Leighton po raz trzeci
Kiedy zaczynał się sezon 2009-10 Michael Leighton siedział na ławce Carolina Hurricanes obserwując, jak Ray Emery stojący w bramce Philadelphia Flyers notuje swój pierwszy "shutout" po powrocie do NHL. Niecałe osiem miesięcy później to Leighton broniąc bramki Flyers wyrównał rekord wszech czasów w play-off i przybliżył swój zespół do gry o Puchar Stanleya.
Leighton wczoraj w Montréalu obronił 17 strzałów graczy Canadiens i zanotował trzeci "shutout" w serii, a Flyers wygrali 3:0, co w Finale Konferencji Zachodniej daje im prowadzenie 3-1 i szansę zakończenia rywalizacji jutro pierwszym od 1997 roku awansem do Finału NHL. Dla Leightona wczorajsze "czyste konto" jest już trzecim w tej serii, co jest rekordem klubu z Filadelfii. Jest on jednocześnie trzynastym bramkarzem, który dokonał takiej sztuki w play-off. Ostatnim był w 2007 roku Marty Turco. Sam taki rezultat został uzyskany po raz czternasty, bowiem Martin Brodeur jako jedyny dokonał tego dwa razy. Leighton zaczynał ten sezon będąc zmiennikiem Cama Warda w Raleigh, a Hurricanes 2 października otwierali sezon właśnie meczem z Flyers w któych bramce stał Ray Emery.
Kiedy Ward doznał kontuzji nie zaufano Leightonowi. Władze Hurricanes zatrudniły Manny'ego Legace, co musiało później skutkować odejściem 29-letniego dziś bramkarza. W Filadelfii Leighton był zmiennikiem Briana Bouchera, który zastępował kontuzjowanego Emery'ego, ale kiedy Boucher doznał kontuzji w rywalizacji z Boston Bruins wszedł do bramki i do tej pory nie zawodzi. Leighton dopiero w serii z Bruins zadebiutował w play-off, a po 7 rozegranych dotąd meczach ma na koncie fantastyczny bilans 95,1 % obron oraz 1,37 goli wpuszczonych na mecz. Wczoraj był oczywiście bohaterem ze względu na swoje historyczne osiągnięcie, ale w przeciwieństwie do meczów nr 1 i 2 nie miał wiele pracy.
Tym razem obrońcy Flyers, którzy zawiedli w trzecim spotkaniu (szczególnie Chris Pronger) nie dali rywalom zupełnie pograć. Matt Carle zablokował 6 strzałów rywali, Kimmo Timonen 4, Pronger 3, a w sumie do Leightona nie dotarło aż 37 uderzeń wyprowadzonych przez graczy "Habs". 27 zablokowali koledzy, a 10 było niecelnych, podczas gdy Canadiens zablokowali tylko 14 strzałów. Nie udało im się tego zrobić w przypadku dwóch uderzeń Claude'a Giroux i jednego Ville Leino. Obaj byli dla rywali zbyt szybcy, a zwłaszcza otwierający wynik gol Giroux pokazał tę różnicę. 22-letni skrzydłowy ruszył lewym skrzydłem, objechał bez problemów Hala Gilla i Josha Gorgesa i nie dał szans Jaroslavowi Halákowi. Leino podwyższył jeszcze w drugiej tercji, a Giroux na 3:0 trafił w samej końcówce już do pustej bramki rywali.
JaroslavHalák obronił 22 strzały, ale problemem Canadiens rozgrywających wczoraj setny mecz w sezonie jest to, że po raz pierwszy w tych play-offach ich bohater z wcześniejszych rund spotkał bramkarza, który gra lepiej od niego. Gdyby Leighton nie dał się pokonać także w którymś kolejnym spotkaniu tej serii przeszedłby do historii, jako jedyny bramkarz, który nie wpuścił gola w czterech meczach tej samej serii i tak długo, jak ktoś nie wymyśli formatu "best-of-nine" lub podobnego ten rekord byłby nie do pobicia. - Oczywiście niezależnie od okoliczności zawsze miło zaliczyć "shutout"- mówi Leighton. -Ale nie koncentruję się na tym, tylko na wygrywaniu.Gdybyśmy wygrali 5:1 też byłbym szczęśliwy.Teraz myślimy o następnym meczu i mam nadzieję, że zagramy podobnie, jak w spotkaniu numer 4.
Flyers zagrali wczoraj wzmocnieni Ianem Laperrière'em i Jeffem Carterem. Pierwszy wrócił do składu po tym, jak w meczu nr 5 pierwszej rundy z New Jersey Devils dostał krążkiem w twarz i musiał otrzymać ok. 70 szwów. Laperrière miał nie grać do końca play-off z powodu lekkiego stłuczenia mózgu, ale gracz, który w tym sezonie stracił już 7 zębów i przyjął na twarz 170 szwów niezwykle szybko doszedł do siebie. Carter nie grał przez ponad miesiąc z powodu urazu stopy, ale wczoraj mimo że wystąpił tylko przez 12 minut i 19 sekund oddał najwięcej strzałów (4) i wykonał najwięcej ataków ciałem (również 4) w zespole. W składzie nie zmieścili się Daniel Carcillo i Andreas Nödl. Skreślenie tego pierwszego trener Peter Laviolette nazwał najtrudniejszą decyzją sezonu.
Flyers są o krok od upragnionego finału, ale to teraz nadchodzi mecz, w którym Canadiens powinni się czuć najlepiej. "Habs" 5 razy grali w tym sezonie w sytuacji gdy rywal miał na koncie 3 zwycięstwa i za każdym razem wygrywali wracając od stanu 1-3 przeciwko Washington Capitals i 2-3 przeciwko Pittsburgh Penguins. - Wiemy, że zrobiliśmy to już wcześniej i wciąż wierzymy- mówi Tomáš Plekanec. -Nie jesteśmy skończeni dopóki oni nie wygrają czwartego meczu. Nie wiadomo, czy w poniedziałkowym meczu nr 5 zagra Tom Pyatt, który doznał wczoraj urazu górnej części ciała i nie grał w trzeciej tercji. Dziś przejdzie badania.
Montréal Canadiens - Philadelphia Flyers 0:3 (0:0, 0:2, 0:1)
0:1 Giroux - Timonen 25:41
0:2 Leino - Pronger 34:53
0:3 Giroux 58:47 EN
Strzały: 17-25.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 21 273.
Stan rywalizacji: 1-3. Piąty mecz w poniedziałek w Filadelfii.
Komentarze