Blackhawks lepsi po długiej przerwie
W długiej i barwnej historii swojej rywalizacji Chicago Blackhawks i Detroit Red Wings nigdy nie musieli czekać na pierwszy bezpośredni mecz w sezonie dłużej niż do 30 grudnia. Z tego, że wreszcie się zmierzyli, Blackhawks powinni się cieszyć bardziej.
Pomijając skrócony przez lokaut sezon 1994-95, tylko w 1928 roku, podobnie jak wczoraj dwaj wielcy rywale po raz pierwszy w sezonie zagrali ze sobą dopiero 30 grudnia. Red Wings i Blackhawks w najbliższych 16 dniach zmierzą się trzykrotnie i kibice po tym, co zobaczyli wczoraj w United Center, pewnie nie mogą się kolejnych spotkań doczekać. "Hawks" pokonali ekipę z Detroit 3:2, choć dwa razy musieli odrabiać straty. Na otwierającego wynik gola Justina Abdelkadera, celnym strzałem z rzutu karnego po faulu Nicklasa Lidströma odpowiedział Jonathan Toews. Kolejne prowadzenie dał "Czerwonym Skrzydłom" Todd Bertuzzi, ale już po 125 sekundach wyrównał Marián Hossa.
Decydujący cios zadał na początku trzeciej tercji Brent Seabrook. Obrońca Blackhawks otrzymał podanie od Patricka Kane'a i potężnym strzałem nie dał szans Jimmy'emu Howardowi. Choć bez goli zwycięstwa by nie było, to jednak największym atutem gospodarzy była wczoraj w Chicago znakomita gra obronna. Podopieczni Joela Quenneville'a sprawili, że żaden z trzech najlepszych strzelców Red Wings (Pawieł Daciuk, Valtteri Filppula i Johan Franzén) nie oddał celnego strzału, a Henrik Zetterberg raz trafił w światło bramki i raz w słupek. - Nasze dwie pierwsze formacje zostały zupełnie zneutralizowane. Nie były dziś wystarczająco dobre - skomentował po spotkaniu trener Red Wings, Mike Babcock. - W końcówce mieliśmy swoje szanse na wyrównanie, ale nie byliśmy w stanie ich wykorzystać.
Blackhawks, dwa dni po tym, jak nie potrafili strzelić gola Los Angeles Kings, tym razem wykorzystywali okazje znacznie lepiej, choć z pewnością nie mogą być zadowoleni ze zmarnowania pięciu gier w przewadze. Trener Quenneville, mimo wszystko był jednak po meczu zadowolony. - Podobało mi się nasze zaangażowanie w grę. Zagralisąmy szybko i twardo. Myślę, że to był świetny mecz, który miał w sobie dużo z atmosfery play-offów - ocenił. Drużyna z Chicago ma już 52 punkty i prowadzi w tabeli całej NHL. Red Wings z 47 "oczkami" pozostają na drugim miejscu w Dywizji Centralnej.
Chicago Blackhawks - Detroit Red Wings 3:2 (1:1, 1:1, 1:0)
0:1 Abdelkader - Miller - Cleary 09:49
1:1 Toews 14:32 PS
1:2 Bertuzzi - Commodore - Ericsson 25:25
2:2 Hossa - Carcillo - Leddy 27:30
3:2 Seabrook - Kane - Sharp 41:52
Strzały: 28-28.
Minuty kar: 7-15.
Widzów: 22 166.
Do wysokiej formy na koniec roku wydaje się wracać Aleksandr Owieczkin. Rosjanin w środę przerwał najdłuższą w swojej karierze serię 23 meczów bez zdobycia przynajmniej dwóch punktów, a wczoraj poprowadził Washington Capitals do zwycięstwa 3:1 nad Buffalo Sabres. Owieczkin dwa razy wpisał się na listę strzelców, zdobywając swoją 13. i 14. bramkę w tym sezonie, a punktował w piątym kolejnym spotkaniu. Gola i asystę zaliczył Nicklas Bäckström, z kolei Tomáš Vokoun obronił 25 strzałów i raz asystował. "Stołeczni" wciąż są jednak na 10. miejscu w Konferencji Wschodniej.
Ottawa Senators przegrywali z Calgary Flames już 0:3, ale zdołali odrobić straty i wygrać 4:3, a zakończenie było iście perfekcyjne. Daniel Alfredsson przesądził bowiem o zwycięstwie zespołu ze stolicy Kanady strzelając swojego gola numer 400 w NHL. Trafiali także Nick Foligno i Zack Smith, a Erik Karlsson zdobył gola i asystował, co z 35 punktami daje mu prowadzenie w klasyfikacji najskuteczniejszych obrońców ligi. Ze wszystkich szwedzkich hokeistów w historii NHL tylko Mats Sundin strzelił więcej goli od Alfredssona. Calgary Flames dzięki zdobyciu jednego punktu awansowali na 3. miejsce w Dywizji Północno-zachodniej.
New York Rangers zakończyli 2011 rok zwycięstwem 4:1 nad Florida Panthers i awansem na pierwsze miejsce w Konferencji Wschodniej NHL. 2012 zaczną 2 stycznia na baseballowym stadionie Citizens Bank Park w Filadelfii meczem z Flyers. Wczoraj Brad Richards przerwał serię 5 meczów bez punktu i zdobył gola oraz asystę, a z identycznym bilansem kończył mecz Szwed Carl Hagelin. Pozostałe bramki dla Rangers zdobywali Michael Del Zoitto i Brandon Dubinsky. W ostatnich sekundach pod bramką Henrika Lundqvista (NYR) doszło do awantury po tym, jak Del Zotto uderzył kijem w twarz Tomáša Kopeckiego. Słowak zrewanżował się ciosem, który powalił kanadyjskiego obrońcę i otrzymał karę meczu. Sprawiedliwość Kopeckiemu chciał wymierzyć Michael Rupp, który pobił skrzydłowego Panthers i również udał się pod prysznic chwilę wcześniej od kolegów.
Nashville Predators pokonali po rzutach karnych St. Louis Blues 2:1. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w piątej rundzie karnych Martin Erat. Wcześniej z gry dla "Preds" trafił Matt Halischuk, a wyrównał wracający po krótkiej kontuzji T. J. Oshie. Podczas gdy Blues przegrali wszystkie pięć serii karnych w tym sezonie, Predators mają w nich bilans 3-1. Nic dziwnego, skoro w ich bramce stoi jeden z najlepszych specjalistów od tego elementu. Pekka Rinne wczoraj w decydującej rozgrywce obronił cztery strzały graczy Blues. Fin w swojej karierze zatrzymał 78,4 % rzutów karnych - wśród bramkarzy, którzy więcej niż dwa razy uczestniczyli w takich seriach żaden nie ma lepszej skuteczności.
WYNIKI
TABELE
Komentarze