Flyers i Kings bez obrony (+ VIDEO)
Kłopoty w obronie drużyn Los Angeles Kings i Philadelphia Flyers sprawiły, że wczoraj w Kalifornii odbył się mecz, na widok którego obaj trenerzy zgrzytali zębami. Kibice byliby jednak zachwyceni, gdyby nie wynik.
Obie drużyny w swoich poprzednich spotkaniach straciły po 6 goli, więc wczoraj postawiły na zdecydowany atak. Lepiej wyszedł on gościom z Filadelfii, którzy wygrali w Staples Center 7:4. Mike Richards jak przystało na kapitana poprowadził zespół do boju strzelając dwa gole i notując dwie asysty, a po bramce i asyście zaliczyli rozgrywający swój siedemsetny mecz w NHL Daniel Brière, Jeff Carter oraz James van Riemsdyk. Ponadto dla Flyers gole zdobyli Scott Hartnell i Ville Leino. Już po dwóch tercjach było 6:4 i dopiero w trzeciej odsłonie gra się uspokoiła. Najwięcej działo się w drugiej tercji, kiedy łącznie padło aż 6 goli, na co wpływ miało także 7 kar. Flyers i Kings w środkowej części gry strzelili po dwie bramki podczas gry w przewadze.
W drużynie z Filadelfii ostatecznie wystąpił mający problemy zdrowotne Kimmo Timonen, którego gra do końca stała pod znakiem zapytania, ale "Lotnicy" nadal grają bez Chrisa Prongera, co ich obronie nie pomaga. Dodatkowo wczoraj do gry wrócił po długiej kontuzji Michael Leighton, który rozegrał pierwszy mecz od spotkania numer 6 finału poprzedniego sezonu i nie spisał się w bramce zbyt dobrze. Leighton przy trzech z czterech wpuszczonych goli popełnił błędy, ale na szczęście miał ofensywne wsparcie swoich kolegów. - Zawsze, kiedy wraca się do gry w NHL po tak długiej przerwie jest bramkarzowi trudno, ale dobrze, że Michael ostatecznie sobie z tym poradził - bronił swojego bramkarza trener Flyers, Peter Laviolette.
Dużo większe problemy mieli wczoraj hokeiści z Los Angeles, którzy w dwóch ostatnich meczach stracili aż 13 goli. Wczorajszy w bramce rozpoczął Jonathan Bernier, a po wpuszczeniu pięciu goli zastąpił go Jonathan Quick. Dzień wcześniej w Glendale było odwrotnie, ale żadna zmiana nie pomogła. Po wczorajszym pojedynku drużyna miała w szatni spotkanie za zamkniętymi drzwiami. Trener Terry Murray szybko odrzucił wszystkie dziennikarskie pytania o zmęczenie zespołu, który rozegrał 4 mecze w 5 dni. Zgodził się z nim obrońca "Królów", Matt Greene. - Problem nie leży w terminarzu, tylko w nas - powiedział. - Po prostu tracimy zbyt dużo goli. Nie chciałbym w kolejnym meczu widzieć czegoś podobnego.
Los Angeles Kings - Philadelphia Flyers 4:7 (2:2, 2:4, 0:1)
1:0 Smyth - Scuderi - Stoll 02:39
1:1 Brière - Richards - Carle 06:47
2:1 Williams - Doughty - Kopitar 11:04
2:2 Richards - Giroux - O'Donnell 15:48
2:3 Hartnell - Giroux - Powe 24:05
2:4 Richards - van Riemsdyk - Brière 25:11
3:4 Johnson 28:11 PP
3:5 Carter - Richards - Giroux 31:00 PP2
3:6 van Riemsdyk 34:17 PP
4:6 Smyth - Stoll - Doughty 37:12 PP
4:7 Leino - Carter - Nödl 49:10
Strzały: 36-28.
Minuty kar: 30-14.
Widzów: 18 118.
