NHL: Obrońcy tytułu poza burtą, a Nashville zawdzięczają życie swoim szwedzkim napastnikom (WIDEO)
Pittsburgh Penguins nie zdobędą po raz trzeci z rzędu Pucharu Stanleya. Ich pogromcami okazali się Washington Capitals. Filip Forsberg i Stefan Arvidsson zapewnili wygraną Nashville Predators i wyrównanie w serii 3-3 w rywalizacji z Winnipeg Jets.
Pittsburgh Penguins – Washington Capitals 1:2 po dogrywce (stan rywalizacji: 2-4)
Obrońcy Puchary Stanleya i jego ostatni dwukrotni zwycięzcy poza burtą. Ich pogromcami okazali się hokeiści Washington Capitals, którzy dotarli do finału konferencji po raz pierwszy od 1998 roku. Jest to drugi przypadek na 11 serii, kiedy waszyngtończycy wyeliminowali „Pingwiny” w play-off. Poprzedni miał miejsce w ćwierćfinale konferencji wschodniej w 1994 roku (4-2).
Sprawę awansu załatwił Jewgienij Kuzniecow w 5 minucie i 27 sekundzie dogrywki po asyście Aleksandra Owieczkina i Dmitrija Orłowa. Pierwszą bramkę dla Capitals zdobył Alex Chiasson, która była jego debiutanckim trafieniem w tych rozgrywkach postsezonowych. Gola wyrównującego strzelił Kris Letang, a asystowali mu Brian Dumoulin i Sidney Crosby (12.kluczowe podanie w tych play-offach).
Owieczkin punktował w pięciu z sześciu meczów tej serii (3G + 4A) i brał udział przy trzech golach wygrywających (1G + 2A). W swoich 26 występach przeciwko Pittsburghowi w play-offach uzbierał 33 „oczka” (15G + 18A), co jest klubowym rekordem punktów i asyst zdobytych przez zawodnika w meczach postsezonowych przeciwko temu samemu rywalowi.
Kuzniecow zdobył w półfinałowej rywalizacji z „Pingwinami” 3 punkty (1G + 2A), a dzięki swojej wczorajszej bramcew dogrywce został siódmym graczem w historii klubu, który zapewnił swojej drużynie awans strzelając gola w dodatkowym czasie gry. Dokonali tego również: Marcus Johansson (2017), Joel Ward (2012), Joe Juneau (1998), Brian Bellows (1998), John Druce (1990) i Dale Hunter (1988).
Capitals pobili rekord najdłuższej przerwy pomiędzy dwoma kolejnymi występami w finale konferencji. Żaden inny zespół, który dostępował tego zaszczytu co najmniej dwukrotnie w historii nie czekał na powtórkę aż 18 sezonów, tak jak stało się to w przypadku Washington Capitals. 17 lat przerwy miały ekipy Boston Bruins i Los Angeles Kings.
Wczorajszy mecz był trzecim w tej serii, który zakończył się różnicą jednej bramki, ale jedynym rozstrzygniętym w dogrywce. Generalnie, aż 32 z 68 spotkań tych drużyn w play-offach, kończyło się jednobramkowym zwycięstwem którejś ze stron (47% przypadków), z czego 14 kończyło się dogrywkami, wśród których 4 nastąpiły w meczach potencjalnie mogących rozstrzygać kwestię awansu. Na 11 serii aż 5-krotnie różnica jednej bramki decydowała o awansie, którejś z ekip do następnej rundy.
Washington Capitals wczoraj zakończyli trwającą od 1995 roku serię 7 kolejnych porażek w seriach z Pittsburgh Penguins. Była to druga najdłuższa taka seria w NHL. Rekordowa należy do Montreal Canadiens, którzy aż 18 razy z rzędu eliminowali z walki o Puchar Stanleya Boston Bruins, co miało miejsce pomiędzy 1946 a 1987 rokiem.
Przegrana „Pingwinów” jest piątym przypadkiem od 2011 roku, kiedy urzędujący mistrz NHL odpadł z rywalizacji po meczu zakończonym dogrywką. Takie sytuacje spotkały również Chicago Blackhawks w 2011, Boston Bruins w 2012, Los Angeles Kings w 2013 i ponownie Chicago w 2014.
