10 minut z powtórkami
Aż 10 minut potrzebne było wczoraj w siedzibie NHL w Toronto, by stwierdzić, że New York Islanders pokonali po dogrywce Tampa Bay Lightning.
Decydujący moment wieczoru miał miejsce w 62. minucie spotkania rozgrywanego w St. Pete Times Forum w Tampie przy stanie 2:2. Gdy Pavel Kubina siedział na ławce kar za faul popełniony 8 sekund przed końcem trzeciej tercji New York Islanders rozgrywali akcję w przewadze. Czech zdążył wyjść z boksu, ale chwilę po tym fakcie Matt Moulson oddał strzał po którym krążek odbity od barku stojącego w bramce Lightning Dana Ellisa poleciał w stronę linii bramkowej. Ellis wybił go w powietrzu, a gra trwała jeszcze przez półtorej minuty do pierwszej przerwy. W niej sędziowie wykonali telefon do Toronto, gdzie analiza wideo trwała około 10 minut. Ostateczna decyzja - gol dla Islanders i koniec meczu.
Trener Lightning, Guy Boucher nie chciał po meczu rozmawiać o tej sytuacji. Swoje - łatwe do przewidzenia - zdanie wygłosił za to Ellis. - Jeśli analiza trwa tak długo, to trudno mi uwierzyć, że byli tej decyzji pewni - powiedział Ellis. - Mam nadzieję, że obejrzeli to dokładnie. My na telebimie nie widzieliśmy zbyt dobrze, a z mojej perspektywy w czasie gry wyglądało, że gola nie było. Gol Moulsona dał "Wyspiarzom" zwycięstwo 3:2, ponieważ wcześniej bramki strzelili Michael Grabner i P.A. Parenteau. Dla Lightning trafili: były gracz Islanders, Sean Bergenheim i Martin St. Louis. Bramka tego ostatniego na 2:1 była ozdobą meczu. Niski napastnik gospodarzy kapitalnie opanował krążek podany mu między nogi przez Stevena Stamkosa, ograł Mike'a Mottau i spokojnie pokonał Ricka DiPietro.
Do składu ekipy z Florydy wrócił po kontuzji Vincent Lecavalier. Jego zespół mimo porażki pozostaje liderem Dywizji Południowo-wschodniej. Na czele w Atlantyckiej są z kolei z 10 punktami "Wyspiarze". Mark Eaton przyznał po spotkaniu, że oczekiwanie na werdykt z Toronto było wczoraj dość nerwowe. - Byliśmy przekonani, że był gol, ale dopóki nie ma sędziowskiej decyzji nie można się tym ekscytować. Oczywiście kiedy zapadła, byliśmy szczęśliwi - powiedział obrońca Islanders. Jego drużyna zostaje na Florydzie, ponieważ w sobotę w Sunrise zagra z Panthers. Lightning już dziś w Atlancie zmierzą się z Thrashers.
Tampa Bay Lightning - New York Islanders 2:3 (1:1, 1:1, 0:0, 0:1)
0:1 Grabner - Niederreiter - Weight 02:15
1:1 Bergenheim - Purcell - Hedman 18:05
2:1 St. Louis - Stamkos - Lundin 24:44
2:2 Parenteau - Wisniewski - Tavares 30:00 PP
2:3 Moulson - Nielsen - Mottau 61:56
Strzały: 30-25.
Minuty kar: 10-8.
Widzów: 13 333.
Drugi raz w ciągu trzech dni Boston Bruins okazali się lepsi od Washington Capitals. Tym razem przed własną publicznością pokonali "Stołecznych" 4:1. Znów klasą dla siebie był najlepszy bramkarz początku sezonu, Tim Thomas, który obronił 38 strzałów. Amerykanin tym razem popełnił jednak błąd podając krążek wprost na kij Jasona Chimery, który jako jedyny go pokonał, ale nie miało to wpływu na wynik meczu. Dla Bruins swojego pierwszego gola w sezonie strzelił Zdeno Chára, a pozostałe bramki zanotowali Michael Ryder, Jordan Caron i Nathan Horton. Zespół z Bostonu dzięki czwartemu zwycięstwu z rzędu jes już na drugim miejscu w Dywizji Północno-wschodniej.
Jej liderzy, Toronto Maple Leafs po otwarciu sezonu czterema zwycięstwami doznali drugiej kolejnej porażki. Tym razem przegrali u siebie 1:2 z New York Rangers. Gole dla gości strzelili Rusłan Fedotenko i Artiom Anisimow, a 24 strzały obronił wybrany pierwszą gwiazdą meczu debiutujący w Rangers Martin Biron. Jako jedyny pokonać go zdołał w trzeciej tercji Colby Armstrong. Drużyna z Nowego Jorku wciąż gra bez kontuzjowanych Chrisa Drury'ego i Mariána Gáboríka. Już w 3. minucie gry po raz pierwszy w NHL na pięści zmierzyli się bodaj najlepsi obecnie w tym elemencie specjaliści w lidze, Colton Orr i Derek Boogaard (wcześniej dwie walki w WHL). Nieco lepszy był popularny "Boogie Man".
Anaheim Ducks wywieźli cenne zwycięstwo 3:2 z Filadelfii. Ryan Getzlaf strzelił zwycięskiego gola na 106 sekund przed końcem gry i raz asystował. Swoje pierwsze trafienie w tym sezonie zaliczył Jason Blake, przed nim dla "Kaczorów" trafił także Ľubomír Višňovský, a Corey Perry dwa razy asystował. W bramce gości znakomicie spisał się Curtis McElhinney, który obronił 40 strzałów. Jedyne gole dla Flyers padły po strzałach Scotta Hartnella i Claude'a Giroux. Finaliści ubiegłego sezonu wylądowali na przedostatnim miejscu w swojej dywizji.