Columbus Blue Jackets uciekli z ostatniego miejsca w Dywizji Centralnej dzięki zwycięstwu 3:2 nad Toronto Maple Leafs. Dwa gole strzelił Kristian Huselius, dwa razy asystował Rick Nash, a o zwycięstwie przesądził R.J. Umberger. 20 strzałów rywali obronił Steve Mason, którego zespół wygrał drugi mecz z rzędu. Maple Leafs wystąpili bez swojego najskuteczniejszego obok Clarke'a MacArthura gracza, Michaiła Hrabouskiego, który wczoraj towarzyszył swojej dziewczynie na sali porodowej.
Atlanta Thrashers przerwali najdłuższą w tym sezonie serię czterech porażek wygrywając po rzutach karnych 3:2 z Boston Bruins. Tobias Enström strzelił dwa gole z gry, a Bryan Little i Tim Stapleton trafili w serii karnych dając swojej drużynie dwa punkty. Czeski bramkarz Thrashers, Ondřej Pavelec obronił 42 strzały z gry i obydwa rzuty karne rywali, wygrywając dopiero pierwszą taką serię w swojej karierze w NHL, choć próbował już po raz ósmy. Pavelec ze skutecznością obron 93,5 % jest drugi w klasyfikacji całej ligi, tylko za bramkarzem Bruins, Timem Thomasem.
Tampa Bay Lightning pokonali 4:1 Montréal Canadiens i w nowy rok wkroczą jako liderzy Dywizji Południowo-wschodniej. Klasą dla siebie był wczoraj Steven Stamkos, który strzelił 2 gole i zanotował 2 asysty mając udział przy wszystkich trafieniach swojej drużyny. 20-letni napastnik, który wcześniej w tym sezonie nie wykorzystał ani jednego rzutu karnego w 42. minucie pokonał w takiej sytuacji Careya Price'a z użyciem kontrowersyjnego z punktu widzenia przepisów zagrania typu "spin-o-rama". Co ciekawe, gdy Linus Omark z Edmonton Oilers w meczu z Lightning strzelił karnego z obrotem dookoła własnej osi Stamkos nazwał to "brakiem szacunku". Napastnik Lightning strzelił w tym sezonie 31 goli, o jednego mniej niż najlepszy snajper ligi, Sidney Crosby.
Rzut karny Stevena Stamkosa
San Jose Sharks wygrali w Chicago z Blackhawks 5:3, choć w końcówce drugiej tercji pozwolili rywalom doprowadzić do remisu w 23 sekundy. Zwycięskiego gola zdobył Joe Thornton. Poza tym dla "Rekinów" trafili Scott Nichol, Benn Ferriero, Dany Heatley i Ryane Clowe. W bramce gości stanął Fin Antti Niemi, który w czerwcu zdobył z Blackhawks Puchar Stanleya, przykładając wcześniej swoją rękę do wyeliminowania Sharks w finale Konferencji Zachodniej. Dla "Hawks", którzy przez dwa tygodnie będą grać bez kontuzjowanego Jonathana Toewsa gola i asystę zaliczył Patrick Sharp.
Colorado Avalanche po rzutach karnych pokonali na wyjeździe 4:3 Edmonton Oilers. Choć celny strzał z karnego Milana Hejduka nie będzie mu zaliczony do indywidualnych statystyk punktowych, to właśnie dzięki temu trafieniu "Avs" znów mają w tym sezonie największą liczbę zdobytych goli. Wczoraj zespół z Denver po pierwszej tercji prowadził już 3:0, ale pozwolił się dogonić rywalom. Dla zwycięzców po golu i asyście zaliczyli T.J. Galiardi i Paul Šťastný. Taki sam bilans w ekipie Oilers uzyskali Andrew Cogliano i Aleš Hemský. Ich zespół zajmujący ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej przegrał piąty raz z rzędu.
WYNIKI
TABELE
Komentarze