NHL: Mecz otwarcia dla Kings
Hokeiści Los Angeles Kings pokonali New York Rangers w pierwszym meczu wielkiego finału. Do wyłonienia zwycięzcy niezbędna była dogrywka, w której decydujący cios zadał Justin Williams.
32-letni kanadyjski skrzydłowy wykorzystał błąd Dana Girardiego i precyzyjnym uderzeniem z nadgarstka pokonał Henrika Lundqvista.
- Mówiłem to już wiele razy: Justin jest najbardziej niedocenianym zawodnikiem w naszym zespole - powiedział Drew Doughty, obrońca Kings. - W naszej drużynie jest dwóch chłopaków, którym aż chcesz oddać krążek. To właśnie Justin i Anze Kopitar. Kiedy mają gumę przy sobie, wszystko może się zdarzyć.
Finałową serię symbolicznie rozpoczął Wayne Gretzky, najskuteczniejszy zawodnik w historii ligi NHL, mocno związany z oboma klubami. Kanadyjczyk występował w ekipie z Los Angele w latach 1988-1996, a później przez trzy sezony grał dla New York Rangers.
Spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy już w 14. minucie wyszli na prowadzenie. Pięknym przechwytem i kontratakiem zwieńczonym precyzyjnym strzałem popisał się Benoit Pouliot. Niespełna dwie minuty później było już 2:0, a na listę strzelców, podczas gry swojego zespołu w osłabieniu, wpisał się Carl Hagelin. Trzeba przyznać, że szwedzki napastnik miał w tej sytuacji sporo szczęścia, bo Jonathan Quick obronił jego strzał, ale guma pechowo odbiła się od wracającego Wiaczesława Wojnowa i wpadła do siatki.
Podopieczni Darrylla Suttera złapali kontakt z rywalem jeszcze w pierwszej tercji. Jeff Carter podał do Kyle'a Clifforda, a ten umieścił gumę w siatce. Wyrównanie było dziełem obrońcy Drewa Doughty'ego, który nie pierwszy już raz pokazał, że ma smykałkę do ofensywnej gry. Znakomicie przyjął krążek, a następnie umieścił go w krótkim rogu bramki Lundqvista.
Gospodarze złapali wiatr w żagle i w trzeciej odsłonie mieli ogromną przewagę, tyle że nie potrafili udokumentować jej golem. Zwycięzce miała zatem wyłonić dogrywka. W 5. minucie dodatkowego czasu gry „złotego gola” strzelił Justin Williams i hala Staples Center oszalała ze szczęścia.
- To dopiero pierwszy mecz, świat się jeszcze nie kończy - stwierdził Mark Staal, defensor Rangers.
Statystyki dla jego drużyny są jednak niekorzystne. W 77 procent przypadków (od 1939 roku, kiedy w finale gra się do czterech zwycięstw) po trofeum sięgnęła ekipa, która wygrała pierwszy mecz. Ciekawostką jest również fakt, iż dwa lata temu Kings sięgnęli po Puchar Stanleya, pokonując w serii New Jersey Devils 4:2. W pierwszym meczu obu drużyn „Królowie” również zwyciężyli po dogrywce.
Mecz numer dwa odbędzie się w sobotę, również w Los Angeles.
Los Angeles Kings – New York Rangers 3:2 d. (1:2, 1:0, 0:0, d. 1:0)
0:1 – Pouliot (13:21),
0:2 – Hagelin – Boyle, McDonagh (15:03, 4/5),
1:2 – Clifford – Carter (17:33),
2:2 – Doughty – Williams, Clifford (26:36),
3:2 – Williams – Richards (64:36),
Minuty karne: 8–10.
Strzały: 43–27.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 1:0 dla Los Angeles Kings.
Komentarze