NHL: Jak dostać się zza biurka na tafle najlepszej ligi świata? (WIDEO)
Historia 36-letniego Scotta Fostera i jego debiutu w NHL jest urzekająca i pokazuje, w jak niespodziewany sposób potrafią spełniać się nawet najskrytsze i nierealne wręcz marzenia.
Ostatnim meczem, który rozegrał podstawowy bramkarz Chicago Blackhawks, Corey Crawford był pojedynek z New Jersey Devils rozegrany dzień przed Wigilią Bożego Narodzenia. 33-letni Kanadyjczyk, dwukrotny zdobywca Pucharu Stanleya został wykluczony z gry przez kontuzję. W bramce „Czarnych Jastrzębi” palmę pierwszeństwa przejął 25-letni Szwed Anton Forsberg, który przez ostatnie 3 sezony zaliczał epizodyczne występy w barwach Columbus Blue Jackets. Pech chciał, że zawodnik ze Skandynawii złapał kontuzję w dniu meczu na rozgrzewce. W tej sytuacji czwartkowy mecz z Winnipeg Jets miał rozegrać absolutny debiutant 23-letni Amerykanin Collin Delia, który sezon rozpoczął w drużynie Indy Fuel ligi ECHL, a następnie zakotwiczył w Rockford IceHogs w AHL, skąd został przywołany do Chicago. W boksie dla rezerwowych zasiadł natomiast 36-letni Scott Foster, którego największym osiągnieciem miało być po prostu wpisanie do protokołu meczowego NHL, co na pewno byłoby niesamowitą pamiątką w życiu amatorskiego bramkarza, którego szczytem kariery były występy w latach 2002-2006 w uczelnianej drużynie Western Michigan University.
W trzeciej tercji meczu z Winnipeg, Delia zmuszony był zjechać z tafli na skutek kontuzji, a to oznaczało, że w meczu najlepszej ligi świata pojawi się „facet zza biurka”, czyli 36-letni Foster pracujący w Golub Capital na stanowisku starszego księgowego. Z tą organizacją związany jest od blisko dwóch lat, a wcześniej przez cztery i pół roku był starszym specjalistą do spraw księgowości zarządczej w Aurora Investment Management.
Do rozegrania pozostało 14 minut, a wynik brzmiał 6:2 dla Chicago. Przez blisko kwadrans w hokeju może wydarzyć się bardzo dużo, a jeżeli dodać do tego jeszcze słabego bramkarza po drugiej stronie lodowiska to możliwe jest w zasadzie wszystko. Bynajmniej, nie nazywam Fostera słabym bramkarzem, a jedynie wywodzę co by było, gdyby takim się okazał. Pochodzący z Sarnii w Ontario Kanadyjczyk zatrzymał wszystkie 7 strzałów lecących w jego kierunku i tym samym pozwolił „dowieźć” swoim kolegom bezpieczną przewagę do samego końca.
- To jest coś, czego nikt nigdy mi nie zabierze – powiedział uradowany debiutant – Wydarzyło się coś o czym mogę opowiadać. Mogę pójść do domu powiedzieć to moim dzieciom, a one dalej swoim kolegom i koleżankom ….Po prostu mnóstwo radości, szczęścia.
Do tego wszystkiego na będącego w „obłokach ekscytacji” golkipera spłynęła jeszcze jedna niesamowita niespodzianka, bowiem został uznany pierwszą gwiazdą tego meczu, a w szatni otrzymał tradycyjny, pamiątkowy pas na wzór tych, którymi nagradzani są zawodowi bokserzy po wygraniu mistrzowskich walk.
Foster jest członkiem „bramkarskiej załogi reanimacyjnej” zlokalizowanej przy klubie z Chicago, której zadaniem jest pozostawać w gotowości na wypadek nagłych, nieprzewidzianych sytuacji, w których niemożliwym stanie się w ostatniej chwili występ golkipera, czy to Blackhawks, czy też drużyny przyjezdnej. Wtedy jeden z członków tej ekipy „reanimacyjnej” powoływany jest „pod broń” i dostępuje niezapomnianego zaszczytu przebywania w pobliżu największych gwiazd światowego hokeja, no chyba, że ktoś ma tak wiele szczęścia jak Foster i dostaje niespodziewanie swoją szansę debiutu w meczu NHL, o czym dziesiątki tysięcy hokeistów na całym świecie mogą tylko pomarzyć. Zazwyczaj ci mocno rezerwowi bramkarze kończą na zaliczeniu darmowego obiadu i możliwości obejrzenia spotkania z loży prasowej.
Uniesieniu poddał się również trener Blackhawks, Joel Quenneville, który stwierdził – Co za historia! Nie spotkałem tego faceta nigdy wcześniej, rozmawiałem z nim tylko krótko przed meczem. Miły gość…To jedna z tych rzeczy, których nie ogląda się zbyt często. Dzisiaj obaj nasi bramkarze zaprezentowali się naprawdę dobrze.
Delia zanim zmuszony został zjechać z lodowiska obronił 25 z 27 strzałów „Odrzutowców”. Kiedy kontynuowanie meczu przez Amerykanina okazało się niemożliwym Foster przeprowadził ekspresową rozgrzewkę i wyjechał na taflę, aby po upływie niecałej minuty zebrać owację 21.839 widzów po tym jak zatrzymał strzał Tylera Myersa. Aż ciarki przechodzą po ciele, kiedy myśli się jaka niesamowita przygoda spotkała tego 36-letniego faceta żyjącego sobie niedaleko Oak Park w stanie Illinois wraz z żoną i dwójką dzieci w wieku 2 i 5 lat, przerzucającego codziennie „papierki” w swojej pracy księgowego i amatorsko grającego w hokeja w dwóch regionalnych ligach.
