Play-offy NHL: Flyers uciekli spod topora (WIDEO)
Hokeiści Philadelphia Flyers trafili w pierwszej rundzie play-offów na niezwykle trudnego przeciwnika, najlepszy zespół sezonu regularnego. Washington Capitals wygrali trzy kolejne starcia i wydawało się, że „Lotnicy” bardzo szybko pożegnają się z marzeniami o Pucharze Stanleya. Ekipa z „Miasta Braterskiej Miłości” nie poddaje się jednak tak łatwo.
Desperacki ruch trenera Flyers, Dave’a Hakstola, okazał się strzałem w dziesiątkę. Po trzech słabszych występach Steve’a Masona swoją szansę dostał Michal Neuvirth, rezerwowy bramkarz ekipy z Filadelfii. Ostatni raz czeski golkiper wystartował w fazie mistrzowskiej aż pięć lat temu. Co warto zaznaczyć - reprezentował wtedy barwy „Stołecznych”. Pomimo długiej przerwy 28-latek poradził sobie wyśmienicie. Neuvirth wybronił 31 strzałów rywali, w tym aż dwanaście w ostatniej tercji, w której „Lotnicy” zostali zepchnięci do defensywy. Skapitulował tylko raz i dał swojej drużynie pierwsze zwycięstwo w tej serii.
- Czułem się nieco zardzewiały na początku - mówił bohater tego meczu. - Moi koledzy stanęli na wysokości zadania i grali świetnie, kiedy ja odnajdowałem mój rytm. Od drugiej tercji czułem się świetnie. Jestem bardzo zadowolony.
Hokeiści z „Miasta Braterskiej Miłości” byli zdyscyplinowani, w trakcie meczu złapali tylko dwie kary, dzięki czemu wyeliminowali najpotężniejszą broń Capitals - grę w przewagach liczebnych. W poprzednich trzech starciach podopieczni Barry’ego Trotza wykorzystali aż osiem z siedemnastu przewag. Tym razem nie zdołali pokonać Neuvirtha przy żadnym z dwóch podejść.
Wynik spotkania otworzył w szóstej minucie Shayne Gostisbehere. 23-letni Amerykanin uderzył potężnie spod niebieskiej linii i lampka za plecami Bradena Holtby’ego zaświeciła się na czerwono. Było to pierwsze play-offowe trafienie w karierze młodego defensora. Na początku drugiej odsłony meczu prowadzenie Flyers w podobnym stylu podwyższył Andrew McDonald. Neuvirthowi nie udało się jednak odnotować czystego konta, zadbał o to T.J. Oshie. Były zawodnik St. Louis Blues wykorzystał zamieszanie pod bramką Czecha i zdołał umieścić krążek w siatce.
W pierwszej tercji lodowisko opuścił Scott Laughton. 21-letni środkowy stracił równowagę i z impetem wpadł w bandy. Napastnik ekipy z „Miasta Braterskiej Miłości” został przewieziony do szpitala i został tam na noc. Nie wiadomo jeszcze, jak poważna jest to kontuzja.
W składzie "Lotników" jest tylko jeden zawodnik, który był częścią niesamowitej pogoni z 2010 roku. Powrót z 0-3 pamięta tylko Claude Giroux,drużyna z Filadelfii zdołała wtedy wygrać cztery kolejne spotkania z Boston Bruins i zagwarantować sobie miejsce w konferencyjnych finałach. - Dzisiejsze zwycięstwo da nam pewność siebie – mówił w szatni kapitan „Lotników”. - Następne spotkanie będzie najważniejszym w tej serii.
Philadelphia Flyers – Washington Capitals 2:1 (1:0, 1:0, 0:1)
1:0 Gostisbehere - Giroux, Simmonds 5:51 (w przewadze)
2:0 McDonald - Simmonds, Schenn 23:51
2:1 Oshie – Niskanen, Alzner 42:38
Minuty kar: 4-4
Strzały na bramkę: 25-32
Widzów: 19,692
Stan rywalizacji: 1-3
O krok od eliminacji są kolejne dwie ekipy - Los Angeles Kings i Minnesota Wild. Zespół z zachodniego wybrzeża przegrał wczoraj trzecie starcie z kalifornijskim rywalem, San Jose Sharks. Podopieczni Petera DeBoera oparli swoją grę na przewagach liczebnych, w ten sposób zdobyli wszystkie trzy bramki. Później stracili koncentrację i pozwolili przeciwnikom na ustrzelenie dwóch goli w przeciągu czterech minut. Przyjezdni nie zdołali jednak doprowadzić do wyrównania i już po kolejnym spotkaniu mogą pożegnać się z marzeniami o mistrzostwie.
W serii pomiędzy „Dzikusami” i Dallas Stars mamy taki sam wynik. Teksańczycy postawili rywali pod ścianą, już jutro mogą wywalczyć awans do drugiej rundy. Kluczowa we wczorajszym starciu okazała się druga odsłona, wtedy padły wszystkie bramki. Na nieco ponad minutę przed drugą przerwą wynik 3:2 dla Stars ustalił Jason Spezza. Poza nim na listę strzelców wpisali się Ales Hemsky i Patrick Eaves, a ze strony Wild - Jason Pominville oraz Charlie Coyle.
Co najmniej dwie gry do rozegrania mają jeszcze hokeiści Florida Panthers i New York Islanders. Podopieczni Jacka Capuano musieli minionej nocy uznać wyższość przeciwników z Florydy. W drugiej tercji obie drużyny odnotowały po trafieniu, zaważył gol Alexa Petrovica z 50. minuty.
Stan rywalizacji:
Dallas Stars – Minnesota Wild 3-1
St. Louis Blues – Chicago Blackhawks 3-1
Anaheim Ducks – Nashville Predators 1-2
Los Angeles Kings – San Jose Sharks 1-3
Florida Panthers – New York Islanders 2-2
Tampa Bay Lightning – Detroit Red Wings 3-1
Washington Capitals – Philadelphia Flyers 3-1
Pittsburgh Penguins – New York Rangers 2-1
Komentarze