NHL: McDavid rozstrzygnął derby (WIDEO)
Trudno sobie wyobrazić lepszy pokaz defensywnej taktyki trenera Edmonton Oilers Kena Hitchcocka niż rozegrane tej nocy derby prowincji Alberta. Connor McDavid rozstrzygnął je jedynym golem, jaki padł w całym spotkaniu.
Edmonton Oilers podejmowali drużynę Calgary Flames, która miała za sobą serię 5 zwycięstw i zaledwie dzień wcześniej awansowała na pierwsze miejsce w konferencji zachodniej. Trener Hitchcock od objęcia w ubiegłym miesiącu drużyny ze swojego rodzinnego Edmonton stara się wprowadzać charakterystyczny od lat dla jego drużyn defensywny system gry i zapowiadał, że najbliższe 3 mecze jego zespołu - z Flames, Colorado Avalanche oraz Winnipeg Jets - będą jego najlepszym sprawdzianem.
Pierwszy etap tego testu wypadł wzorowo, bo "Nafciarze" zatrzymali rozpędzone "Płomienie" i nie dali sobie strzelić ani jednego gola. Stojący w ich bramce Mikko Koskinen obronił wszystkie 24 strzały gości i po raz trzeci w swojej karierze w NHL zachował "czyste konto". A w 13. minucie Connor McDavid strzelił gola, który przesądził o zwycięstwie gospodarzy. Kapitan Oilers wykończył szybką akcję nominalnego pierwszego ataku z Alexem Chiassonem i Leonem Draisaitlem. To jego 4. gol na wagę zwycięstwa w tym sezonie.
Wynik 1:0 wygląda jak wymarzony według stereotypów o Kenie Hitchcocku, który wcześniej podobną defensywną taktykę wprowadzał w Dallas Stars czy St. Louis Blues. Jego podopieczni nie zagrali jednak idealnego meczu. Zaliczyli aż 22 niewymuszone straty krążka, choć z drugiej strony mieli 18 przechwytów i zablokowali 20 strzałów. 7 bloków miał wicelider tej indywidualnej klasyfikacji w NHL Kris Russell. Trener gospodarzy mówił po meczu, że o ile był zadowolony z pierwszej i trzeciej tercji, to w drugiej jego zawodnicy na zbyt dużo pozwolili rywalom. Koskinen jednak prawie za każdym razem był na posterunku. A gdy nawet w 33. minucie pokonał go Alan Quine, to trener gospodarzy zgłosił "challenge", po którym okazało się, że Anthony Peluso w polu bramkowym przeszkadzał fińskiemu bramkarzowi w interwencji.
Hitchcock przed spotkaniem derbowym mówił, że jego zespół wiele jeszcze dzieli od czołowych ekip w NHL, ale oczekuje od swoich zawodników, że każde spotkanie z Oilers ma rywali kosztować dużo nerwów. Jego drużyna gra hokej, który trudno się ogląda, ale na razie jest skuteczny. Zmiana Todda McLellana na Hitchcocka to jedyna trenerska roszada w tym sezonie NHL, która przyniosła efekt w postaci poprawy wyników. Oilers z nowym szkoleniowcem wygrali 7 z 10 meczów, a o tym, jaki styl prezentują, może świadczyć fakt, że 6 z tych 7 zwycięstw odnieśli różnicą jednego gola. W wygrywaniu nie przeszkadza im nawet fakt, że nie wykorzystali żadnej z ostatnich 17 gier w przewagach.
- To nie jest jakiś wyraz braku szacunku do trenera McLellana, bo było nam przykro, gdy odszedł, ale teraz gramy bliżej siebie, jest więcej wsparcia jednego zawodnika dla drugiego na lodzie. W ten sposób łatwiej jest nam "zamykać" mecze - mówi obrońca Oilers Adam Larsson. - Na początku sezonu nawet przy prowadzeniu dwoma golami pozwalaliśmy rywalom na stwarzanie tylu sytuacji, że trudno było utrzymać wynik. Teraz gramy systemem, który wymaga od nas ciężkiej pracy, ale wszyscy to kupują, bo daje efekty.
