose Sharks, Nashville Predators, Winnipeg Jets, St. Louis Blues, Vegas Golden Knights, Dallas Stars, Colorado Avalanche.
Komentarze