Mistrzowie zatrzymani w Kalifornii
Hokeiści Pittsburgh Penguins kontynuują rzadką dla siebie wycieczkę do Kalifornii. W trzeciej tercji wczorajszego meczu z Los Angeles Kings obrońcy Pucharu Stanleya zupełnie się "rozsypali" i doznali pierwszej w tym sezonie wyjazdowej porażki.
Jeszcze po dwóch tercjach "Pingwiny" prowadziły 2:1 i mogły liczyć na odniesienie ósmej poza własną halą wygranej w ósmym meczu sezonu. W ostatnich 20 minutach jednak podopieczni Dana Bylsmy zagrali w sposób który nie przystoi obrońcom mistrzowskiego tytułu. Najpierw w 47. minucie Anže Kopitar przejął za bramką krążek odbity od bandy po strzale Justina Williamsa i wpakował go do bramki obok zupełnie zdezorientowanego Marc-André Fleury`ego doprowadzając do remisu. Później Fleury sam w dużej mierze sprezentował Kings gola, który okazał się być zwycięskim. Bramkarz Penguins zagrał krążek prosto na kij Dustina Browna, a ten idealnie podał do wjeżdżającego właśnie na lód z ławki Jarreta Stolla, który dał swojej drużynie prowadzenie. W kolejnych minutach Michal Handzuš i Brown podwyższyli tylko wynik.
Kings wygrali trzecią tercję aż 4:0, a cały mecz 5:2 wprawiając w stan wielkiej radości komplet widzów w Staples Center. W ten sposób "Pens" ponieśli pierwszą wyjazdową porażkę i po raz pierwszy pod wodzą Dana Bylsmy przegrali mecz sezonu zasadniczego w którym prowadzili po dwóch tercjach, a gospodarze przedłużyli swoją serię meczów ze zdobytym punktem do ośmiu. Choć na miarodajne oceny jest po zaledwie 16 meczach sezonu za wcześnie to pewne zwycięstwo nad mistrzem pokazuje, że drużyna z Los Angeles poważnie myśli o pierwszym od ośmiu lat awansie do playoffów. Zwłaszcza, że 22 punkty dają jej trzeci bilans w Konferencji Zachodniej, choć z powodu preferencji dla najlepszych drużyn dywizji wystarcza to tylko do czwartego miejsca.
Sam Anže Kopitar, który dwukrotnie wpisał się wczoraj na listę strzelców ma na koncie 13 goli (drugie miejsce w lidze) i z 26 punktami prowadzi w klasyfikacji najskuteczniejszych. Słoweński hokeista komentował po spotkaniu: - Już w drugiej tercji robiliśmy sporo dobrych rzeczy, oddaliśmy nawet więcej strzałów.Pokazaliśmy charakter umiejąc utrzymać ten rytm.Ich bramkarz bronił przez dwie tercje bardzo dobrze i szczerze mówiąc mieliśmy raczej nadzieję, niż byliśmy pewni że w końcu się złamie. Trener Penguins powodów porażki upatrywał w oddaniu pola rywalom. -Nie jest ważne jak dobrze gra się w obronie.Jeśli pozwoli się, żeby gra toczyła się przez tak długie okresy we własnej tercji to rywal będzie miał swoje okazje- powiedział. Jego zespół mimo porażki z 24 punktami pozostaje na czele tabeli całej ligi.
Los Angeles Kings - Pittsburgh Penguins 5:2 (1:1, 0:1, 4:0)
1:0 Kopitar - Williams - Smyth 00:27
1:1 Staal - Conner - McKee 01:10
1:2 Kunitz - Orpik - Guerin 30:51
2:2 Kopitar - Williams - Doughty 46:17
3:2 Stoll - Brown 52:09
4:2 Handzuš - Frołow - Simmonds 52:32
5:2 Brown - Stoll - Johnson 57:30
Strzały: 32-23.
Minuty kar: 8-8.
Widzów: 18 118.
Patrice Bergeron na 52 sekundy przed końcem trzeciej tercji meczu z Montréal Canadiens uchronił Boston Bruins przed pierwszą od 80 lat serią trzech meczów bez zdobycia gola, ale to "Habs" wywieźli z Bostonu 2 punkty dzięki zwycięstwu 2:1 w rzutach karnych. O wygranej gości przesądził Michael Cammalleri, ale nie byłoby jej bez znakomitej postawy w bramce Careya Price`a. Mocno ostatnio krytykowany 22-latek wytrzymał presję fanów Bruins szyderczo skandujących jego imię i obronił 42 strzały z gry oraz wszystkie trzy rzuty karne. Obie drużyny spotkały się wczoraj po raz siedemsetny. W historii NHL tylko Chicago Blackhawks i Detroit Red Wings grali ze sobą częściej.
Boston Bruins - Montréal Canadiens 1:2 (0:1, 0:0, 1:0, 0:0, 0:1)
0:1 Metropolit - Kosticyn - White 17:32
1:1 Bergeron - Chára - Morris 59:08
1:2 Cammalleri SO
Zespół Columbus Blue Jackets pokonał 4:3 Atlanta Thrashers i awansował na pierwsze miejsce w Central Division. Po raz drugi w ciągu niespełna tygodnia dwa gole strzelił dla Jackets Raffi Torres, a na listę strzelców w zwycięskim zespole wpisali się także Jakub Voráček oraz Derick Brassard. Ten pierwszy zanotował także asystę. Swojego pierwszego gola w sezonie strzelił obrońca Thrashers Tobias Enström. Columbus Blue Jackets mają na koncie 18 punktów i o jeden wyprzedzają w swojej dywizji Chicago Blackhawks oraz Detroit Red Wings, ale obie te drużyny rozegrały o jedno spotkanie mniej.
Atlanta Thrashers - Columbus Blue Jackets 3:4 (0:2, 2:1, 1:1)
0:1 Voráček - Chimera - Brassard 10:11
0:2 Brassard - Voráček - Chimera 12:18
1:2 Little - Enström - Bogosian 24:06
1:3 Torres - MacKenzie - Hejda 25:49
2:3 Enström - White - Kozłow 31:01 PP
2:4 Torres - Dorsett - Russell 32:45
3:4 Kubina - Afinogienow - Hainsey 42:06 PP
Dopiero pierwszy w sezonie gol Jasona Spezzy na 47 sekund przed końcem dogrywki dał Ottawa Senators zwycięstwo 3:2 nad Tampa Bay Lightning. Jakby tego było mało środkowy "Sens" asystował przy dwóch pozostałych golach swojej drużyny strzelonych przez Daniela Alfredssona i Mike`a Fishera. Dla Lightning dwunastego gola w sezonie strzelił Steven Stamkos. Meczu nie dokończył Victor Hedman, który w drugiej tercji po potężnym, ale czystym wejściu Chrisa Neila udał się do szatni. W reakcji na ten atak w obronie kolegi z drużyny stanął Steve Downie, który od czasu brutalnego wejścia w Deana McAmmonda za które został zawieszony na 20 spotkań regularnie toczy pojedynki na pięści w meczach z Ottawa Senators. Downie otrzymał kary 2+5+10.
Ottawa Senators - Tampa Bay Lightning 3:2 (1:1, 1:1, 0:0, 1:0)
0:1 Tanguay - Halpern - Downie 03:03 PP
1:1 Alfredsson - Spezza - Michálek 05:02
2:1 Fisher - Kowaliow - Spezza 32:00 PP
2:2 Stamkos - St. Louis - Lecavalier 33:40 PP
3:2 Spezza - Kuba - Fisher 64:17 PP
Detroit Red Wings po rzutach karnych pokonali San Jose Sharks 2:1 kończąc serię sześciu zwycięstw tych ostatnich. Gole z karnych strzelali tylko Paweł Daciuk i Henrik Zetterberg. Ten ostatni wyrównał także w trzeciej tercji odpowiadając na trafienie Logana Couture`a. Już 17. asystę w sezonie zaliczył przy tym golu Joe Thornton - najlepszy pod tym względem gracz NHL. Środkowy Sharks strzelił dotąd tylko 4 gole. 24 punkty nadal dają hokeistom Sharks najlepszy wynik w całej lidze, ale ze względu na wyższą liczbę rozegranych spotkań znajdują się oni w tabeli NHL za Pittsburgh Penguins i Colorado Avalanche. Z 33 spotkań przeciwko "Rekinom" w Joe Louis Arena Detroit Red Wings wygrali aż 28.
Detroit Red Wings - San Jose Sharks 2:1 (0:0, 0:1, 1:0, 0:0, 1:0)
0:1 Couture - Callahan - Thornton 34:41
1:1 Zetterberg - Lidström - Eaves 45:38
2:1 Daciuk SO
Vancouver Canucks skorzystali ze słabej postawy Niklasa Bäckströma i pokonali Minnesota Wild 5:2, mimo że oddali zaledwie 22 strzały. Fiński bramkarz po dwóch tercjach w czasie których wpuścił 4 z 17 uderzeń rywali ustąpił miejsca w bramce Joshowi Hardingowi. Gola dającego zwycięstwo strzelił Henrik Sedin, ale wynik otworzył znany raczej z twardej gry niż umiejętności strzeleckich Darcy Hordichuk, a dla Canucks trafili także Mason Raymond, rozgrywający swój drugi w tym sezonie mecz dla Canucks Matt Pettinger i Alexandre Burrows. Obie bramki dla Wild strzelił Kyle Brodziak, którego mimo porażki jego zespołu wybrano pierwszą gwiazdą meczu.
