NHL: Świetny powrót Schwartza
Prawie 4 miesiące czekał na powrót do gry po kontuzji napastnik St. Louis Blues Jaden Schwartz. Tej nocy w Sunrise zadbał o to, by każdy ten powrót zauważył.
Schwartz po raz ostatni grał w NHL 20 października ubiegłego, a później na treningu doznał złamania kostki i musiał opuścić aż 49 meczów. Ostatniej nocy wrócił do gry w spotkaniu z Florida Panthers i od razu był jednym z najlepszych graczy na tafli. Najpierw w 16. minucie sam strzelił swojego pierwszego gola w sezonie, a w 28. asystował przy bramce, którą dla ekipy z St. Louis zdobył Władimir Tarasienko. Schwartz skończył mecz z golem i asystą, został wybrany drugą gwiazdą spotkania, a jego drużyna odniosła zwycięstwo 5:3. Najlepszym graczem na lodzie wybrano właśnie Tarasienkę, który także uzyskał gola i asystę. Na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisali się także David Backes, Robby Fabbri i Alexander Steen.
Ozdobami meczu były zwłaszcza trafienia Backesa i Steena. Ten pierwszy w 13. minucie doprowadził do remisu 1:1 po tym jak ograł Aarona Ekblada odbijając sobie krążek o bandę i objeżdżając obrońcę rywali z drugiej strony. Steen z kolei w 53. minucie ustalił wynik meczu na 5:3 pięknym backhandem pod poprzeczkę bramki Ala Montoi. Wszystko to działo się na oczach ojców graczy Blues, którzy uczestniczą w organizowanej przez klub podróży za drużyną ich synów. Ojciec Jadena Schwartza miał podwójne powody do radości, bo jego syn wreszcie wyzdrowiał, a do tego od razu zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Schwartz junior spędził na lodzie tylko 13 i pół minuty, ale to mu wystarczyło. - Czułem się dobrze. Starałem się nie myśleć za dużo, tylko wyjść i grać. Chciałem jak najszybciej wejść w ten mecz. Zadziałała też adrenalina i ogólnie czułem się lepiej niż się spodziewałem - powiedział po spotkaniu 23-letni zawodnik.
Blues dzięki zwycięstwu mają 71 punktów i zajmują trzecie miejsce w tabeli dywizji centralnej. Panthers, z bramki których już po pierwszej tercji zjechał ostatniej nocy Roberto Luongo, są z kolei z dorobkiem 70 "oczek" nadal liderami dywizji atlantyckiej. Dla gospodarzy gole strzelali Derek MacKenzie, Aaron Ekblad i Jonathan Huberdeau. Dwie asysty zaliczyłJaromír Jágr, który ma już w karierze 1 842 punkty i traci 8 do zajmującego trzecie miejsce w klasyfikacji punktowej wszech czasów Gordie'ego Howe'a. Trener Gerard Gallant po meczu mówił, że nie obwinia zdjętego z bramki Luongo za porażkę. - Zrobiłem zmianę, bo trzeba było trochę drużyną wstrząsnąć - tłumaczył szkoleniowiec "Panter". - Nie podobało mi się to, jak graliśmy w pierwszej tercji. Ta zmiana dała pewien efekt, bo w drugiej tercji zagraliśmy lepiej, a Al Montoya miał kilka ważnych interwencji.
Florida Panthers - St. Louis Blues 3:5 (1:3, 1:1, 1:1)
1:0 MacKenzie - Thornton 05:05
1:1 Backes - Parayko 12:16
1:2 Schwartz - Parayko - Tarasienko 15:57
1:3 Fabbri - Stastny - Shattenkirk 19:41 (w przewadze)
1:4 Tarasienko - Bouwmeester - Schwartz 28:00
2:4 Ekblad - Huberdeau -Jágr 30:44
3:4 Huberdeau - Campbell -Jágr 50:47
3:5 Steen - Backes - Berglund 52:17
Strzały:32-28.
Minuty kar: 4-8.
Widzów: 13 904.
Buffalo Sabres przerwali serię czterech porażek pokonując przed własną publicznościąMontréal Canadiens 6:4. Do zwycięstwa ekipę z Buffalo prowadził dość nieoczekiwanie Marcus Foligno, który strzelił dwa gole, a przy jednym asystował. To jego pierwszy z 241 rozegranych w NHL meczów, w którym zdobył 3 punkty. Dwukrotnie do bramki Canadiens trafił Evander Kane, a ponadto dla zwycięzców strzelali: David Legwand i były gracz ekipy z Montrealu Josh Gorges. Sabres zajmują w dywizji atlantyckiej z 50 punktami siódme miejsce. Canadiens są w niej na piątej pozycji z dorobkiem 58 "oczek". Zespół z Montrealu, który na początku sezonu był nawet pierwszy w całej lidze, według stanu na dziś nie awansowałby do play-offów.
