NHL: Wrócił i "zamknął drzwi" (WIDEO)
To się nazywa powrót do gry. Bramkarz St. Louis Blues zagrał po raz pierwszy po przerwie spowodowanej kontuzją i od razu ustanowił klubowy rekord.
Carter Hutton nie wyjeżdżał na lód od 5 grudnia, gdy tylko na chwilę pojawił się w bramce za mającego sprzętowe problemy Jake'a Allena. Później znajdował się na liście graczy kontuzjowanych z powodu urazu stopy. Ostatniej nocy polskiego czasu bramkarz Blues wrócił do gry na mecz z Winnipeg Jets. I bronił jak natchniony. Zatrzymywał strzał za strzałem. Rękawicą, parkanem, kijem... W pierwszej tercji 15 uderzeń, w drugiej aż 21 i w trzeciej kolejne 12. Razem 48 strzałów, które obronił i ani jeden, który wpadł do siatki. W 50-letniej historii klubu z St. Louis żaden bramkarz nie zachował "czystego konta" broniąc tak wiele strzałów. Hutton to zrobił i pomógł swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa 2:0. A o tym, że wygrać się udało, przesądziły dwie bramki zdobyte przez gospodarzy podczas gry w przewadze. W 10. minucie na 1:0 trafił Władimir Tarasienko, a w 58. po jego podaniu kapitalnym strzałem z dystansu z nadgarstka popisał się Vince Dunn.
Blues przerwali miniserię dwóch porażek. Ich trener Mike Yeo liczył, że jego drużyna wreszcie przełamie się w ofensywie. Pewien postęp jest, bo w dwóch przegranych meczach zespół strzelił tylko jednego gola, a wczoraj dwa. Pomogło choćby wystawienie ze sobą w jednym ataku po raz pierwszy od 1 grudnia dwóch najskuteczniejszych graczy zespołu - Tarasienki i Braydena Schenna. Ale St. Louis Blues to nie od dziś zespół bazujący na świetnej obronie. A Carter Hutton bronił tej nocy wszystko. Bramkarz Blues, który pierwszy raz w tym sezonie zachował "czyste konto" przyznał po spotkaniu, że potrzebował przerwy w grze. - Czasem w mojej karierze miałem problemy w listopadzie. To taki okres, kiedy po starcie sezonu przychodzi pewne uśpienie. A w grudniu człowiek czeka już na święta i dostaje nowej energii. Tak to się u mnie dzieje. Trzeba zrobić nowy start, zmienić pewne rzeczy i wrócić na świeżości - wyjawił tajemnicę swojego świetnego występu.
Blues z 46 punktami zajmują w tabeli dywizji centralnej drugie miejsce. Mają identyczny punktowy dorobek, co prowadzący zarówno w dywizji, jak i konferencji zachodniej Nashville Predators, ale przegrywają z tym rywalem z powodu większej liczby rozegranych spotkań. Jets w tej samej dywizji są trzeci z dorobkiem 41 "oczek". Po wczorajszym meczu, mimo porażki, ich trener Paul Maurice był zadowolony z występu drużyny. - Kiedy przegrywasz, to zawsze szukasz tych rzeczy, które ci się nie podobały, ale było w ataku dużo naszych dobrych momentów. Byliśmy naprawdę szybcy - skomentował. - Często jednak brakowało nam opanowania przed bramką, a oni dostali też sporo dobrych interwencji od bramkarza. Winnipeg Jets w ubiegłym sezonie wygrali z Blues wszystkie 5 meczów. Teraz okazja do rewanżu za wczorajszą porażkę nadarzy się bardzo szybko, bo obie ekipy dziś spotkają się ponownie, tyle że w Winnipeg.
St. Louis Blues - Winnipeg Jets 2:0 (1:0, 0:0, 1:0)
1:0 Tarasienko - Steen - Parayko 09:16 (w przewadze)
2:0 Dunn - Tarasienko - Schenn 57:34 (w przewadze)
Strzały: 30-48.
Minuty kar: 10-12.
Widzów: 17 964.
