W Toronto wieje optymizmem
Najlepszy od 17 lat start do sezonu Toronto Maple Leafs daje ich oszalałym na punkcie hokeja fanom nadzieję, że "Klonowe Liście" wreszcie przestaną być pośmiewiskiem całej NHL. Choć trudno w to uwierzyć po czterech spotkaniach zespół Rona Wilsona jest najlepszy w całej lidze.
Maple Leafs zepsuli wczoraj "domową" inaugurację sezonu ekipie New York Rangers i wygrali w Madison Square Garden 4:3 po dogrywce. To czwarte zwycięstwo drużyny z Toronto w czwartym meczu sezonu. Maple Leafs jako jedyni mają na koncie 8 punktów, a tak dobrego startu do rozgrywek nie notowali od sezonu 1993-94. Wczoraj bohaterem gości był znajdujący się w świetnej formie Phil Kessel. Amerykanin zapewnił zwycięstwo podczas gry w przewadze w dogrywce, a w sumie strzelił dwa gole i raz asystował. Przy jego pomocy bramkę zdobył nawet Mike Komisarek, a Clarke MacArthur wpisał się na listę strzelców już po raz piąty w tym sezonie. W całych poprzednich rozgrywkach MacArthur zdobył 16 goli.
Gracze z Toronto nie byli jednak do końca zadowoleni ze swojego występu, ponieważ w trzeciej tercji stracili dwubramkowe prowadzenie, przez co musieli grać dogrywkę, a do tego nie wykorzystali dokładnie 70 sekund gry w podwójnej przewadze. - Nie możesz wyjść na grę 5 na 3 i nie strzelić gola. Jeśli masz szansę pogrzebać przeciwnika musisz to zrobić - mówił Phil Kessel po meczu. Dla kibiców zespołu, który po lokaucie nigdy nie awansował do play-offów takie problemy to jednak sama przyjemność. Znacznie gorzej potoczyło się spotkanie dla rozpoczynających swój 85. sezon w NHL Rangers. Nie dość, że mimo dwóch goli Briana Boyle'a w trzeciej tercji znów ponieśli porażkę, to jeszcze trener John Tortorella stracił kontuzjowanych Chrisa Drury'ego i Mariána Gáboríka.
Ten pierwszy rozegrał pierwszy mecz sezonu, bowiem wcześniej pauzował z powodu złamania palca wskazującego lewej dłoni. Po przypadkowym zderzeniu z kolegą z drużyny, Michalem Rozsívalem złamał ten sam palec, tyle że w innym miejscu i odpocznie od gry przez 6 tygodni. Gáborík z kolei uzkodził bark po ataku Colby'ego Armstronga przy bandzie i będzie pauzował przez ok. 2 tygodnie. Dla New York Rangers jedynym pocieszeniem może być fakt, że w sezonie 1993-94, który Maple Leafs zaczęli od 10 zwycięstw to właśnie ekipa z Nowego Jorku była ostatecznie mistrzem NHL. Tortorella także nie załamuje rąk. - Byłem zadowolony z tego, że potrafiliśmy się pozbierać po dwóch pierwszy tercjach, kiedy nie graliśmy tak jak powinniśmy. Przyjmujemy ten jeden punkt - mówił trener Rangers po spotkaniu.
New York Rangers - Toronto Maple Leafs 3:4 (1:0, 0:3, 2:0, 0:1)
1:0 Rozsíval - Avery - Fedotenko 07:58
1:1 MacArthur - Kulemin - Schenn 22:04
1:2 Komisarek - Kessel 24:57
1:3 Kessel - Bozak 27:50
2:3 Boyle - Boogaard - Eminger 42:10
3:3 Boyle - Avery - Del Zotto 46:19
3:4 Kessel - Bozak - Kaberle 63:08 PP
Strzały: 24-38.
Minuty kar: 21-17.
Widzów: 18 200.
Colorado Avalanche pokonali na wyjeździe 3:2 New Jersey Devils i awansowali na pierwsze miejsce w Dywizji Północno-zachodniej. Zwycięskiego gola strzelił Chris Stewart, który także raz asystował, również gola i asystę zaliczył T.J. Galiardi, ale to 41 skutecznych interwencji Craiga Andersona okazało się kluczowe dla zwycięstwa "Lawiny". Co ciekawe pierwszego gola dla Avalanche strzelił Cody McLeod, który 22 sekundy później otrzymał karę meczu za rzucenie na bandę Matta Taorminy. Ten ostatni zaliczył dla Devils gola i asystę, podobnie jak Ilia Kowalczuk. Szósta asysta w sezonie John-Michaela Lilesa dała mu prowadzenie w ligowej klasyfikacji.