Drużyna z Edmonton wygrała trzeci mecz z rzędu, ale nie zmienia swojej pozycji w tabeli. Mając 34 punkty nadal jest piąta w dywizji Pacyfiku. Flames, mimo porażki, z 40 punktami utrzymali swoje prowadzenie w konferencji zachodniej. Trener Bill Peters powiedział po spotkaniu, że jest zadowolony, choć przyznał, że jego podopiecznym nieco zabrakło sił. - Mamy za sobą dobry weekend. Oczywiście nie cieszę się z wyniku, ale z włożonego w ten mecz wysiłku mogę być zadowolony - skomentował. - Mogę się cieszyć, że straciliśmy tylko jednego gola. Myślę, że trochę już jechaliśmy na oparach, więc przyda nam się wolny poniedziałek. W kolejnym meczu drużynę z Calgary wzmocni już Mark Giordano. Jej najskuteczniejszy obrońca i najdłużej przebywający na lodzie zawodnik odcierpiał dwumeczowe zawieszenie za faul na Mikko Koivu w meczu z Minnesota Wild.
Edmonton Oilers - Calgary Flames 1:0 (1:0, 0:0, 0:0)
1:0 McDavid - Chiasson - Draisaitl 12:18
Strzały: 30-24.
Minuty kar: 9-15.
Widzów: 18 347.
Duet młodych graczy drugiego ataku poprowadził Vancouver Canucks do zwycięstwa 6:1 nad St. Louis Blues. 21-letni prawoskrzydłowy tej formacji Brock Boeser popisał się hat trickiem, a o rok młodszy środkowy Elias Pettersson oddając 1 strzał zdobył gola i dołożył aż 4 asysty. Kuriozalny był pierwszy gol Boesera, który przestrzelił, ale krążek odbił się od plexi za bramką, a wracając w pole trafił w tył nogi bramkarza rywali i wpadł do siatki. Dla drużyny z Vancouver trafili także: Nikołaj Gołdobin i Bo Horvat. Boeser i Pettersson zaliczyli po +5 w statystyce +/-, co jest wyrównaniem najlepszego wyniku w całym sezonie NHL. Ten ostatni już po raz drugi w tych rozgrywkach zdobył 5 punktów w jednym spotkaniu. Żadnemu innemu zawodnikowi w tym sezonie się to dwukrotnie nie udało. Pettersson prowadzi w klasyfikacji punktowej pierwszoroczniaków z 30 punktami. Wczoraj na lodzie spotkali się dwaj bodaj najlepsi obecnie w NHL specjaliści od wznowień. Ryan O'Reilly z Blues wygrał rywalizację w tym elemencie z Horvatem 7-4. W klasyfikacji wygranych "bulików" w tym sezonie prowadzi Horvat przed O'Reillym. Z kolei Jake Allen zjechał z bramki drużyny z St. Louis po wpuszczeniu 3 z pierwszych 6 strzałów. Zastępujący go Chad Johnson wpuścił 3 z 15. Canucks mają 29 punktów i zajmują szóste miejsce w dywizji Pacyfiku. Blues z 24 są także na szóstej pozycji, ale w dywizji centralnej.
Niezwykły gol Brocka Boesera po rykoszecie od plexi i nogi Jake'a Allena
Jeszcze wyżej Winnipeg Jets rozbili Philadelphia Flyers. Drużyna Paula Maurice'a przed własną publicznością pokonała "Lotników" aż 7:1. Gole dla "Odrzutowców" strzelało 7 różnych graczy. Obrońca Josh Morrissey do swojego trafienia dorzucił 2 asysty, inny defensor Tyler Myers jedną, a trafiali także: Kyle Connor, Brandon Tanev, Dustin Byfuglien, Blake Wheeler i Bryan Little. Z kolei Mark Scheifele gola nie zdobył, ale zaliczył 3 asysty. Drużyna z Winnipeg wykorzystała 3 z 7 gier w przewadze, a do tego dołożyła bramkę w osłabieniu. 36 strzałów graczy Flyers obronił Connor Hellebuyck. Po drugiej stronie tafli Michal Neuvirth po wpuszczeniu 3 z 10 uderzeń, w drugiej tercji został zmieniony przez Anthony'ego Stolarza. Ten ostatni jednak nie odmienił losów meczu i został pokonany 4 razy na 25 strzałów. Szwedzki obrońca Flyers Robert Hägg w ostatniej minucie drugiej tercji otrzymał 5 minut plus karę meczu za niesportowe zachowanie po ataku z tyłu na Connora. Drużyna z Winnipeg ma 38 punktów i zajmuje trzecie miejsce w dywizji centralnej.