Minnesota Wild - Vancouver Canucks 2:5 (0:1, 2:3, 0:1)
0:1 Hordichuk 03:49
0:2 Raymond - Edler - Ehrhoff 22:20 PP
1:2 Brodziak - Clutterbuck - Burns 24:28
1:3 Sedin - Burrows - Mitchell 32:14 SH
2:3 Brodziak - Židlický 32:47
2:4 Pettinger - Johnson - Edler 34:52
2:5 Burrows 58:19 EN
Gol Diona Phaneufa z 3. minuty dogrywki dał Calgary Flames zwycięstwo 2:1 nad St. Louis Blues. "Płomienie" dwukrotnie dzień po dniu wygrywały po dogrywkach, bowiem w środę także ponad 60 minut podopieczni Brenta Suttera potrzebowali do pokonania Dallas Stars. Pierwszego gola dla Flames strzelił wczoraj Jarome Iginla, a dla Blues trafił w swoim debiucie w NHL Duńczyk Lars Eller. Flames mimo zwycięstwa pozostają na 3. miejscu w Northwest Division tracąc punkt do Canucks i 5 "oczek" do rewelacyjnych Colorado Avalanche. St. Louis Blues to najsłabsza drużyna Central Division.
St. Louis Blues - Calgary Flames 1:2 (0:1, 0:0, 1:0, 0:1)
0:1 Iginla 03:34
1:1 Eller - Johnson - Brewer 47:15 PP
1:2 Phaneuf - Moss - Dawes 62:50
Phoenix Coyotes pokonali 3:1 Chicago Blackhawks i pozbawili tych ostatnich prowadzenia w Dywizji Centralnej. Zwycięstwo zapewnił "Kojotom" pierwszy w sezonie gol Petera Muellera z 12. minuty. Gola i asystę dla ekipy Dave`a Tippetta zanotował Martin Hanzal, a trzecią bramkę dołożył Scottie Upshall. Ilia Bryzgałow obronił 31 strzałów i wyraźnie wygrał bramkarski pojedynek z Cristobalem Huetem. Mecz w Jobing.com Arena w Glendale oglądało 10 362 widzów, co i tak jest trzecim najlepszym wynikiem na spotkaniach Coyotes we własnej hali w obecnym sezonie. Drużyna z Arizony przerwała serię dwóch porażek i z 20 punktami zupełnie niespodziewanie znajduje się na 5. miejscu w Konferencji Zachodniej NHL.
Phoenix Coyotes - Chicago Blackhawks 3:1 (2:0, 1:1, 0:0)
1:0 Hanzal - Jovanovski 02:54
2:0 Mueller - Hanzal - Doan 11:55
3:0 Upshall - Schlemko - Průcha 30:38
3:1 Versteeg - Kane 33:56 SH
Zespół New York Rangers wywiózł 2 punkty z Rexall Place w Edmonton w dużej mierze dzięki świetnej grze byłego hokeisty Oilers, Aleša Kotalíka. Czech trafił raz i dwukrotnie asystował, a jego drużyna pokonała gospodarzy 4:2. Pozostałe bramki strzelili Christopher Higgins, Ryan Callahan i Marián Gáborík. Rangers, którzy w czterech wcześniejszych meczach nie potrafili zdobyć gola w przewadze tym razem trafiali w takich sytuacjach trzykrotnie. W bramce drużyny z Nowego Jorku stał Stephen Valiquette, a Henrik Lundqvist odpoczywał wczoraj na ławce.
Edmonton Oilers - New York Rangers 2:4 (0:1, 1:2, 1:1)
0:1 Higgins - Gilroy - Staal 15:28
0:2 Callahan - Del Zotto - Kotalík 30:36 PP
1:2 Višňovský - Hemský 34:52
1:3 Kotalík - Gáborík - Prospal 36:37 PP
1:4 Gáborík - Callahan - Kotalík 47:31 PP
2:4 Comrie - O`Sullivan - Brule 50:17
Jedynym bramkarzem, który we wczorajszych meczach NHL zanotował "shutout" był Jonas Hiller. Szwajcar obronił aż 40 strzałów Nashville Predators, a że jego koledzy pokonali Pekkę Rinne czterokrotnie to Anaheim Ducks mogli się cieszyć z pewnego zwycięstwa. Bohaterem wieczoru był Teemu Selänne, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Fin ma już na koncie 587 goli w karierze - najwięcej z wciąż grających w NHL zawodników - a 1 221 punktów pozwoliło mu wyprzedzić legendarnego Jeana Béliveau i zająć 38. miejsce wśród najskuteczniejszych hokeistów w historii ligi. Swojego pierwszego gola w sezonie strzelił wczoraj Todd Marchant, a wynik ustalił Bobby Ryan. Zwycięstwo nie zmieniło wiele w sytuacji Ducks, którzy nadal z dużymi stratami zajmują ostatnie miejsce w Pacific Division.
Anaheim Ducks - Nashville Predators 4:0 (1:0, 0:0, 3:0)
1:0 Selänne - Getzlaf - Koivu 15:32 PP
2:0 Selänne - Koivu 48:05
3:0 Marchant - Nokelainen 49:51
4:0 Ryan - Perry - Getzlaf 57:40
Komentarze