Winnipeg Jets – Nashville Predators 0:4 (stan rywalizacji: 3-3)
Viktor Arvidsson i Filip Forsberg przywrócili do życia Nashville Predators, strzelając w wyjazdowym spotkaniu przeciwko Winnipeg Jets po dwa gole i dorzucając do tego po jednej asyście. W tym ostatnim elemencie lepsi od nich okazali się Roman Josi i Ryan Johansen, z których każdy popisał się dwoma kluczowymi podaniami. Wyborną formę zaprezentował również bramkarz „Drapieżników” Pekka Rinne, zatrzymując wszystkie 34 strzały rywali.
Dzięki tej wygranej zespół z Nashville doprowadził do wyrównania w serii 3-3 i o wszystkim decydować będzie siódme spotkanie, które rozegrane zostanie na ich lodowisku w nocy z czwartku na piątek, co będzie pierwszym przypadkiem w historii ich rywalizacji w play-off. Dwa pozostałe mecze numer 7 grali bowiem na taflach swoich oponentów, a miało to miejsce w 2016 roku, kiedy to w 1.rundzie pokonali 2:1 Anaheim Ducks, po czym przegrali 0:5 z San Jose Sharks w kolejnej rundzie. Dla „Odrzutowców” będzie to pierwszy raz w historii kiedy staną do decydującego, siódmego meczu w serii. Jest to dwudziesty dziewiąty klub z obecnie rywalizujących w NHL, który kwestię awansu będzie chciał rozstrzygnąć w ostatnim spotkaniu serii. 14 zespołów wygrało swoje debiutancie siódme mecze, w tym 10-krotnie stało się to na wyjeździe.
Szwedzka para Forsberg – Arvidsson została drugą w historii Predators, która uchroniła swój zespół przed wyeliminowaniem z dalszej rywalizacji, zdobywając po dwa lub więcej goli w meczu. Dla Forsberga było to już czwarte spotkanie w play-offach, w którym zdobył więcej niż jedną bramkę. 23-latek jest klubowym rekordzistą ilości punktów zdobytych w rozgrywkach postsezonowych. Ma ich na koncie już 41 (22G + 19A).
Rinne po wpuszczeniu 6 goli w ciągu 46 minut i 23 sekund meczu numer 5, w kolejnym pojedynku zachował drugie „czyste konto” w tegorocznych pojedynkach fazy play-off. Trzeba przyznać, że Fin broni w rywalizacji z Jets ze zmiennym szczęściem, bowiem w meczu numer 3 został pokonany 5-krotnie, po czym w kolejnym spotkaniu Nashville wygrali 2:1, a następnie przyszedł feralny mecz numer 5 i teraz „czyste konto” w przedostatnim pojedynku tej serii.
To już 10.kolejny sezon NHL, w którym do wyłonienia zwycięzcy choćby jednej pary 2.rundy play-off konieczne jest rozegranie wszystkich siedmiu spotkań w serii. Łącznie, spotkanie zaplanowane na noc z czwartku na piątek będzie 170 przypadkiem w historii ligi, kiedy dojdzie pomiędzy klubami do rywalizacji numer 7 w celu wyłonienia zwycięzcy. Istotnym jest, aby w tym spotkaniu zdobyć pierwszego gola, bowiem w aż 74,1% przypadków to właśnie drużyna otwierająca wynik pojedynku okazywała się zwycięska (126-44), choć w tym roku zasada ta nie działa, bowiem Boston Bruins dali sobie wbić gola jako pierwsi, co nie zapewniło awansu Toronto Maple Leafs do 2.rundy. Zespoły rozgrywające mecz numer 7 na swoim lodowisku cieszyły się awansem równo 100 razy (w tym Boston w bieżącej edycji), a goście wygrywali 70-krotnie, co stanowi 58,8% wygranych gospodarzy. Aż 41 razy potrzebne było rozegranie dogrywki (24,2% przypadków). W tej sytuacji 21 zwycięstw odnotowali gospodarze, a 20 goście.
Komentarze