NHL: Grubauer drugim Holtbym? (WIDEO)
Braden Holtby to bezsprzecznie jeden z najlepszych bramkarzy w lidze. W ostatnich latach Kanadyjczyk w trakcie sezonu regularnego nie wypoczywał zbyt wiele, problem był brak realnego zastępstwa. Minionej nocy Philipp Grubauer przejął jego obowiązki i poprowadził swój zespół do wygranej pokazując, że trenerzy nie powinni martwić się o rezerwy.
Prawdziwa hokejowa uczta trafiła się wczoraj fanom zgromadzonym w Verizon Center. Starcie pomiędzy Washington Capitals i Los Angeles Kings było iście play-offowe, nie brakowało agresywnych wejść, walki na bandach, ogromnej ilości strzałów, pięknych obron i poświęcenia przy każdej akcji. Ostatecznie Kalifornijczycy musieli uznać wyższość rywali, nic dziwnego skoro popis umiejętności dał Philipp Grubauer.
Ostatnim razem 24-letniego Niemca pomiędzy słupkami bramki Caps widzieliśmy na początku lutego. Młody bramkarz nie poradził sobie wtedy najlepiej, przepuścił aż cztery strzały hokeistów Florida Panthers. Po meczu mówił, że potrzebuje odskoczni od tamtego występu i zacząć grać konsekwentnie.
Wczoraj Grubauer tylko raz wyciągał krążek z siatki. W siedemnastej minucie po niesamowitej interwencji Drew Doughty’ego Anže Kopitar zdołał wypracować groźną sytuację, pomimo że jego ekipa grała w osłabieniu. Słoweński napastnik uderzył potężnie, po czym dobił własny strzał, niemiecki golkiper był bez szans. Po tym 24-latek nie pozwolił sobie już na choćby najmniejszy błąd, wybronił w sumie 39 prób Kalifornijczyków.
„Stołeczni” doprowadzili do wyrównania w drugiej tercji, ale dopiero w ostatniej odsłonie meczu przejęli kontrolę nad jego przebiegiem. Do wygranej gospodarzy w znacznym stopniu przyczynił się także Justin Williams, który jeszcze w ubiegłym roku reprezentował barwy „Królów”. Doświadczony napastnik asystował przy decydującym trafieniu w wykonaniu Jewgienija Kuzniecowa, które padło na nieco ponad dwie minuty przed końcową syreną. Wynik celnym strzałem do pustej bramki ustalił Jason Chimera.
- Stopniowo, z minuty na minutę byliśmy coraz lepsi, musieliśmy być – powiedział po meczu Williams. - Powoli, w trzeciej tercji zaczęliśmy przejmować kontrolę i gra zaczęła układać się po naszej myśli. Stawaliśmy się silniejsi, a nasi rywale stawali się coraz słabsi.
Washington Capitals – Los Angeles Kings 3:1 (0:1, 1:0, 2:0)
0:1 Kopitar – Brown, Doughty 16:43 (w osłabieniu)
1:1 Burakovsky – Orłow, Orpik 39:11
2:1 Kuzniecow – Williams, Burakovsky 57:58
3:1 Chimera – Johansson, Alzner 59:51
Minuty kar: 11-15
Strzały na bramkę: 32-40
Widzów: 18,506
Nie do zatrzymania jest w ostatnim czasie Shayne Gostisbehere. Popularny „Ghost” przedłużył swoją punktową serię do trzynastu spotkań z rzędu. To najdłuższa passa obrońcy-pierwszoroczniaka w historii ligi. Minionej nocy 22-letni Amerykanin do swojego konta dopisał kolejne trafienie, a jego Philadelphia Flyers pokonali na wyjeździe New Jersey Devils 6:3. W meczu nie obyło się bez kontrowersji. Po raz kolejny z lodowiska przedwcześnie za atak na głowę rywala zjeżdżał Radko Gudas, nie zabrakło także występu godnego filmowego Oscara.
Głośno w ostatnim czasie było o sprzeczce P.K. Subbana z sędziami po tym, jak przy kluczowej akcji guma odbiła się od łyżwy arbitra. Do podobnej sytuacji doszło wczoraj aż dwukrotnie. Najpierw dzięki „podaniu” sędziego bramkę zdobył Jaden Schwartz, a następnie zatrzymany krążek odzyskał Joe Thornton, który podał do pozostawionego bez opieki Melkera Karlssona.
Większego pecha mieli hokeiści Dallas Stars, trafienie napastnika St. Louis Blues dało podopiecznym Kena Hitchcocka prowadzenie. Teksańczycy doprowadzili do wyrównania, ale „Nutki” wygrały w doliczonym czasie gry, zadecydował gol Kevina Shattenkirka.
Gol Karlssona dał San Jose Sharks dwubramkową przewagę w ostatnich minutach. Victor Hedman wystrzelił krążek z siatki, sędziowie doszukali się w tym przewinienia. Arbitrzy twierdzili, że sfrustrowany obrońca starał się uderzyć nim któregokolwiek z oficjałów, dlatego odesłali Szweda do szatni.
Coraz bliżej stołka lidera Dywizji Pacyfiku są hokeiści Anaheim Ducks. Podopieczni Bruce’a Boudreau wygrali wczoraj trzecie starcie z rzędu, tym razem uporali się z Edmonton Oilers 5:3. Na listę strzelców zapisało się pięciu różnych zawodników ekipy z zachodniego wybrzeża. Do pozostających dywizyjnymi liderami Kings „Kaczorom” brakuje już tylko trzech punktów.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze