Błyskawiczne zwycięstwo Lightning
To było jak prawdziwe uderzenie pioruna. 3 gole strzelone w 85 sekund pozwoliły Tampa Bay Lightning rozstrzygnąć losy pierwszego meczu finału Konferencji Wschodniej NHL z Boston Bruins i przejąć przewagę własnego lodu.
Lightning znacznie szybciej poradzili sobie z dostosowaniem się do atmosfery finału konferencji NHL po długiej przerwie, jaką od ostatnich spotkań miały obie drużyny. Ekipa z Florydy po wyeliminowaniu w poprzedniej rundzie Washington Capitals na otwarcie walki o prymat na Wschodzie czekała 10 dni, jej rywale wygrali z Philadelphia Flyers 8 dni przed wczorajszym spotkaniem. W 12. minucie wczorajszego meczu Sean Bergenheim w podbramkowym zamieszaniu skierował krążek do bramki otwierając wynik spotkania. Zaledwie 19 sekund później Brett Clark przeprowadził akcję w stylu, który - przy zachowaniu proporcji - starsi kibice w Bostonie pamiętają z czasów wielkiego Bobby'ego Orra i po rajdzie przez całą taflę z backhandu dzięki niepewnej interwencji Tima Thomasa podwyższył na 2:0.
Na wytchnienie bostończycy mieli nieco ponad minutę gry i przerwę telewizyjną, ale nic to nie dało, bowiem po tym jak Tomáš Kaberle zgubił krążek za własną bramką Teddy Purcell wepchnął "gumę" za linię bramkową. W 85 sekund goście z Tampy strzelili 3 gole i zupełnie uciszyli trybuny w hali TD Garden. Jak się okazało były to rozstrzygające chwile meczu. Jeszcze w pierwszej tercji rozgrywający swój pierwszy mecz w play-offach NHL Tyler Seguin zmniejszył straty, ale choć jego zespół utrzymywał wynik 1:3 do 54. minuty, to nie był w stanie już się podnieść. W trzeciej tercji Marc-André Bergeron i wracający do gry po kontuzji Simon Gagné podwyższyli wynik, a gol Johnny'ego Boychuka z 59. minuty pocieszył niewielu fanów Bruins, bo większość z nich opuściła już halę.
Lightning wygrali w Bostonie 5:2 i odnieśli ósme z rzędu zwycięstwo w play-offach wyrównując w ten sposób rekord klubu. Identyczną serię mieli tylko w sezonie 2003-04 zakończonym zdobyciem Pucharu Stanleya. Do tych rozgrywek tamten sezon był jedynym, w którym drużyna Lightning zdołała przebrnąć więcej niż jedną rundę play-offów. Mało tego, ówczesna zwycięska seria była identyczna, jak tegoroczna - 3 zwycięstwa w pierwszej rundzie play-offów, 4 w drugiej i jedno na otwarcie rywalizacji w finale Wschodu. Gdyby trzymać się tej analogii teraz nadszedł czas na porażkę, ponieważ przed siedmioma laty w drugim meczu finału Konferencji Wschodniej "Błyskawica" uległa Philadelphia Flyers.
Zespół z Tampy na razie wygląda jednak na ekipę nie do zatrzymania. Wczoraj cztery razy obronił się w osłabieniu. W siedmiu wyjazdowych meczach tegorocznych play-offów podopieczni Guy Bouchera nie stracili w mniej liczebnym składzie ani jednego gola! Bramka Bergerona była za to już dziewiątą zdobytą na wyjeździe w przewadze. W każdym kolejnym meczu w drużynie z Florydy wybijają się kolejni zawodnicy na co dzień pozostający w cieniu. Sean Bergenheim, który w sezonie zasadniczym zdobył 14 goli w play-offach ma ich już 8 i jest najlepszym snajperem ligi. Teddy Purcell strzelił wczoraj dopiero drugą bramkę, ale lepiej od niego w drużynie punktuje jedynie Martin St. Louis. Bergeron trafił w tych play-offach dopiero drugi, a Brett Clark pierwszy raz.
- Taki właśnie jest nasz zespół. Sean Bergenheim nie robi niczego innego niż przez cały sezon, ale jego atak teraz spisuje się świetnie - komentował po spotkaniu Guy Boucher. - Wszystko opiera się na chemii w drużynie. Strzelcy zawsze otrzymują najwięcej pochwał, ale po drodze do każdego gola jest wiele kroków, które pozwalają go zdobyć. Dwayne Roloson wygrał wczoraj pojedynek dwóch najlepszych bramkarzy tych play-offów broniąc 31 z 33 strzałów rywali. Tim Thomas przy tej samej liczbie uderzeń wpuścił o dwa gole więcej. Roloson jak zwykle miał wielkie wsparcie swoich kolegów, którzy zablokowali 17 strzałów, a w całych play-offach są pod tym względem najlepsi (250).
Goście z Tampy w meczu numer 1 wygrali 61 % wznowień. W tym elemencie ekipie Bruins zabrakło wracającego do treningów po wstrząśnieniu mózgu Patrice'a Bergerona, który w ligowej klasyfikacji wznowień jest drugi ze skutecznością ponad 64 %. Podopieczni Claude'a Juliena pod każdym względem rozegrali jednak jeden z najgorszych meczów w tegorocznych play-offach. - Myślę, że powinniśmy włożyć w mecz więcej wysiłku. W kolejnych spotkaniach musimy być lepsi - skomentował szkoleniowiec, który choć w rozgrywkach posezonowych uczestniczy już po raz piąty nigdy dotąd nie dotarł do trzeciej rundy. Drugi mecz odbędzie się we wtorek także w Bostonie. W historii NHL zespół, który w półfinale ligi wygrywał pierwszy mecz na wyjeździe awansował do finału w 57,4 % przypadków.
Boston Bruins - Tampa Bay Lightning 2:5 (1:3, 0:0, 1:2)
0:1 Bergenheim - Moore - Hedman 11:15
0:2 Clark 11:34
0:3 Purcell 12:40
1:3 Seguin - Ryder - Peverley 15:59
1:4 Bergeron - Clark - St. Louis 53:37 PP
1:5 Gagné - Purcell 57:29 EN
2:5 Boychuk - Seguin 58:59
Strzały: 33-34.
Minuty kar: 30-8.
Widzów: 17 565.
Stan rywalizacji: 0-1. Drugi mecz we wtorek w Bostonie.
Komentarze