Boston Bruins pokonali na wyjeździe Ottawa Senators 2:1 dzięki zwycięskiemu golowi Toreya Kruga po kapitalnym podaniu Davida Krejčíego. Obrońca drużyny z Bostonu nie trafił do siatki w żadnym z pierwszych 17 występów w tym sezonie, a teraz strzelił 2 gole w ciągu 2 dni, bo w sobotę wpisał się na listę strzelców w meczu z Toronto Maple Leafs. Wczorajszy gol w Ottawie był jego pierwszym w dogrywce w NHL od ponad 5 lat. Wcześniej swoją bramkę dla Bruins zdobył Brad Marchand, a David Backes wygrał wszystkie 9 wznowień. Drużyna gości wykonała 36 ataków ciałem. Żadnego na swoje konto nie zapisało tylko dwóch graczy z pola. W bramce Senators swój rekord kariery broniąc 42 strzały ustanowił Mike McKenna, ale wystarczyło to tylko do zdobycia jednego punktu. Zespół ze stolicy Kanady ma 30 punktów i zajmuje przedostatnie, siódme miejsce w dywizji atlantyckiej. Bruins po dwóch wygranych w ciągu dwóch dni z 36 "oczkami" są w niej na czwartej pozycji.
Zwycięski gol Toreya Kruga po pięknym podaniu Davida Krejčíego
Już siódmy mecz z rzędu przegrała najgorsza w całej NHL drużyna Chicago Blackhawks. Tym razem przed własną publicznością uległa Montréal Canadiens 2:3. Decydującego gola strzelił Tomáš Tatar, który zmienił tor lotu krążka po uderzeniu Jeffa Petry'ego. Wcześniej goście oddali dwubramkowe prowadzenie, które dały im trafienia Maxa Domiego i Shea Webera. 37 strzałów rywali obronił bramkarz Canadiens Carey Price. On i jego drużyna po trzech zwycięstwach z rzędu mają 35 punktów, co wystarcza do zajmowania piątego miejsca w dywizji atlantyckiej. Blackhawks, którzy po raz 10. z rzędu jako pierwsi stracili w meczu gola, mają 23 "oczka" i zajmują w ligowej tabeli ostatnie miejsce. Tyle samo punktów zgromadzili Los Angeles Kings, ale rozegrali o jeden mecz mniej. Wczorajszego spotkania nie dokończył napastnik gospodarzy Artiom Anisimow, który opuścił taflę z powodu podejrzenia wstrząśnienia mózgu.
Rzuty karne rozstrzygnęły mecz w Anaheim, gdzie miejscowe "Kaczory" pokonały New Jersey Devils 6:5. Swoje dobre wejście do zespołu z Kalifornii kontynuuje pozyskany w ubiegłym tygodniu w wymianie z Pittsburgh Penguins Daniel Sprong. W środę w debiucie w nowych barwach strzelił gola, a tej nocy w trzecim występie dla Ducks wykorzystał decydujący rzut karny. To był jego pierwszy karny wykonywany w NHL. W decydującej rozgrywce trafił także Ryan Getzlaf. Ondřejowi Kaše przypisano w trzeciej tercji kuriozalnego gola, gdy kapitan rywali Andy Greene przypadkowo z powietrza wbił krążek do własnej bramki. Ponadto Czech miał dwie asysty, Brandon Montour uzyskał bramkę i asystę, a na listę strzelców wpisali się też: Jakob Silfverberg, Kiefer Sherwood i Pontus Åberg. Zwycięstwo gospodarze okupili kontuzją Ryana Millera, przez którą nie udało się mu zostać samodzielnym liderem pod względem liczby zwycięstw w NHL wśród amerykańskich bramkarzy. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest uraz. Ducks mają 37 punktów i awansowali na drugie miejsce w dywizji Pacyfiku. Ich wczorajsi rywale, którzy uratowali remis w regulaminowym czasie golem strzelonym w ostatniej minucie, z 26 "oczkami" są ostatni w całej konferencji wschodniej.
"Samobójczy" gol Andy'ego Greene'a
Vegas Golden Knights przerwali serię czterech zwycięstw Dallas Stars, wygrywając 4:2. Ryan Carpenter strzelił dla nich pierwszego gola w sezonie, William Karlsson i Alex Tuch trafili po raz 10. w tych rozgrywkach, a strzelanie zakończył w ostatniej minucie Reilly Smith, który skierował krążek do pustej bramki rywali. Marc-André Fleury obronił 22 strzały i odniósł już 17. zwycięstwo w tym sezonie. Żaden inny bramkarz NHL nie ma na swoim koncie tylu wygranych w rozgrywkach 2018-19. Drużyna z Las Vegas wygrała 8 z ostatnich 10 meczów i z 35 punktami zajmuje czwarte miejsce w dywizji Pacyfiku. Z trzecimi San Jose Sharks przegrywa, ponieważ rozegrała o jedno spotkanie więcej. Stars mają dokładnie taki sam dorobek punktowy i też są na czwartej pozycji, tyle że w dywizji centralnej.
Komentarze