Gol Alexa Goligoskiego w drugiej minucie dogrywki przesądził o zwycięstwie Pittsburgh Penguins nad New York Islanders. "Pingwiny" wygrywając 3:2 odniosły pierwsze oficjalne zwycięstwo w swojej nowej hali, CONSOL Energy Center. Gole dla Penguins strzelili także Michael Rupp i Eric Tangradi. Sidney Crosby i Jewgienij Małkin asystowali przy trafieniu Goligoskiego, ale sami po pięciu meczach sezonu mają na koncie tylko po jednym golu. Bramki dla Islanders strzelili Josh Bailey i Radek Martínek. Spore kontrowersje wzbudziła sytuacja z 28. minuty, kiedy Kris Letang otrzymał karę meczu z nowego przepisu o nieprawidłowym ataku na głowę, choć powtórki wyraźnie pokazywały, że głowa Blake'a Comeau nie była celem wejścia ciałem.
Chicago Blackhawks pewnie pokonali na wyjeździe 5:2 Columbus Blue Jackets. Patrick Sharp trafił dwa razy, w tym raz w osłabieniu, Marián Hossa i Tomáš Kopecký zaliczyli po golu i asyście, Viktor Stålberg zdobył pierwszą bramkę w barwach mistrzów NHL, a Marty Turco w bramce obronił 30 strzałów. Blackhawks podskoczyli na trzecie miejsce w Dywizji Centralnej, ale mają też na koncie najwięcej w niej meczów. Dla Columbus Blue Jackets, którzy wczoraj rozgrywali pierwszy w tym sezonie mecz we własnej hali trafili R.J. Umberger i Kristian Huselius. 35 obron Steve'a Masona nie pomogło w wywalczeniu punktów.
Wygrana 2:0 druga tercja pozwoliła ekipie Montréal Canadiens pokonać Buffalo Sabres. W trzeciej odsłonie "Habs" utrzymali prowadzenie, choć straty rywali zmniejszył Derek Roy. Bramki dla Canadiens zdobywali Alexandre Picard i Josh Gorges. Dla obu były to pierwsze trafienia w sezonie. Pierwszą gwiazdą spotkania wybrano jednak Careya Price'a, który obronił 22 strzały. Mecz odbył się dokładnie w 40. rocznicę pierwszego przed własną publicznością spotkania Buffalo Sabres w NHL. Rywalami także byli wówczas Canadiens, którzy wygrali 3:0.
Rzuty karne przesądziły o zwycięstwie Atlanta Thrashers z Anaheim Ducks 5:4. Jeszcze w 51. minucie Ducks prowadzili 4:2, ale do remisu doprowadził dwukrotnie trafiając absolutny bohater wieczoru, Anthony Stewart, a w karnych skuteczny był tylko Nigel Dawes. Stewart popisał się hat trickiem, a warto dodać, że w żadnym ze swoich wcześniejszych sezonów w NHL nie strzelił trzech goli. Dla "Kaczorów", które przegrały już czwarty mecz w sezonie i mają 21 straconych goli bramkę i dwie asysty zanotował Teemu Selänne. Taki sam wynik uzyskał Corey Perry. Selänne ma już na koncie 608 goli w NHL.
Los Angeles Kings po raz drugi w tym sezonie pokonali Vancouver Canucks, z którymi odpadli w pierwszej rundzie play-offów ubiegłego sezonu. Tym razem "Królowie" wygrali 4:1. Zwycięskiego gola strzelił Justin Williams, dwa razy trafił Dustin Brown, gola zdobył również Jarret Stoll, a Jonathan Quick obronił 25 strzałów i został wybrany graczem meczu. Jedynego gola dla Canucks strzelił Daniel Sedin. Roberto Luongo obronił tylko 15 strzałów. Los Angeles Kings zrównali się punktami z prowadzącymi w Dywizji Pacyfiku Dallas Stars, ale zajmują drugie miejsce, ponieważ rozegrali więcej spotkań.
WYNIKI
TABELE
Komentarze