Red Wings jak w domu
Być może to spora liczba kibiców drużyny z Detroit na trybunach sprawiła, że Red Wings poczuli się w Dallas jak w domu. W każdym razie zagrali, jakby byli u siebie, a to musiało dać zwycięstwo.
Z Detroit do Dallas, nawet jak na warunki amerykańskie nie jest wcale blisko, ale wczoraj w American Airlines Center z goli zdobywanych przez drużynę "Czerwonych Skrzydeł" cieszyła się całkiem spora grupa kibiców. Powody do radości mieli pięciokrotnie, a że Stars pokonywali stojącego w bramce rywali Jimmy'ego Howarda tylko 4 razy, to goście zabrali ze sobą komplet dwóch punktów. Dla Red Wings wygrywanie poza własną halą jest w tym sezonie bolączką. O ile u siebie drużyna Mike'a Babcocka ma aktualnie serię 12 zwycięstw, o tyle na wyjeździe wygrała tylko 10 z 21 rozegranych spotkań. Gdyby nie to, byłaby dziś na pierwszym miejscu w klasyfikacji całej ligi.
Wczoraj w Dallas do zwycięstwa poprowadziła gości druga formacja z Henrikiem Zetterbergem, Valtterim Filppulą i Jiřim Hudlerem, która była odpowiedzialna za wszystkie trzy gole w pierwszej tercji, wygranej 3:1. Hudler trafił dwukrotnie, Filppula zaliczył bramkę i dwie asysty, a przy wszystkich golach podawał Zetterberg. Strat z pierwszej odsłony gospodarzom nie udało się już do końca odrobić, choć Cory Emmerton (zza linii bramkowej) i Johan Franzén musieli jeszcze strzelić gole, które dały ich drużynie bezpieczeństwo. Trener Red Wings, Mike Babcock przyznał po meczu, że poziom spotkania nie rzucał na kolana, ale pochwalił także swój najlepszy tego wieczoru atak.
- Formacja "Zeta" (Zetterberga - przyp. red.) była bardzo, bardzo dobra i dominowała w tym meczu - mówił. - W obronie i w ataku oni byli najlepsi. Strzelanie goli jest dla tych chłopaków bardzo ważne, bo w ten sposób czują, że mają swój udział w odnoszeniu zwycięstw. Drużyna z Detroit dzięki wczorajszemu zwycięstwu traci już tylko punkt do prowadzących zarówno w Dywizji Centralnej, jak i Konferencji Zachodniej Chicago Blackhawks, ale podopieczni Babcocka mogą się zastanawiać, ile jeszcze razy będą musieli wygrać, by rywali z Chicago wyprzedzić. Obecnie "Czerwone Skrzydła" mają na koncie więcej aż o 4 zwycięstwa w regulaminowym czasie lub po dogrywce, które liczą się do ustalania klasyfikacji przy równej liczbie punktów i meczów, a mimo to z odwiecznym rywalem przegrywają w tabeli.
Stars we wczorajszym meczu nie otrzymali ani jednej kary, ale o tym, że to nie gwarantuje odniesienia zwycięstwa nikt nie wie tak dobrze, jak Red Wings, którzy nigdy w historii klubu nie wygrali meczu z 0 po stronie kar. Gdyby "Gwiazdy" wczoraj wygrały, dziś byłyby na pierwszym miejscu w Dywizji Pacyfiku. Wobec porażki, pozostają na trzeciej pozycji z dwoma punktami straty do Los Angeles Kings. - Źle nam się ten mecz ułożył, a przeciwko takiemu rywalowi nikt nie lubi zaczynać od strat - powiedział po spotkaniu skrzydłowy gospodarzy, Jamie Benn. - To dobry przeciwnik, a nam prawie udało się odrobić straty, ale to, co pokazaliśmy nie wystarczyło.
Dallas Stars - Detroit Red Wings 4:5 (1:3, 2:2, 1:0)
0:1 Filppula - Zetterberg - White 08:02
0:2 Hudler - Zetterberg - Filppula 17:06
1:2 Eriksson - Jamie Benn - Jordie Benn 17:56
1:3 Hudler - Filppula - Zetterberg 19:00
2:3 Jamie Benn - Goligoski - Ryder 21:04
2:4 Emmerton - Nyquist - Stuart 23:51
3:4 Ryder - Jamie Benn - Eriksson 27:25
3:5 Franzén - Daciuk 31:46
4:5 Ryder - Wandell - Daley 54:07
Strzały: 29-31.