- Początkowy szok przeżyłem kiedy musiałem się ubrać. Zrobiło mi się wręcz ciemno przed oczami – opowiadał o swoich pierwszych odczuciach bohater czwartkowego meczu.
Niesiony dopingiem ponad 20 tysięcy gardeł, z których wydobywało się rytmiczne i głośne „Foster! Foster!” zatrzymał kolejny strzał Myersa, a potem jeszcze poradził sobie z uderzeniami Paula Stastnego i Dustina Byfugliena, który takiego amatora jakim jest bohater tej historii może przerażać samymi tylko gabarytami, a mianowicie 195 cm wzrostu i 118 kg wagi. – Po prostu trzeba być przygotowanym i próbować obronić. On jest wielkim facetem i potrafi odpowiednio przyłożyć – w takich słowach Foster odniósł się do możliwości i atutów defensora „Odrzutowców”. Niezapomniane wrażenie zrobiło na nim skandowanie jego nazwiska przez wielotysięczny tłum – Zapamiętam to na bardzo długo.
Kiedy rozległ się dźwięk końcowej syreny na lód wylegli wszyscy zawodnicy Blackhawks, którzy dopadli Fostera i oblegając go, prawie wcisnęli oszołomionego golkipera do bramki. Każdy gratulował mu udanego debiutu i zachowanego „czystego konta” przez blisko kwadrans meczu na najwyższym światowym poziomie.
- Był niesamowity – powiedział obrońca Brent Seabrook – Chłopcy robili co tylko mogli, żeby mu pomóc. Miał kilka niezłych obron. Niesamowity wieczór.
Trener Winnipeg Jets, Paul Maurice stwierdził - Zacząć mecz od 50 minuty to jest trudne dla każdego hokeisty, a tym bardziej dla faceta, który nigdy w życiu nie grał w NHL. Wielka chwila tego człowieka, naprawdę.
Pierwszym bramkarzem w ostatnich kilku dziesięcioleciach, który w taki ratunkowy sposób pojawił się w meczu NHL był w ubiegłym sezonie człowiek zajmujący się sprzętem w drużynie Carolina Hurricanes, Jorge Alves, który zdołał rozegrać 7,6 sekundy przegranego 1:3 meczu z Tampa Bay Lightning.
Zeszłego lata władze ligi zmieniły przepisy i dodały zapis obligujący gospodarzy poszczególnych meczów do zapewnienia dla obu rywalizujących drużyn tzw. bramkarzy ratunkowych, którzy mają być w pogotowiu na wypadek zaistnienia nieprzewidzianych okoliczności, którym dany klub nie jest już w stanie zaradzić przed meczem.
Z niekrytym zaskoczeniem i niemożliwością uwierzenia w to co się stało, Foster tak podsumował czwartkowe wydarzenia - Jak o tym myślę to chce mi się śmiać. Ja jestem po prostu księgowym. Kilka godzin temu siedziałem jeszcze przed komputerem i „klepałem” na klawiaturze, a teraz stoję tu przed wami mając na koncie rozegranych 14 i pół minuty w meczu NHL.
Odniósł się również do kwestii presji związanej z rangą wydarzenia – To zabawne, wydawałoby się, że powinna mi towarzyszyć ogromna presja, ale tak naprawdę to obudzę się jutro rano, założę koszulę i pójdę do moich codziennych zajęć …więc o jakiej tu presji mowa?
Było to jedno z najbardziej zaskakujących wydarzeń kończącego się dla Chicago, kiepskiego w ich wykonaniu sezonu. Mecz z Winnipeg nie tylko dla Fostera był wydarzeniem o znaczeniu historycznym. Otóż jego nowy „kolega” Tomáš Jurčo ze Słowacji zaliczył swój najlepszy wynik strzelecki, zdobywając dwie bramki w jednym spotkaniu, które było tysięcznym meczem Seabrooka w najlepszej lidze świata. Podobnie jak dla bohatera tej opowieści, tak i dla 22-letniego Dylana Sikury to spotkanie było absolutnym debiutem na taflach NHL. Młodzieniec zakończył je z dwoma asystami na swoim koncie. Do sukcesu Fostera przyczynili się również Patrick Kane, Alex DeBrincat i obrońca Erik Gustafsson, którzy strzelili po jednym golu i zdobyli też asysty, a także Brandon Saad, kończący mecz z jednym „oczkiem” na koncie za zdobytą bramkę.32-letni Seabrook został piątym hokeistą Blackhawks, który zaliczył co najmniej 1000 gier w NHL, Pozostałymi są: Stan Mikita, Bobby Hull, Eric Nesterenko i Bob Murray.W drużynie przeciwników jubileuszowym akcentem był dwusetny gol w lidze Bryana Little.
Jednakże żadne wydarzenie nie przebije tego czego doznał 36-letni „facet zza biurka”, który dzień rozpoczął jak zawsze, a skończył grając w jednej drużynie z Kanem, Seabrookiem, DeBrincatem, Saadem, Jurčo, Artiomem Anisimowem, Vinnie Hinostrozą, Nickiem Schmaltzem i innymi profesjonalistami, mając naprzeciwko Marka Scheifele, Little’a, Byfugliena, Myersa, Patrika Laine, Joela Armię, Stastnego, Blake’a Wheelera, Nikolaja Ehlersa, Kyle’a Connora i kilku innych, którym nie udało się ani razu zaskoczyć pasjonata bramkarskiego fachu, grającego sobie dla rozrywki w amatorskich ligach.
Komentarze