Nie aż tak efektowny jak Hutton, ale też udany powrót do bramki Edmonton Oilers zaliczył Cam Talbot. Po siedmiomeczowej nieobecności spowodowanej kontuzją wrócił między słupki i obronił 29 strzałów graczy Minnesota Wild, pomagając swojej drużynie w odniesieniu zwycięstwa 3:2. Milan Lucic dla Oilers strzelił gola i zaliczył asystę, a ponadto trafili Ryan Nugent-Hopkins i Jesse Puljujärvi. Ekipa z Edmonton obroniła się we wszystkich czterech swoich grach w osłabieniu, a co więcej Nugent-Hopkins w takiej sytuacji strzelił dla niej gola. Oilers są pod tym względem dość niezwykłym zespołem. Bronią osłabienia prawie najgorzej w całej lidze (73,1 %), a jednocześnie mają w tym sezonie już 6 goli strzelonych w mniej liczebnym składzie, co jest najlepszym wynikiem w NHL. Porażka przerwała serię czterech zwycięstw Wild. Oilers, mimo zwycięstwa, pozostają przedostatni w konferencji zachodniej. Dotąd zdobyli 30 punktów.
Dogrywka była potrzebna do wyłonienia zwycięzcy meczu New York Rangers z Boston Bruins. Gol Matsa Zuccarello Aasena w 2. minucie dodatkowej części gry przechylił szalę zwycięstwa na korzyść drużyny z Nowego Jorku. Wcześniej trafiali dla niej Michael Grabner i J.T. Miller, a Rangers wygrali 3:2. W ich bramce bardzo dobry mecz rozegrał Henrik Lundqvist, który obronił 33 strzały. Grabner swojego gola strzelił w kuriozalnych okolicznościach. Po strzale Austriaka krążek poszybował wysoko nad poprzeczką, ale odbił się od pleksiglasowej osłony za bramką, wrócił i od pleców bramkarza Bruins Tuukki Raska wpadł do siatki. "Strażnicy" zwyciężyli po raz drugi z rzędu, ale nie awansowali w tabeli. Z 39 punktami pozostają na czwartej pozycji w dywizji metropolitalnej. Bruins co prawda zdobyli o 4 "oczka" mniej, ale w dywizji atlantyckiej zajmują wyższe, bo trzecie miejsce.
Kuriozalny gol Michaela Grabnera
W obecności prawie 34 tysięcy kibiców pod gołym niebem w Lansdowne Park w Ottawie miejscowi Senators pokonali Montréal Canadiens 3:0 w meczu, który był jednym z elementów obchodów stulecia NHL. Bramkarz gospodarzy Craig Anderson obronił wszystkie 28 strzałów i po raz 40. w NHL zachował "czyste konto". Zwycięskiego gola strzelił urodzony w Ottawie Jean-Gabriel Pageau, a później swoje trafienia dołożyli Bobby Ryan i Nate Thompson. Erik Karlsson zaliczył asystę, a do tego ustanowił rekordy rozgrywanych pod gołym niebem meczów w NHL przebywając na lodzie łącznie przez 32 minuty i 55 sekund oraz blokując 8 strzałów. Senators wygrali dwa mecze z rzędu po raz pierwszy od powrotu ze Sztokholmu, gdzie w listopadzie dwukrotnie pokonali Colorado Avalanche. Od tamtego czasu wygrali tylko 3 z 15 gier. Z 29 punktami zajmują szóste miejsce w dywizji atlantyckiej. Canadiens mają 32 "oczka" i są w niej na czwartej pozycji. Wczorajszy mecz rozpoczynał się w temperaturze -11 stopni Celsjusza. To drugie najzimniejsze spotkanie na wolnym powietrzu w historii NHL, tylko za meczem Edmonton Oilers z Canadiens w listopadzie 2003 roku, gdy było -17 stopni.
