Flyers zaczęli grę
Philadelphia Flyers zapewnili sobie wczoraj pierwszy od 13 lat udział w Finałach NHL i od razu zaczęli grę psychologiczną z graczami Chicago Blackhawks.
"Lotnicy" pokonali przed własną publicznością Montréal Canadiens 4:2, a w całej serii zwyciężyli 4-1 i w sobotę zaczną walkę o swój pierwszy puchar od 1975 roku. Chwilę po tym, jak wybrzmiała syrena kończąca wczorajszy mecz Zastępca Komisarza NHL, Bill Daly wręczył kapitanowi "Lotników", Mike'owi Richardsowi Prince of Wales Trophy dla najlepszej drużyny Konferencji Wschodniej. Po krótkiej dyskusji między graczami Flyers Richards podjechał do Daly'ego i nieomal wyrwał mu trofeum z rąk, jakby chciał wysłać wiadomość do Jonathana Toewsa i jego kolegów z Chicago Blackhawks, którzy dzień wcześniej zgodnie ze starym przesądem nie odważyli się dotknąć Clarence S. Campbell Bowl. Żadnego świętowania jednak nie było - Richards zawiózł puchar prosto do szatni.
-Była mała debata na lodzie, sam też o tym myślałem dzień wcześniej.Pierwszy instynkt był taki, żeby go wziąć.Sporo nam zajęło dojście do tego miejsca i co prawda to nie jest trofeum, którego chcemy, ale w tym roku niczego nie robiliśmy konwencjonalnie, zwłaszcza w play-off - mówił Richards chwilę po spotkaniu. Powoływanie się na przykład znienawidzonych w Filadelfii Pittsburgh Penguins może nie być na miejscu, ale przypomnijmy, że "Pingwiny" nigdy nie przegrały finału przed którym ich kapitan brał do rąk Prince of Wales Trophy. Richards po wczorajszym meczu miał zresztą prawo zrobić co chciał, bowiem na lodzie był klasą dla siebie. Strzelił gola, dwa razy asystował, uzyskał +3 w +/- i spędził na tafli najwięcej w całej serii, 22:49.
Po 17 meczach ma na koncie 21 punktów i dookoła nie słychać już towarzyszących mu jeszcze niedawno wątpliwości, co do zdolności przywódczych. Jego wczorajsza zupełnie kuriozalna bramka pozwoliła "Lotnikom" wrócić do gry po fatalnym początku spotkania. Michael Leighton nie zdołał zostać pierwszym w historii bramkarzem, który uzyskał cztery "shutouty" w jednej serii play-off, a pogodzić musiał się z tym dość szybko, ponieważ już w 59. sekundzie pokonał go Brian Gionta. Wszystko, co zarobił Gionta zepsuł jednak później Jaroslav Halák. Kiedy Flyers grali w osłabieniu Claude Giroux posłał długie zagranie do przodu, a do krążka ruszyli Richards, Roman Hamrlík i Halák.
Wszyscy dopadli do niego niemal jednocześnie i wylądowali na tafli, ale "guma" potoczyła się w stronę bramki gości, a Richards zdążył się podnieść i wyrównać. Gracz, który jako jedyny w historii NHL strzelił 3 gole w podwójnym osłabieniu zapisał pierwsze trafienie w mniej licznym składzie w tych play-offach. Ten gol dał "Lotnikom" nadzieję, ale to początek drugiej tercji pozwolił im odetchnąć swobodnie. W odstępie 84 sekund Aaron Asham i Jeff Carter pokonali wówczasHaláka, co dało ich drużynie pewne prowadzenie i choć w trzeciej tercji Scott Gomez strzelając pierwszego gola od 18 spotkań zmniejszył straty, a po podwójnej karze dla Chrisa Prongera gospodarze musieli bronić się przez 4 minuty w osłabieniu nie zmieniło to już losów spotkania.
Wynik ustalił trafiając do pustej bramki po komedii pomyłek Jeff Carter. Wbrew powszechnej opinii o większej twardości ekipy Petera Laviolette'a Flyers nie mieli wczoraj ani więcej ataków ciałem, ani zablokowanych strzałów. Co prawda Kimmo Timonen zablokował 6, a Ian Laperrière doczekał się rzadkiego skandowania swojego pseudonimu przez kibiców po jednym z bloków, ale to Hal Gill był pod tym względem najlepszy (8). Nic to jednak nie dało, bo jego zespół potrzebował przede wszystkim bramek. Trudno było Canadiens awansować skoro na 5 spotkań tylko w dwóch pokonali Michaela Leightona. Zawiódł tym razem najlepszy snajper play-off, Michael Cammalleri, który w całej rywalizacji zdobył tylko jednego gola.
Ekipie "Habs" wyraźnie zabrakło sił po dwóch wyczerpujących seriach z Washington Capitals i Pittsburgh Penguins. Jeszcze nigdy zespół, który wygrał dwie pierwsze serie play-off po maksymalnej liczbie spotkań nie dał rady przejść kolejnej rundy. - Nie weszliśmy do finału, choć doszliśmy tak daleko, więc mamy w naszych ustach gorzki smak.Będzie nas to gryzło całe lato, ale mam nadzieję, że zadziała też motywacyjnie, żebyśmy wrócili za rok silni psychicznie- mówi Josh Gorges. Rywalizacja finałowa rozpocznie się w sobotę w Chicago. Flyers tylko raz grali z Blackhawks (wówczas jeszcze Black Hawks) w play-off - w 1971 roku przegrali 0-4. W ich jedynym bezpośrednim meczu ostatniego sezonu zasadniczego Flyers wygrali 13 marca 3:2 dzięki bramce Chrisa Prongera na 2 sekundy przed końcową syreną.
Philadelphia Flyers - Montréal Canadiens 4:2 (1:1, 2:0, 1:1)
0:1 Gionta - Gomez - Hamrlík 00:59
1:1 Richards - Giroux 04:25 SH
2:1 Asham - Carle 23:07
3:1 Carter - Richards - Timonen 24:31
3:2 Gomez - Subban - Gionta 46:53
4:2 Carter - Richards 59:37 EN
Strzały: 26-27.
Minuty kar: 12-12.
Widzów: 19 986.
Stan rywalizacji: 4-1. Awans Flyers.
Terminarz Finału (wszystkie mecze o 2 następnego dnia wg czasu polskiego):
Mecz 1 (Chicago) - 29.05. (sobota).
Mecz 2 (Chicago) - 31.05. (poniedziałek).
Mecz 3 (Filadelfia) - 02.06. (środa).
Mecz 4 (Filadelfia) - 04.06. (piątek).
Mecz 5* (Chicago) - 06.06. (niedziela).
Mecz 6* (Filadelfia) - 09.06. (środa).
Mecz 7* (Chicago) - 11.06. (piątek).
* jeśli potrzebny
Komentarze