Detroit Red Wings mimo słabego początku pokonali 4:2 Calgary Flames. Wszystkie z wyjątkiem jednego gole w meczu strzelali Szwedzi. Dla "Płomieni" dwa razy trafił Mikael Backlund, który wcześniej w NHL strzelił celnie tylko raz, a dla Red Wings kolejno Henrik Zetterberg, Nicklas Lidström i Johan Franzén. Jedynym strzelcem z innego kraju był Todd Bertuzzi ustalający wynik w 57. minucie. Bertuzzi i Zetterberg zanotowali także po asyście, a bramkarz "Czerwonych Skrzydeł", Jimmy Howard obronił 34 strzały.
Kolejny świetny mecz w swoim rodzinnym Montréalu rozegrał Martin Brodeur. 29 skutecznych interwencji pozwoliło mu zanotować 112. "shutout" w karierze, co jest absolutnym rekordem wszech czasów. Brodeur, który słabo zaczął sezon odniósł ze swoją drużyną dopiero drugie w nim zwycięstwo. Pomogły w tym gole strzelone przez Zacha Parise, Jasona Arnotta i Matta Taorminę. Gol Arnotta, który po 9 latach wrócił do Devils był jego setnym w barwach tego klubu. "Diabły" mimo zwycięstwa pozostają na ostatnim miejscu w Dywizji Atlantyckiej.
Świetnie spisujący się na początku sezonu Dallas Stars tym razem pokonali na wyjeździe Florida Panthers 4:1 i wrócili na prowadzenie w Dywizji Pacyfiku. Pierwszy raz w karierze dwa gole w jednym meczu strzelił Szwed Tom Wandell, dla którego były to także pierwsze trafienia w tym sezonie. Bramki dla "Gwiazd" zdobyli również Steve Ott i James Neal. Znakomicie grający od początku rozgrywek Kari Lehtonen obronił 27 z 28 strzałów rywali. Gorzej mecz będzie wspominał Tomáš Vokoun. Czech po wpuszczeniu 4 goli po drugiej tercji ustąpił miejsca w bramce Scottowi Clemmensenowi. Stars po 6 meczach mają na koncie 10 punktów.
Dobrą formę łapią Pittsburgh Penguins i ich największe gwiazdy. "Pingwiny" po dogrywce pokonały w Nashville Predators 4:3 i są na drugim miejscu w dywizji. Sidney Crosby strzelił dwa gole i asystował przy zwycięskim strzale Krisa Letanga. Kapitan Penguins z 11 punktami jest wiceliderem klasyfikacji punktowej NHL. Letang oprócz bramki zanotował dwie asysty, a gola i asystę zaliczył Jewgienij Małkin. Dla gospodarzy trafiali David Legwand, Cody Fransson i Patric Hörnqvist. Penguins przed zdobyciem zwycięskiego gola ani przez chwilę w meczu nie prowadzili.
Wreszcie drugie zwycięstwo w sezonie odniosła drużyna San Jose Sharks, ale nie pomogło jej to wyrwać się z ostatniego miejsca Dywizji Pacyfiku. "Rekiny" pokonały na wyjeździe 4:2 Colorado Avalanche, którzy z kolei mimo porażki wciąż prowadzą na północnym zachodzie. Joe Pavelski wiosną strzelił "Lawinie" 5 goli w pierwszej rundzie play-offs NHL, a tym razem trafił dwukrotnie. Przy obu bramkach asystowali mu Dany Heatley i Patrick Marleau, którzy akurat w tamtej serii zawodzili. Pozostałe bramki dla Sharks zdobyli Scott Nichol i Logan Couture. W pierwszej tercji taflę z urazem głowy opuścił kapitan Avalanche, Adam Foote. Jedynym graczem z Denver, który miał wczoraj powody do zadowolenia był John-Michael Liles. Dzięki dziewiątej asyście w sezonie przewodzi on ligowej klasyfikacji podających.
Edmonton Oilers po rozpoczęciu sezonu od dwóch zwycięstw wrócili do gry, która w rozgrywkach 2009-10 dała im miano najgorszej drużyny NHL. Zespół z Alberty przegrał czwarty mecz z rzędu, tym razem 2:4 z Minnesota Wild i jest ostatni w tabeli Konferencji Zachodniej. "Nafciarzy" pogrążył ich były gracz, Kyle Brodziak, który strzelił dwa gole. Bramkę i asystę zanotował Guillaume Latendresse, a w ostatniej minucie do pustej bramki trafił Brent Burns. Fin Niklas Bäckström świetnie spisał się w bramce łapiąc lub odbijając 34 strzały. Pokonali go jedynie Aleš Hemský i Shawn Horcoff.
Los Angeles Kings oddali prowadzenie w swojej dywizji przegrywając 2:4 w Glendale z Phoenix Coyotes. Pierwszy w NHL hat trick zanotował Lee Stempniak, który w poprzednich czterech meczach nie strzelił ani jednego gola. Amerykanin trafił dwa razy w ciągu pierwszych 8 minut, a na 35 sekund przed końcem strzelił do pustej bramki rywali. W osłabieniu bramkę dla "Kojotów" zdobył Andrew Ebbett, a dla Kings dwukrotnie strzelił Wayne Simmonds. W składzie Coyotes zabrakło kontuzjowanych Shane'a Doana i Martina Hanzala.
WYNIKI
TABELE
Komentarze