Już trzeci mecz z rzędu przegrał prowadzący w dywizji Pacyfiku zespół Los Angeles Kings. "Królowie" tym razem po dogrywce ulegli 3:4 New York Islanders. Wyjazd do Nowego Jorku ewidentnie im się nie udał, bowiem dzień wcześniej przegrali 2:4 z Rangers. Wczoraj zwycięskiego gola dla Islanders strzelił Jordan Eberle. Wcześniej kapitan "Wyspiarzy" John Tavares zaliczył bramkę i dwie asysty, a Josh Bailey i Anders Lee mieli po bramce i asyście. Anže Kopitar uratował dla gości punkt strzelając gola na 3:3 13 sekund przed końcem trzeciej tercji. New York Islanders mają 39 punktów i pozostają na piątym miejscu w bardzo wyrównanej w tym sezonie dywizji metropolitalnej. Do prowadzących Washington Capitals tracą tylko 4 "oczka". Seria trzech porażek Kings przydarzyła im się po 8 kolejnych zwycięstwach. Głównie dzięki tamtej passie podopieczni Johna Stevensa wciąż prowadzą w dywizji Pacyfiku. Obecnie mają 44 punkty.
Trwa zwycięska seria Philadelphia Flyers. "Lotnicy" pokonali po dogrywce Dallas Stars 2:1 i było to już ich szóste zwycięstwo z rzędu. Bohaterem wieczoru był obrońca Shayne Gostisbehere, który strzelił oba gole dla zwycięzców. Przy zwycięskim trafieniu w dogrywce kij zgubił bramkarz "Gwiazd" Ben Bishop. Amerykanin próbował wyrwać kij graczowi rywali Wayne'owi Simmondsowi, a w tym czasie Gostisbehere trafił do jego bramki. Ten ostatni oba gole strzelił w przewagach. W takich sytuacjach zdobył w tym sezonie już 4 bramki i 15 punktów. To najlepsze wyniki wśród wszystkich obrońców NHL. Przy obu bramkach Flyers asystował JakubVoráček. Czech ma już najwięcej w całej lidze, bo 33 asysty. Jego zespół notuje z kolei najdłuższą serię zwycięstw w tym sezonie, ale 35 punktów nadal daje tylko przedostatnie miejsce w dywizji metropolitalnej. Stars z 38 punktami są na czwartej pozycji w dywizji centralnej.
Za Flyers w dywizji są tylko Carolina Hurricanes, którzy przy tym samym dorobku punktowym mają na koncie mniej zwycięstw. Drużyna z Raleigh także jednak ostatnio wygrywa. Tej nocy pokonała 2:1 Columbus Blue Jackets i odniosła trzecie kolejne zwycięstwo. Świetny mecz w bramce "Huraganów" rozegrał Scott Darling, który zatrzymał 35 strzałów, a błysnął zwłaszcza instynktowną paradą w pierwszej tercji, gdy nogą zatrzymał strzał Josha Andersona z bliska. Bramki dla zwycięzców zdobyli Jordan Staal i Noah Hanifin. Blue Jackets nie wykorzystali żadnej ze swoich 4 gier w przewadze. Ich 9,7 % wykorzystywania przewag to najgorszy wynik w NHL. Z dorobkiem 41 punktów spadli z pierwszego na trzecie miejsce w dywizji metropolitalnej. Wyprzedzili ich nie tylko zwycięscy wczoraj Washington Capitals, ale także pauzujący New Jersey Devils, którzy mają tyle samo punktów. Wszystko z powodu liczby rozegranych meczów, bo do wczoraj Blue Jackets i Devils mieli ich po równo.
Fantastyczna instynktowna parada Scotta Darlinga
Pittsburgh Penguins przerwali serię trzech porażek. Okazja do tego była idealna, bo mecz z najsłabszą drużyną NHL Arizona Coyotes. Nie poszło jednak łatwo, bo OlliMäättä strzelił dla "Pingwinów" zwycięskiego gola zaledwie 15 sekund przed końcem spotkania. Później jeszcze Sidney Crosby trafił do pustej bramki rywali i ustalił wynik na 4:2. Bramkę i asystę dla mistrzów NHL zaliczył Jewgienij Małkin, a trafił także Carter Rowney. Dla Coyotes nietypowego gola strzelił Nick Cousins, który w trakcie swojej zmiany zgubił rękawicę, nie dał rady jej podnieść, ale i tak oddał perfekcyjny strzał w "okienko". Penguins z 37 punktami zajmują szóste miejsce w dywizji metropolitalnej. Gdyby play-offy zaczynały się dziś, to nie mogliby bronić Pucharu Stanleya. Coyotes przegrali piąty raz z rzędu i z zaledwie 19 punktami pozostają "czerwoną latarnią" ligi.
