Nazem Kadri – nowy lider w Toronto
Od dawna wiadomo było, że to zawodnik nietuzinkowy. Nazem Kadri, bo o nim mowa, miał wielkie grono zwolenników i równie liczną grupę przeciwników. Brian Burke wybierał go z numerem 7 w Drafcie 2009 jako lidera „nowych” Toronto Maple Leafs. Dziś Burke’a w Toronto już nie ma, a Kadri chyba „dorósł” do przewidzianej dla niego roli.
Pierwsze miesiące po Drafcie były bardzo obiecujące. Kadri przyjechał na obóz przedsezonowy Toronto i pokazał się ze znakomitej strony występując w 6 meczach sparingowych, w których zdobył 3 gole i zanotował 2 asysty.
Ówczesny trener Toronto, Ron Wilson, nie dał mu szansy gry w NHL. Swoją decyzję podparł oświadczeniem, iż Nazem nie jest gotowy na grę w „top six”, a do gry w „bottom six” się nie nadaje. Jak pokazała przyszłość,współpracaWilsona z Kadrim była bardzo trudna – delikatnie rzecz ujmując. Młody zawodnik wrócił do ligi OHL, gdzie w barwach London Knights zdominował sezon (93 punkty w 56 meczach sezonu zasadniczego i 27 punktów w 12 meczach play-off) i zdobył tytuł mistrzowski.
Kolejny sezon dla Nazema rozpoczął się podobnie jak poprzedni – Wilson po raz kolejny nie dał mu szansy na grę w lidze NHL, tym razem punktując słabe przygotowanie Kadriego do gry w defensywie. Młody środkowy został „zesłany” do AHL gdzie w barwach Toronto Marlies miał pracować nad swoimi słabymi punktami. Z perspektywy czasu, to chyba najlepsze co mogło go spotkać. Pod opieką znakomitego Dallasa Eakinsa, Kadri rozpoczął marsz kuosiągnięciustatusu zawodnika kompletnego. Jego praca z Eakinsem była moim zdaniem o wiele bardziej istotna niż krótkie epizody w NHL, spowodowane bardziej presją mediów i kibiców na Wilsona, niż rzeczywistym przekonaniem tego szkoleniowca o przydatności Nazema.
TymczasemKadri w Marlies wyrósł na lidera zespołu, zawodnika do którego kierowano krążek w decydujących momentach meczu. Eakins prowadził go mądrze, poświęcając mnóstwo czasu na pracę nad detalami, które czynią zawodnika jeszcze lepszym. Każdy hokeista jest inny – Wilson nie potrafił do niego trafić, Eakins zrobił to z łatwością.Szkoleniowiec Marlies zwrócił uwagę na prostą zasadę –nie możeszpokazaćpełni swoich umiejętności ofensywnych, jeśli nie posiadasz krążka.Kadri wziął sobie tą uwagę do serca i zaczął pracować – nad masą (przytył 10 kilogramów), nad grą bez krążka, nad defensywą, nad walką przy bandach.
Gdy pod koniec minionego sezonu Burke dokonał zmiany na stanowisku pierwszego trenera Toronto, byłem przekonany, że Kadri w końcu dostanie prawdziwą szansę na taflach NHL. Ten sezon miał być przełomowym w jego karierze – niestety na przeszkodzie stanął lockout. Kadri wrócił więc do Toronto Marlies, gdzie ponownie spotkał się z Eakinsem. Miałem przyjemność obejrzeć kilka spotkań Marlies i przyznam szczerze, że nie poznawałem tego gracza. Kadri z sezonu 2009-10 to typowy „jeździec bez głowy”, Kadri w sezonie 2012-13 to solidny środkowy z potencjałem na zawodnika wybitnego.
Po krótkim zgrupowaniu przed startem bieżącego sezonu, Randy Carlyle podjął decyzję opozostawieniuNazema wbigleague. Dał mu szansę, a Nazem nie zawodzi. Jest liderem Toronto w punktacjikanadyjskiej a media za oceanem opisują jego grę w samych superlatywach. Trudno aby było inaczej, w sytuacji gdy Nazem „odstawia” takie akcje…
Najlepsze w cały tym zamieszaniu jest to, że on może być jeszcze lepszy. Dużo lepszy.
Komentarze