NHL: Osłabieni Lightning też wygrywają (WIDEO)
Bez najlepszego strzelca, najlepszego obrońcy i pierwszego bramkarza zagrał tej nocy w Filadelfii prowadzący w tabeli NHL zespół Tampa Bay Lightning. Do tego nie błysnęły dwie inne gwiazdy "Błyskawicy", a i tak lider odniósł kolejne zwycięstwo.
Lightning wyjechali na lód w wyjazdowym meczu z Philadelphia Flyers bez swojego najlepszego strzelca Braydena Pointa, który został karnie odsunięty od składu za opuszczenie odprawy i bez lekko kontuzjowanego lidera obrony Victora Hedmana. Do tego pierwszy bramkarz Andriej Wasilewski odpoczywał, bo grał dzień wcześniej przeciwko Columbus Blue Jackets, a jego miejsce między słupkami zajął Louis Domingue. Jeśli do tego dodać, że drużyna Jona Coopera mierzyła się na wyjeździe z zespołem, który wygrał 12 z ostatnich 14 meczów i od 14 stycznia mógł się pochwalić najlepszym dorobkiem w całej lidze, to wydawało się, że lider może zostać wreszcie zatrzymany.
Bardzo szybko jednak lód zweryfikował taką prognozę. Już w 11. minucie było bowiem 3:0 dla gości, a gospodarze zmieniali bramkarza. Strzelanie zaczął w 3. minucie Michaił Siergaczow, po którego uderzeniu z dystansu krążek odbił się od obrońcy gospodarzy Shayne'a Gostisbehere'a i wpadł do bramki Cartera Harta. Drugiego gola dołożył Alex Killorn, dla którego było to setne trafienie w NHL, a na 3:0 podwyższył strzałem obok bramkarza rywali J.T. Miller. Hart, który tak znakomicie wprowadził się do NHL po wezwaniu z AHL, tym razem nie miał swojego dnia i po wpuszczeniu 3 z 9 strzałów zjechał z bramki. Jego miejsce zajął wracający po kontuzji Brian Elliott.
Ale to już nie odmieniło losów meczu. Owszem, w trzeciej tercji Flyers zdobyli dwa gole po strzałach Oskara Lindbloma i Travisa Konecny'ego, który umieścił krążek w bramce z bardzo ostrego kąta, ale dla Lightning trafił Yanni Gourde, a w końcówce, gdy Elliott zjechał na ławkę, Ryan McDonagh strzałem przez całą taflę do pustej bramki ustalił wynik na 5:2. Był jeszcze moment kontrowersji w ostatniej minucie, gdy Sean Couturier wepchnął krążek do bramki rywali i myślał, że zdobył gola kontaktowego na 3:4, ale sędziowie bramki nie uznali ze względu na przeszkadzanie bramkarzowi. Flyers zgłosili challenge, jednak po analizie wideo decyzja z lodu została utrzymana.
- Nie wiem, co mam powiedzieć - wściekał się po meczu Couturier. - To był wolny krążek. Uderzyłem go dwa razy, kiedy bramkarz już siedział. Za drugim razem uderzyłem go, gdy już był w bramce. Już w ogóle nie wiem, czym jest przeszkadzanie bramkarzowi.
Domingue obronił 28 strzałów i wygrał 11. mecz z rzędu, co jest klubowym bramkarskim rekordem. Na jego przykładzie dobrze widać, jak ważna w najlepszej drużynie tego sezonu jest głębia składu. Ale pokazali to także gracze z pola. Dzień wcześniej w Columbus w meczu wygranym 5:1 gole zdobywali tylko najlepsi strzelcy zespołu - Nikita Kuczerow i Point trafili po dwa razy, a Stamkos raz. Wczoraj Pointa na lodzie nie było, najskuteczniejszy w NHL Kuczerow w ogóle nie punktował, a Stamkos zaliczył tylko jedną asystę. Ci dwaj ostatni oddali po jednym strzale. A mimo to, zespół znów zdobył 5 bramek i odniósł siódme zwycięstwo z rzędu.
