Urządzał kąpiel dzieciom, godzinę później stał się bramkarzem Kojotów
Przygodę życia odbył Nathan Schoenfeld, który na jeden mecz został bramkarzem zawodowcem podpisując „awaryjny” kontrakt z Arizona Coyotes. Kojoty musiały sięgać po wyjątkowe rozwiązania, bo kontuzja Andersa Lindbacka zostawiła ich z jednym bramkarzem tuż przed spotkaniem z Montreal Canadiens.
Trzeba było obdzwonić listę golkiperów „awaryjnych”, którą każdy klub NHL posiada. Padło na Schoenfelda, który powiedział niczym Ryba w Killerze „BĘDĘ!”.
Był na czas, chociaż gonił jak zwariowany. Kim w ogóle jest? Czasami 31-letnim amatorskim graczem hokeja, ale dużo częściej po prostu 31-letni pracownikiem banku. Z hokejem łączy go też pokrewieństwo (syn) z asystentem menadżera New York Rangers. Gdy zadzwonili do niego z Coyotes akurat urządzał kąpiel swoim dzieciom, ma bliźniaki. Najmłodsza część rodziny nie była więc pocieszona, ale Schoenfeld wiedział że taki telefon to czasami szansa życia. Szansa na przygodę na pewno. No i zarobek nie kiepski. Za te kilka godzin dostał sześć tysięcy dolarów, wystarczy by wynagrodzić dzieciom brak tatusia na jeden wieczór.
Była więc przygoda, Coyotes wygrali 6:2 osiągając sweep sezonowy nad Montreal Canadiens. Chociaż udział Schoenfelda zakończył się na rozgrzewce i przesiedzeniu na ławce całych zawodów to było COŚ dla niego. Dla reszty ekipy też znaczyło to sporo, uznali chyba że „nowy” przyniósł im szczęście i w nagrodę oddali mu honory wewnętrznego MVP spotkania (tradycja w tym sezonie to specjalny pas jak w dyscyplinach sztuk walki).
Michał Ruszel - nhlw.pl
Komentarze