Los Angeles Kings pokonali New York Rangers 5:4 po dogrywce. Zwycięskiego gola strzelił w 4. minucie dodatkowej części gry Tanner Pearson, ale toAnže Kopitar był bohaterem wieczoru. Słoweniec został pierwszym graczem Kings od 14 lat, który zanotował hat trick w Madison Square Garden. Dla "Królów" trafił takżeMarián Gáborík. 30 strzałów rywali obronił z kolei słowacki bramkarz ekipy z Los Angeles Peter Budaj, który odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w NHL od kwietnia 2014 roku. Dla Rangers wczorajsza porażka oznacza koniec passy czterech zwycięstw. Drużyna z Nowego Jorku z 68 punktami nadal jest jednak druga w dywizji metropolitalnej. Kings mają na koncie 69 "oczek" i prowadzą w dywizji Pacyfiku.
Gol Krisa Letanga w serii rzutów karnych dał Pittsburgh Penguins zwycięstwo nad Carolina Hurricanes 2:1. Letang pewnym strzałem pod poprzeczkę jako jedyny wykorzystał karnego w rundzie decydującej o wyniku. Wcześniej z gry gola dla "Pingwinów" strzelił Phil Kessel. Stojący w ich bramceMarc-André Fleury obronił 29 strzałów z gry i dwa rzuty karne. Kanadyjczyk miał mały jubileusz, bo odniósł 50. zwycięstwo w serii karnych w NHL (ma także 25 porażek). Tylko Ryan Miller i Henrik Lundqvist są pod tym względem lepsi. Penguins mają 63 punkty i zajmują drugie miejsce w klasyfikacji drużyn rywalizujących o dwie "dzikie karty" do play-offów w konferencji wschodniej.
Także rzuty karne były potrzebne do wyłonienia zwycięzcy meczu Detroit Red Wings z Colorado Avalanche. Lepszy był w nich zespół z Denver, który wygrał całe spotkanie 3:2. W decydującej serii dla Avalanche trafili: Nathan MacKinnon i Blake Comeau, który dał im zwycięstwo celnym strzałem w czwartej serii. Comeau wcześniej trafił także z gry, podobnie jak Matt Duchene. Pierwszą gwiazdą spotkania wybrany został jednak Siemion Warłamow, który obronił 43 strzały graczy "Czerwonych Skrzydeł" z gry, a później jeszcze 3 rzuty karne. "Lawina" ma już na koncie 62 punkty i prowadzi w klasyfikacji drużyn walczących o "dzikie karty" do play-offów w konferencji zachodniej. Red Wings zakończyli serię trzech zwycięstw, ale nadal z 65 punktami są drudzy w dywizji atlantyckiej.
Do "Czerwonych Skrzydeł" na jeden punkt zbliżyła się w tabeli dywizji ekipa Tampa Bay Lightning, która po dogrywce pokonała 4:3 Nashville Predators. Jeszcze pół minuty przed końcem trzeciej tercji zespół "Błyskawicy" przegrywał 2:3, ale na 27 sekund przed syreną Steven Stamkos doprowadził do remisu, a w dogrywce szalę zwycięstwa na korzyść Lightning przechylił Tyler Johnson. Stamkos skończył mecz z bramką i asystą, podobnie jak Nikita Kuczerow, a w zwycięskim zespole na listę strzelców wpisał się także J.T. Brown. Jego drużyna wygrała po dwóch porażkach z rzędu, ale jednocześnie odniosła 9. kolejne zwycięstwo u siebie. Lightning są obecnie na dającym awans do play-offów trzecim miejscu w swojej dywizji.
Shane Doan nie po raz pierwszy już był bohaterem wieczoru w Glendale, gdzie Arizona Coyotes wygrali z Calgary Flames 4:1. Kapitan "Kojotów" strzelił dwa gole i zaliczył asystę, dzięki czemu ma już na koncie 931 punktów w karierze. Wszystkie zdobył dla Coyotes, co oznacza, że jest nowym liderem klubowej klasyfikacji wszech czasów. Doan wyprzedził Dale'a Hawerchuka, który dla tej samej organizacji, jeszcze pod starą nazwą Winnipeg Jets zdobył 929 punktów. Wczoraj swoje bramki dla gospodarzy zdobyli także: Oliver Ekman-Larsson i Anthony Duclair. Ich zespół z 56 punktami jest czwarty w dywizji Pacyfiku, a trzeci w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej. Obie te pozycje nie dają awansu do play-offów.
Komentarze