Hat trick Kane'a, finał dla Chicago! (WIDEO)
Długo kazał kibicom Chicago Blackhawks czekać na swój wielki mecz w tegorocznych play-offach NHL Patrick Kane. W spotkaniu numer 5 finału konferencji zachodniej Amerykanin popisał się hat trickiem i wstrzelił swoją drużynę do decydującej rozgrywki o Puchar Stanleya.
Kane do wczoraj miał w tych play-offach tylko 3 gole w 16 meczach i choć drużyna Chicago Blackhawks wygrywała kolejne spotkania, to nie on był jej liderem. W meczu numer 5 z Los Angeles Kings pokazał jednak najwyższą klasę. Strzelanie gospodarzy rozgrywanego w United Center w Chicago meczu rozpoczął w 4. minucie Duncan Keith, który skierował krążek do bramki między nogami słabiej niż w poprzednich rundach dysponowanego Jonathana Quicka. Bramkarz Kings popełnił błąd także wówczas, gdy po raz pierwszy pokonał go Kane. W 6. minucie po wystrzeleniu krążka przez graczy Blackhawks Quick oczekiwał odgwizdania uwolnienia, a tymczasem "guma" znalazła się przed jego bramką i trafiła do Kane'a, który podwyższył na 2:0.
Gospodarze potrzebowali jednak więcej goli swojego numeru 88, bo Kings się nie poddali i doprowadzili do remisu 2:2 po trafieniach Dwighta Kinga i Anže Kopitara. Kane trafił po raz drugi w 57. minucie i wydawało się, że w ten sposób zakończy rywalizację, ale obrońcy Pucharu Stanleya znów wyrównali, tym razem na niespełna 10 sekund przed końcem trzeciej tercji. Wracający do gry po kontuzji Mike Richards zmienił tor lotu krążka po zagraniu Kopitara i doprowadził do dogrywki. Jak się okazało, do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były nawet dwie części dodatkowego czasu gry. Dopiero w 92. minucie Jonathan Toews i Patrick Kane wyszli z kontrą 2 na 1 i gdy Amerykanin dostał podanie od swojego partnera, bez przyjęcia krążka wystrzelił w stronę Quicka, dając swojej drużynie zwycięstwo 4:3 w meczu, a w całej serii 4-1.
- Poczułem, że za chwilę to rozstrzygniemy, w momencie, gdy Jonathan przejął krążek - mówił Kane po spotkaniu. - Dostałem świetne podanie i starałem się oddać strzał najszybciej jak umiałem. Dla Kane'a był to drugi hat trick w fazie play-off NHL. Pierwszego zaliczył w 2009 roku w wygranym 7:5 meczu numer 6 półfinału konferencji zachodniej z Vancouver Canucks. Także wówczas był to spotkanie, które dało "Hawks" awans do kolejnej rundy. W meczu, który dał awans do finału NHL 3 goli nie zdobył od 20 lat nikt. Ostatnim, który tego dokonał był Wayne Gretzky, wówczas zawodnik Los Angeles Kings.
Patrick Kane, wspólnie z Jonathanem Toewsem był dotąd dość mocno krytykowany za postawę w tegorocznych play-offach. Obaj wczoraj spędzili na lodzie najwięcej czasu ze wszystkich napastników (Toews 29:03, Kane 28:40), Kane wreszcie dał strzelecki popis, a Toews co prawda pozostaje z jedną bramką w tych rozgrywkach posezonowych, ale dwukrotnie asystował.
W ekipie Kings z kolei w meczu numer 5 przebudził się Anže Kopitar, który strzelając gola i asystując zdobył dopiero swoje pierwsze punkty w serii, ale było już za późno na odwrócenie losów rywalizacji. Los Angeles Kings nie będą pierwszym od 15 lat zespołem, który obroni Puchar Stanleya. Ekipa z Kalifornii i tak osiągnęła dużo, biorąc pod uwagę, że przed rokiem swój marsz zaczęła od 8. miejsca w konferencji zachodniej, a skończyła zdobywając trofeum. W tym sezonie Kings zajęli na Zachodzie miejsce 5., a doszli do finału konferencji. Mimo to zawodnicy byli wczoraj w fatalnych nastrojach. - W czerwcu gra się w hokeja po to, żeby zdobyć puchar. Nie znoszę patrzeć, gdy ktoś inny go podnosi, a teraz będziemy musieli to robić - mówi rozczarowany napastnik Kings, Justin Williams.
O zwolniony przez "Królów" tron NHL zagrają Chicago Blackhawks i Boston Bruins. Pierwszy mecz finału w środę w Chicago. Co ciekawe, obie drużyny swoje pierwsze mecze w play-offach NHL rozegrały właśnie przeciwko sobie - w ćwierćfinale sezonu 1926-27 Blackhawks w dwumeczu pokonali ekipę z Bostonu 10-5. Z 6 dotychczasowych bezpośrednich serii Bruins wygrali 4, a ich finałowi rywale dwie. Co więcej, zespół z "Wietrznego Miasta" nigdy jeszcze nie wygrał z Bruins w rywalizacji rozgrywanej do 4 zwycięstw. Obie ekipy po raz ostatni zmierzyły się ze sobą w play-offach w 1978 roku. Rok później doszło do ostatniego na lata finału z udziałem drużyn z tzw. "Oryginalnej Szóstki" (Montréal Canadiens - New York Rangers). Tym razem znów o najcenniejsze hokejowe trofeum zagrają pionierzy NHL.
Chicago Blackhawks - Los Angeles Kings 4:3 (2:0, 0:1, 1:2, 0:0, 1:0)
1:0 Keith - Rozsíval 03:42
2:0 Kane - Toews - Bickell 05:59
2:1 King - Williams - Quick 29:28 4/5
2:2 Kopitar - Carter - Richards 43:34 5/4
3:2 Kane - Bickell 56:08
3:3 Richards - Kopitar - Wojnow 59:50
4:3 Kane - Toews 91:40
Strzały: 35-36.
Minuty kar: 4-4.
Widzów: 22 237.
Stan rywalizacji: 4-1. Awans Blackhawks.
Komentarze