Gol Nicka Cousinsa bez rękawicy
Washington Capitals pokonali po dogrywce Anaheim Ducks 3:2. A skoro dogrywka, to Aleksandr Owieczkin. Rosjanin potężnym strzałem "z klepy" wyśrubował do 21 swój rekord NHL pod względem liczby goli strzelonych w dogrywkach, a przy okazji z 23 bramkami jest współliderem ligowej klasyfikacji strzelców w obecnych rozgrywkach. "Bomba" Owieczkina w dogrywce pozwoliła zakończyć pościg Capitals, którzy do 44. minuty przegrywali 0:2. Rosjanin wcześniej asystował także przy golu NicklasaBäckströma, a dla "Stołecznych" trafił również Jewgienij Kuzniecow. Popularny "Ovi" ma na koncie już 99 zwycięskich trafień w NHL i w klasyfikacji wszech czasów wyprzedził pod tym względem legendarnych Guy Lafleura oraz Bobby'ego Hulla. Obecnie jest w niej dziewiąty. ProwadzącyJaromír Jágr dawał swoim drużynom zwycięstwa 135 razy. Capitals wygrali trzeci mecz z rzędu i z 43 punktami prowadzą w dywizji metropolitalnej. Ducks mają 36 "oczek" i są na czwartym miejscu w dywizji Pacyfiku.
Grad goli obejrzeli kibice w Denver, gdzie miejscowi Colorado Avalanche nie zdołali dogonić lidera NHL Tampa Bay Lightning. Gospodarze przegrywali już 0:4 i 1:5, zdołali dojść faworyzowanego rywala na jedną bramkę, ale ostatecznie przegrali 5:6. Nieoczekiwanym ofensywnym bohaterem "Błyskawicy" był AntonStrålman, który strzelił dwa gole i zaliczył asystę. Szwedzki obrońca zdobył dokładnie tyle bramek, ile we wcześniejszych 31 meczach sezonu łącznie. Defensorzy strzelili zresztą wczoraj dla Lightning aż 4 gole, bo po bramce i asyście zaliczyli Victor Hedman i Michaił Siergaczow. Taki sam dorobek uzyskał lider ligowej klasyfikacji punktowej (46 punktów) i współlider strzeleckiej (23 gole) Nikita Kuczerow. Z bramką i dwiema asystami zakończył spotkanie Yanni Gourde. W ekipie gospodarzy hat trickiem i dwiema asystami popisał się Gabriel Landeskog, a Nathan MacKinnon strzelił najpiękniejszego gola meczu po rajdzie przez całe lodowisko. Lightning z 50 punktami są pierwsi w całej lidze, a Avalanche z 32 ostatni w dywizji centralnej.
Cudowny gol Nathana MacKinnona po rajdzie przez całe lodowisko
Prowadzenie w dywizji centralnej utrzymał zespół Nashville Predators, który na wyjeździe pokonał Calgary Flames 2:0. Pekka Rinne obronił wszystkie 32 strzały rywali i zachował 46. "czyste konto" w NHL, a Ryan Johansen i Kevin Fiala zdobyli bramki dające "Drapieżnikom" zwycięstwo. Fiński bramkarz nie dał się pokonać dwa dni po tym, jak jego rodak Juuse Saros obronił wszystkie 46 strzałów w meczu Predators z Edmonton Oilers, wygranym 4:0. Drużyna z Nashville z kompletem 3 zwycięstw zakończyła swojetournée po zachodniej Kanadzie. 46 punktów daje jej pierwsze miejsce zarówno w dywizji, jak i w całej konferencji zachodniej. W NHL lepszy dorobek mają tylko Tampa Bay Lightning. Wczorajszego meczu nie dokończył Austin Watson, który poza akcją sfaulował Garneta Hathawaya i otrzymał karę meczu za niesportowe zachowanie z artykułu przepisów o przeszkadzaniu w grze. Zanim udał się pod prysznic, musiał jednak jeszcze zmierzyć się na pięści z Troyem Brouwerem. Flames mają 35 punktów i zajmują piąte miejsce w dywizji Pacyfiku.
Komentarze