Zupełnie nie przeszkodziło mu to, że trener musiał wymieszać swoje formacje. Miller wylądował na prawym skrzydle ataku Stamkosa za Tylera Johnsona, który z kolei trafił ze skrzydła na środek drugiego ataku za Pointa. Mimo że dyscyplinarne odsunięcie od składu tego ostatniego spowodowało takie problemy kadrowe, to Cooper tłumaczył, że nie miał innego wyjścia, bo zasady są dla wszystkich jednakowe. Również dla najlepszego snajpera zespołu. Point wróci do gry w czwartek na spotkanie z Buffalo Sabres.
Symboliczny był wczoraj fakt, że dwoma pierwszymi golami sygnał do ataku dali w ekipie lidera NHL: obrońca trzeciej pary Siergaczow i lewoskrzydłowy czwartego ataku Killorn. - Większość naszej drużyny musiała zagrać na innych pozycjach albo w innych formacjach niż zwykle - mówił po meczu Johnson. - Myślę, że to wiele mówi o tym zespole, że jest w nim 20 ludzi, którzy mogą się wpasować właściwie wszędzie. To bardzo ważne, gdy coś się wydarzy i trzeba zapełnić jakieś miejsce w składzie.
Lider NHL ma już 96 punktów i wyprzedza drugi w dywizji atlantyckiej zespół Boston Bruins aż o 18. Flyers ciągle są daleko od miejsca dającego play-offy, mimo dobrej ostatnio passy. Ich 63 punkty oznaczają szóste miejsce w dywizji metropolitalnej i piąte w wyścigu po dwie "dzikie karty" w konferencji wschodniej. Do pozycji premiowanej awansem "Lotnicy" tracą aktualnie 6 punktów.
Philadelphia Flyers - Tampa Bay Lightning 2:5 (0:3, 0:0, 2:2)
0:1 Siergaczow - Stamkos - Palát 02:22
0:2 Killorn - Erne - Coburn 05:13
0:3 Miller 10:23
1:3 Lindblom - Couturier - Raffl 41:03
1:4 Gourde - Miller - McDonagh 47:42 (w przewadze)
2:4 Konecny - Couturier - Sanheim 50:51
2:5 McDonagh 59:23 (pusta bramka)
Strzały: 30-33.
Minuty kar: 20-8.
Widzów: 18 932.
Aż 9 punktów do miejsca dającego prawo gry w play-offach tracą Florida Panthers. "Pantery" jednak ciągle się nie poddają. Wczoraj pokonały 4:2 Buffalo Sabres i odniosły trzecie kolejne zwycięstwo. Decydująca była trzecia tercja, w której zespół z Sunrise strzelił wszystkie 4 gole. Najlepszy na lodzie Jonathan Huberdeau zdobył dwie bramki i raz asystował, Aleksander Barkov raz trafił i zaliczył asystę, a na listę strzelców wpisał się także Jayce Hawryluk. Barkov, który dwa dni wcześniej strzelił Montréal Canadiens fantastycznego gola z przełożeniem kija między nogami, tym razem przed swoim golem przepuścił sobie krążek między nogami i wepchnął "gumę" za linię bramkową pod Linusem Ullmarkiem. Panthers mają 60 punktów i w dywizji atlantyckiej zajmują szóste miejsce. Sabres, z kolei, przegrali już trzecie kolejne spotkanie, ale do play-offów mają nieco bliżej. Ich 63 "oczka" to o 6 mniej niż daje miejsce premiowane awansem. W dywizji atlantyckiej są na piątej pozycji.
Efektowna akcja bramkowa Aleksandra Barkova
Pittsburgh Penguins wrócili na trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej, dające awans do play-offów bez względu na liczbę zdobytych punktów. "Pingwiny" pokonały na wyjeździe New Jersey Devils 4:3 i w tabeli swojej dywizji wyprzedziły Columbus Blue Jackets. Obrońca drużyny z Pittsburgha Chad Ruhwedel strzelił pierwszego gola w tym sezonie i po raz pierwszy w 126 występach w NHL zdobył bramkę dającą jego drużynie zwycięstwo. Na listę strzelców wpisali się także jego koledzy klubowi: Zach Aston-Reese, Nick Bjugstad i Bryan Rust, a Matt Murray obronił 33 z 36 strzałów. Penguins wygrali z Devils po raz pierwszy w tym sezonie. Wcześniej ponieśli z tym rywalem 3 porażki. Po drugiej wygranej z rzędu mają na koncie 71 punktów. Devils zdobyli 54 i są ostatni w dywizji metropolitalnej.
