NHL: Canadiens znów tracą Price’a (WIDEO)
Minionej nocy Montreal Canadiens dopisali do swojego dorobku kolejne dwa punkty, ale wczorajszego wieczoru nie będą miło wspominać. W drugiej tercji starcia z New York Rangers lodowisko opuścił Carey Price, jego miejsce ponownie zająć musiał Mike Condon.
Pod koniec października kanadyjski golkiper nabawił się urazu dolnych części ciała, pauzował przez trzy tygodnie. Na lód wrócił niecały tydzień temu, wczorajsze spotkanie było zaledwie trzecim od powrotu. Trener Habs Michel Therrien potwierdził, że kontuzja się odnowiła, nie wiedział jednak, czy i tym razem nie zobaczymy Price’a w wyjściowym składzie przez tak długi czas.
Najlepszy zawodnik poprzedniej kampanii ucierpiał pod koniec drugiej tercji, podczas gdy próbował przemieścić się w stronę drugiego słupka broniąc strzału jednego ze „Strażników”. Price grał jeszcze przez kilka minut, ale po przerwie na lodowisku pojawił się Mike Condon. Pod trzytygodniową nieobecnością „jedynki” kanadyjskiej ekipy Amerykanin radził sobie świetnie, dlatego hokeiści z Quebec nie mieli powodów do obaw, kiedy doszło do zmiany. Wręcz przeciwnie wejście Condona najwyraźniej pobudziło ofensywę Habs, w ciągu niecałych dwóch minut goście zanotowali dwa trafienia i mieli już trzy bramki przewagi nad Rangers.
Świetny występ zanotował Devante Smith-Pelly. 23-letni Kanadyjczyk zastąpił w pierwszej formacji Brendana Gallaghera, który z powodu kontuzji będzie pauzował przynajmniej sześć tygodni. Były zawodnik Anaheim Ducks wykorzystał daną mu przez trenera szansę i poprowadził Habs do siedemnastej wygranej w tym sezonie. Kanadyjski prawoskrzydłowy ustrzelił dwa gole.
Po raz pierwszy w tej kampanii z tafli przed końcową syreną zjechał Henrik Lundqvist. Doświadczony golkiper, który przewodzi lidze w statystykach ilości obronionych strzałów, procentu obron, czy średnich wpuszczonych bramek, został zmieniony przez Anttiego Raantę po przepuszczeniu pięciu krążków.
Przez ponad miesiąc podopieczni Alaina Vigneaulta nie zjeżdżali z lodowiska w Madison Square Garden jako przegrani. Wczorajsza porażka była zaledwie drugą w listopadzie, jednak może boleć podwójnie, gdyż Rangers polegli w walce o stołek lidera. Fani nowojorskiej ekipy nie mają jednak powodów do zmartwień, Rangers wciąż pozostają najlepszą drużyną Dywizji Metropolitalnej.
New York Rangers – Montreal Canadiens 1:5 (0:1, 1:1, 0:3)
0:1 Andrighetto – Eller, Subban 4:45
0:2 Smith-Pelly – Pacioretty, Plekanec 22:25
1:2 Nash – McDonagh, Brassard 37:42 (w przewadze)
1:3 Smith-Pelly – Plekanec 40:17
1:4 Galchenyuk 41:29
1:5 Pacioretty – Galchenyuk, Plekanec 49:06 (w przewadze)
Minuty kar: 8-10
Strzały na bramkę: 34-25
Widzów: 18,006
Serię trzech porażek bez strzelonego choćby jednego gola przełamali wczoraj hokeiści Nashville Predators. Po ponad 227 minutach do protokołu meczowego wpisał się w końcu Mike Fisher. Wydawało się, że Buffalo Sabres nie będą przeciwnikiem wymagającym, idealnym na przełamanie, ale znajdujący się w dołku „Drapieżcy” mieli sporo problemów z dobrze grającą ekipą ze stanu Nowy Jork. Podopieczni Dana Bylsmy rozstrzelali rywali, ale hokeiści z „Miasta Muzyki” szybko wypracowanej trzybramkowej przewagi łatwo nie wypuścili. „Szable” były blisko wyrównania, ale ostatecznie musiały uznać wyższość Predators – 2:3.
Po sześciomeczowej serii wyjazdowej, z której San Jose Sharks wywieźli komplet punktów przyszedł czas na powrót do domu. Wczoraj kalifornijska ekipa gościła w SAP Center ówczesnych mistrzów - Chicago Blackhawks. Podopieczni Joela Quenneville’a znaleźli sposób na będące na fali „Rekiny”, zwyciężyli w tym starciu 5:2. Dwie asysty do swojego dorobku dopisał minionej nocy Patrick Kane. Amerykański skrzydłowy kontynuuje zatem passę meczów z przynajmniej jednym punktem, seria trwa już siedemnaście spotkań. Popularny „Kaner” przejął ponownie stołek lidera klasyfikacji punktowej ligi.
30 obron zanotował wczoraj Cam Ward, jego Carolina Hurricanes pokonali przed własną publicznością Edmonton Oilers 4:1. Drużyna z Raleigh straciła bramkę jako pierwsza, ale szybko podniosła się na nogi odrabiając straty jeszcze w pierwszej tercji. Na początku drugiej odsłony „Nafciarze” stracili Naila Jakupowa. Podczas wznowienia równowagę stracił jeden z sędziów. Starając się utrzymać na nogach arbiter złapał się Rosjanina, co skończyło się tragicznie. Obaj upadli z impetem na lód, skrzydłowy Oilers nabawił się kontuzji.
Kolejny świetny występ zaliczył minionej nocy Craig Anderson. Doświadczony bramkarz nie mógł liczyć na pomoc ze strony kolegów z drużyny, zmierzył się z aż 43 strzałami hokeistów Colorado Avalanche. W ciągu czterdziestu minut podopieczni Dave’a Camerona zdołali wypracować sobie sporą przewagę, dlatego nawet utrata dwóch goli w ostatniej odsłonie nie „podcięła im skrzydeł”. Sens pokonali zespół z Denver 5:3.
300. bramkę w karierze zdobył wczoraj Pawieł Daciuk, ale jego ekipa musiała uznać wyższość Boston Bruins. Katem Detroit Red Wings okazał się 21-letni debiutant, który nigdy nie był draftowany - Frank Vatrano. Amerykanin pokonał Petra Mrázka dwukrotnie, „Niedźwiadki” zwyciężyły 3:2. Na listę strzelców, poza Daciukiem i Vatrano, wpisali się również Tomáš Tatar i Colin Miller.
Trio Aleksandr Owieczkin, Dmitrij Orłow i Jewgienij Kuzniecow poprowadziło minionej nocy Washington Capitals do piętnastej wygranej w tej kampanii. Rosjanie zanotowali w sumie sześć punktów, a drużyna ze stolicy Stanów Zjednoczonych pokonała przed własną publicznością Winnipeg Jets 5:4. Decydującego gola pod koniec drugiej tercji ustrzelił Orłow, 24-letni defensor trafia nieprzerwanie od trzech spotkań.
Arizona Coyotes to prawdziwy koszmar dla Anaheim Ducks. Kalifornijczycy przegrali już trzeci pojedynek z ekipą z Glendale w tym sezonie. Tym razem do liderujących „Kojotom” debiutantów - Maxa Domiego i Anthony’ego Duclaira, dołączył się Antoine Vermette. Doświadczony środkowy ustrzelił pierwsze dwie bramki w tej kampanii, pustynna drużyna triumfowała 3:2.
WYNIKI WSZYSTKICH WCZORAJSZYCH SPOTKAŃ
Komentarze