Minuty kar: 0-2.
Widzów: 15 182.
Swój pierwszy w tym roku mecz wygrał zespół Buffalo Sabres, który pokonał 4:3 Edmonton Oilers. Gola i dwie asysty dla zwycięzców uzyskał Drew Stafford, a bramkę, która okazała się być zwycięską i asystę Nathan Gerbe. Pozostałe trafienia dla zwycięzców zapisali na swoje konto Jason Pominville i Jordan Leopold. Oilers, którzy rozegrali piąty z rzędu mecz na wyjeździe z powodu wykorzystywania do niedawna ich hali na Mistrzostwa Świata Juniorów, przegrali 8 z 9 ostatnich spotkań i są ostatni w Dywizji Północno-zachodniej. Ryan Miller wygrał wszystkie mecze z "Nafciarzami" w swojej karierze.
Toronto Maple Leafs pokonali Tampa Bay Lightning 7:3. Do boju prowadził ich Joffrey Lupul, który strzelił gola i 3 razy asystował osiągając granicę 300 punktów w NHL, a po bramce i asyście uzyskali Matt Frattin, Michaił Hrabouski oraz Dion Phaneuf. Do strzeleckiego dorobku dołożyli się również Carl Gunnarsson, Darryl Boyce (pierwszy gol w sezonie) i Phil Kessel. Dla Lightning swoją 27. bramkę w tych rozgrywkach strzelił najlepszy snajper NHL, Steven Stamkos. Sędziowie w całym meczu nałożyli na obie drużyny 64 minuty kar. Z 33, które otrzymał zespół z Tampy, aż 20 odsiedział Steve Downie. Maple Leafs w tabeli Konferencji Wschodniej zajmują 10., a Lightning 12. miejsce.
Dobrą formę złapała ekipa Washington Capitals. "Stołeczni" pokonując Calgary Flames 3:1 wygrali czwarty mecz z rzędu i awansowali na dające awans do play-offów siódme miejsce na Wschodzie. Wczoraj ich najlepszym graczem był Nicklas Bäckström, który asystował przy wszystkich bramkach. Gola i asystę uzyskał Aleksandr Owieczkin, a trafili także Troy Brouwer i Dennis Wideman. Owieczkin strzelił gola w trzecim meczu z rzędu, choć wcześniej w tym sezonie nie udało mu się to nawet w dwóch kolejnych spotkaniach. Rosjanin punktował w siedmiu kolejnych meczach, w których strzelił 7 bramek i zaliczył 4 asysty. Do składu Capitals po prawie dwóch miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją kostki wrócił Mike Green.
New York Islanders pokonali po rzutach karnych Carolina Hurricanes 4:3. A skoro Islanders i karne, to Frans Nielsen. Duńczyk wykorzystał trzeci rzut karny w tym sezonie i przesądził o zwycięstwie "Wyspiarzy". W całej karierze ma skuteczność 59,4 %, najwyższą ze wszystkich zawodników, którzy rzuty karne wykonywali w NHL więcej niż 10 razy. W decydującej serii dla Islanders trafił także P. A. Parenteau, a odpowiedział Jussi Jokinen, od którego nikt w historii NHL nie zdobył więcej goli z rzutów karnych (29). Nielsen miał wczoraj również gola i asystę z gry, trafiali też Matt Moulson i Kyle Okposo, a John Tavares asystował trzy razy. Islanders wygrali trzeci mecz z rzędu i uciekli z ostatniego miejsca w Konferencji Wschodniej, spychając na nie Hurricanes.
St. Louis Blues wygrali 4:1 z Phoenix Coyotes. Jamie Langenbrunner strzelił gola i asystował, pozostałe bramki zdobywali Chris Stewart, T. J. Oshie i Patrik Berglund, a ich zespół przerwał serię trzech porażek. Swój duży udział miał w tym także Jaroslav Halák, który obronił 34 strzały rywali. Zajmujący piąte miejsce w Konferencji Zachodniej NHL Blues wygrali w tym sezonie 15 meczów u siebie. To najlepszy wynik w całej lidze wspólnie z Detroit Red Wings. Coyotes przegrali 5 z ostatnich 6 meczów.
WYNIKI
TABELE
Komentarze