Carolina Hurricanes zakończyli serię 3 zwycięstw i zmarnowali okazję awansu na miejsce dające w konferencji wschodniej "dziką kartę" do play-offów. "Huragany" przegrały z New York Rangers 1:2. Connor Brickley strzelił swojego pierwszego gola w barwach Rangers, do których trafił w styczniu z Nashville Predators, a później Władisław Namiestnikow przesądził o zwycięstwie drużyny z Nowego Jorku. Henrik Lundqvist odniósł zwycięstwo, broniąc 43 strzały zespołu, który strzela najczęściej w całej NHL (średnio 35,4 strzałów na mecz). Łącznie drużyna z Raleigh wyprowadziła wczoraj aż 93 uderzenia. Oprócz 44 w światło bramki, 26 było niecelnych, a 23 zablokowali gracze Rangers. Hurricanes mają 68 punktów i są trzeci w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej z jednym "oczkiem" straty do miejsca dającego play-offy, a Rangers z 60 punktami zajmują w tym rankingu dopiero siódmą pozycję.
Według stanu na dziś, dwie "dzikie karty" w konferencji wschodniej należałyby się Montréal Canadiens i Columbus Blue Jackets. Obie drużyny spotkały się wczoraj. Lepsi okazali się prowadzący w tej klasyfikacji Canadiens, którzy wygrali 3:2, mimo że wcześniej stracili dwubramkowe prowadzenie. Zwycięskiego gola po kapitalnym podaniu w tłoku od Jordie'ego Benna strzelił Tomáš Tatar. Wcześniej dla "Habs" trafiali: Max Domi i wracający do składu po kontuzji Paul Byron, który rozgrywał mecz numer 400 w NHL. Domi stoczył także pięściarski pojedynek dwóch synów swoich znanych ojców z Nickiem Foligno. Zespół z Montrealu przerwał serię czterech porażek i w tej chwili ma 71 punktów. Blue Jackets tracą do niego 2 "oczka". Co prawda aktualnie są na miejscu dającym prawo gry w play-offach, ale przede wszystkim przegrywając stracili trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej, które daje awans bez względu na liczbę punktów. Drużyna Johna Tortorelli zagrała bez swojego najlepiej punktującego gracza Artiemija Panarina, który nie chce przedłużyć kontraktu z klubem. Oficjalnie powodem jego nieobecności były problemy żołądkowe, choć pojawiły się plotki, że jest oszczędzany, by nie doznał kontuzji, bo wiadomo, że klub chce go oddać w wymianie. Tortorella, zmęczony pytaniami dziennikarzy na ten temat, powiedział, że Panarin nie zagrał, ponieważ... "się zes*ał".
St. Louis Blues ustanowili rekord klubu, odnosząc 11. zwycięstwo z rzędu. Wczoraj po dogrywce pokonali 3:2 Toronto Maple Leafs. To także najdłuższa zwycięska seria jakiejkolwiek drużyny w tym sezonie. Ryan O'Reilly strzelił zwycięskiego gola w dogrywce, po tym jak Blues stracili dwubramkowe prowadzenie. Wcześniej Jayden Schwartz uzyskał gola i asystę, a trafił także Colton Parayko. Jego bramkę uznano dopiero po analizie, po której sędziowie wideo z siedziby ligi w Toronto przerwali toczącą się grę, bo arbitrzy na lodzie nie zauważyli, że gol padł. Nie widział tego także sam strzelec. O'Reilly strzelił w NHL 24 zwycięskie gole, w tym 9 w dogrywkach. 31 strzałów graczy Maple Leafs obronił wczoraj Jordan Binnington, który także pobił klubowy rekord, wygrywając 9 kolejnych meczów. Gol Zacha Hymana w trzeciej tercji zakończył jednak passę Blues bez straty bramki, która trwała 233 minuty i 50 sekund. Drużyna z St. Louis w całym meczu nie otrzymała ani jednej kary. Nazem Kadri w 12. minucie został ostro zaatakowany przez Vince'a Dunna. Dograł pierwszą tercję do końca, ale później już na lodzie się nie pojawił ze względu na podejrzenie wstrząśnienia mózgu. St. Louis Blues mają 69 punktów i zajmują trzecie miejsce w dywizji centralnej. Maple Leafs, z dorobkiem 76, są na trzecim w atlantyckiej.
