NHL: Kings pierwszymi finalistami
Campbell Trophy dla Los Angeles Kings! "Królowie" pokonali na wyjeździe po dogrywce Phoenix Coyotes 4:3 i jako pierwsi awansowali do finału rozgrywek o Puchar Stanleya.
"Kojoty" łatwo skóry nie sprzedały i zagrały bardzo dobry mecz. Już w 5. minucie gospodarze, po ładnie rozegranym zamku (podczas gry w przewadze) objęli prowadzenie. Krążek do siatki Quicka wpakował Pyatt. Radość gospodarzy trwała zaledwie sześć minut. W 11. minucie do remisu podczas gry w osłabieniu doprowadził Kopitar, który zmienił tor lotu krążka po strzale Doughty’ego spod linii niebieskiej.
W drugiej tercji Kojoty jednak ponownie zdołały objąć prowadzenie. Quick był zmuszony do ponownej kapitulacji za sprawą Puliota, który dobił do bramki strzał Klesli. Korzystny rezultat dla Phoenix ponownie utrzymał się tylko przez chwilę. W 32. minucie drugą bramkę dla Los Angeles, ładnym strzałem spod niebieskiej zdobył Doughty. Dwie minuty później było już 3:2 dla Kings. Smitha tym razem pokonał Richards.
"Kojoty" nie poddawały się i pod koniec drugiej tercji doprowadziły do remisu. Po ładnym, dwójkowym kontrataku trzecią bramkę dla Coyotes zdobył Yandle po asyście Pyatta.
Trzecia tercja nie przyniosła rozstrzygnięcia. Żadna z drużyn nie zdołała zdobyć kolejnej bramki, choć okazji zarówno jednym, jak i drugim nie brakowało. "Kojoty" między innymi nie wykorzystały ponad półtoraminutowej gry w podwójnej przewadze. Rozstrzygnięcie przyniosła dopiero 18. minuta dogrywki. kiedy to do siatki gospodarzy trafił Penner i Pheonix po raz kolejny (i ostatni w tym sezonie) musiało uznać wyższość swojego rywala.
- Miałem szczęście. Krążek podskakiwał, poczekałem, aż się ustatkuje i po prostu udało mi się go posłać do bramki – powiedział zdobywca „złotego gola” oraz najlepszy zawodnik spotkania, Dustin Penner.
Los Angeles w finale ligi zagra po raz pierwszy od 1993 roku. Wówczas "Królowie", mający w swoim składzie m.in. Wayne'a Gretzky’ego, przegrali w finale z Montreal Canadiens 4:1. Teraz, po 19 latach, Kings ponownie mają szanse na zdobycie Pucharu Stanleya po raz pierwszy w historii klubu.
- Jestem dumny z moich zawodników – powiedział Sutter. - To była seria, w której był pot i była krew. O to chodzi. Wiem jak to wygląda jeszcze z czasów mojej kariery jako zawodnik. Jeszcze raz to powtórzę – jestem dumny z mojego zespołu – zakończył.
Kings mają teraz chwilę czasu na odpoczynek i w spokoju czekają na swojego finałowego rywala. Na Wschodzie zapowiada się twarda walka, nawet do siedmiu meczów. Kolejne spotkanie serii Devils – Rangers odbędzie się już dzisiaj o godzinie 20.00 czasu lokalnego (2:00 czasu polskiego).
Phoenix Coyotes – Los Angeles Kings 3:4 (1:1;2:2;0:0;0:1)
1-0 – Pyatt (Hanzal, Vrbata) PPG 04:20
1-1 – Kopitar (Doughty, Brown) SHG 11:13
2-1 – Pouliot (Klesla, Chipchura) 26:23
2-2 – Doughty (Fraser, Williams) 31:06
2-3 – Richards (Penner, Carter) 33:43
3-3 – Yandle (Pyatt) 36:23
4-3 – Penner (Carter, Voynov) 14:42 OT1
Kary: 12-12 min.
Strzały: 41-51.
Komentarze