Ostry ataku Vince'a Dunna na Nazema Kadriego
3 zwycięstwa w 4 meczach pod wodzą tymczasowego trenera Boba Murraya odniósł zespół Anaheim Ducks. Wczoraj "Kaczory" pokonały Minnesota Wild 4:0. Po raz pierwszy w tym sezonie "czyste konto" zachował Ryan Miller, który obronił 31 strzałów. To jego 44. mecz bez wpuszczenia gola w NHL. Bramki zdobywali: Jakob Silfverberg, Corey Perry, Ryan Kesler i Hampus Lindholm. Murray 10 dni temu jako generalny menedżer Ducks zwolnił z posady trenera Randy'ego Carlyle'a i zajął jego miejsce. Od tego czasu już dwa razy jego zespół nie stracił w meczu gola. 57 punktów daje mu ciągle szóste miejsce w dywizji Pacyfiku, ale tylko z 3 "oczkami" straty do miejsca premiowanego "dziką kartą" do play-offów na Zachodzie. A tę pozycję ciągle zajmują Wild, mimo że przegrali już piąty mecz z rzędu, wyrównując swoją najdłuższą serię porażek w tym sezonie. "Dzicy" nie strzelili gola od 156 minut. Aktualnie mają na koncie 60 punktów.
Kapitan Roman Josi poprowadził Nashville Predators do zwycięstwa nad Dallas Stars. Szwajcar w trzeciej tercji strzelił dwa gole i zmienił wynik z 3:3 na 5:3. Josi zdobył zwycięskiego gola, gdy jeszcze Anton Chudobin był w bramce "Gwiazd", a później ustalił rezultat strzałem do pustej bramki. Zaliczył także asystę przy golu Briana Boyle'a, a listę strzelców w drużynie "Drapieżników" uzupełnili: najniższy gracz NHL Rocco Grimaldi i Filip Forsberg. 36 strzałów rywali obronił Pekka Rinne. Zespół z Nashville ma teraz 75 punktów i ciągle jest drugi w dywizji centralnej. Stars, po trzeciej kolejnej porażce i 5 przegranych w 6 ostatnich meczach, są w niej na czwartej pozycji. 63 "oczka" dają im jednak prowadzenie w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej.
Arizona Coyotes po rzutach karnych pokonali na wyjeździe Edmonton Oilers 3:2 i awansowali na czwarte miejsce w dywizji Pacyfiku. Vinnie Hinostroza dał "Kojotom" zwycięstwo w czwartej rundzie karnych po pięknej serii zwodów, a wcześniej trafił również z gry, podobnie jak Josh Archibald. Karnego w zespole z Glendale wykorzystał też Alex Galchenyuk. Hinostroza strzelał karnego po raz pierwszy w NHL. Bramkarz jego zespołu Darcy Kuemper obronił 35 strzałów z gry i 3 rzuty karne. Oilers przegrali pierwsze karne w tym sezonie. Wcześniej wygrywali 3 serie. Ich bramkarz Mikko Koskinen po raz pierwszy dał się w serii rzutów karnych pokonać. Wcześniej obronił wszystkie 7 strzałów. Coyotes mają teraz 59 punktów i są także na czwartej pozycji w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej. Tylko jeden punkt dzieli ich od pozycji dającej awans do play-offów. Oilers mają 54 "oczka" i są przedostatni na Zachodzie.
Piękny zwycięski rzut karny Vinnie'ego Hinostrozy
Komentarze