Citok: W Polsce zawsze jest dobra atmosfera
Maksim Citok po dwóch sezonach spędzonych w Polskiej Hokej Lidze postanowił odejść z Zagłębia i zrobił sobie rok przerwy od hokeja. W tym sezonie występuje w ekipie ŁKH Łódź i idzie mu naprawdę nieźle. – Nie mam kondycji, a po rocznej przerwie ciężko wrócić do gry na wysokim poziomie – wyjaśnił Białorusin.
HOKEJ.NET: - Jak zaczęła się twoja przygoda z hokejem na lodzie?
Maksim Citok, napastnik ŁKH Łodzi: – Uwielbiam to pytanie! Byłem z mamą na spacerze obok lodowiska w Grodnie i akurat w tym samym momencie rozwieszali tam reklamę, że poszukują i zapraszają chłopaków w moim wieku. Zrobiło to na mnie takie wrażenie, że przyprowadziłem mamę na lodowisko, a po upływie 30 minut byłem już na lodzie. Trener powiedział mi, że jestem sposobny do gry i warto trenować dalej. Ja sam miałem dużo chęci i już od tego momentu marzyłem, aby być hokeistą.
Czyli od początku nie było innej opcji niż hokej?
– Przed hokejem pływałem przez parę tygodni, ale niezbyt mi się to podobało.
W Niomanie Grodno stawiałeś swoje pierwsze kroki, a później grałeś też w jego drugiej drużynie. Byłeś przywiązany do tego klubu?
– Tak, moje serce zawsze było z Niomanem. A gdy już chciałem odejść, to musiałem dostać od nich pozwolenie.
Występowałeś także w ekstralidze. Jak oceniasz swoje występy w najwyższej klasie rozgrywkowej Białorusi?
– Pierwszy sezon był mega ciężki dla mnie mentalnie. Byłem tam jednym z najmłodszych w drużynie. Trener mi ufał, spędzałem dużo czasu na lodzie, ale niestety punktów to nie przynosiło.
Myślisz, że to psychika przyczyniła się do braku punktów?
– Na pewno. Stresowałem przed każdym meczem. Jako młodzi nie mieliśmy także dobrego wsparcia od starszych zawodników.
W każdej drużynie, w której występowałeś tak było? Jest to normalne na Białorusi, że młodsi nie cieszą się wsparciem od starszych kolegów?
– Nie, to nie jest normalnie. Było tak tylko w jednej drużynie, ale zawsze znajdą się zawodnicy, którzy nie lubią młodych i zaczepią przy każdej możliwości. Na moje nieszczęście w tej drużynie było parę takich zawodników.
W Polsce spotkałeś się z czymś podobnym?
– Nie, tutaj zawsze była dobra atmosfera.
W swoim hokejowym CV masz 46 występów w białoruskiej ekstralidze oraz 49 w polskiej ekstralidze. Jak byś porównał do siebie te dwie ligi?
– Ciężko jest mi je porównywać. Po pierwsze byłem młodszy i słabszy mentalnie, gdy grałem na Białorusi. Po drugie w Polsce hokej jest bardziej dynamiczny, natomiast na Białorusi jest więcej technicznych zawodników. Wydaje mi się, że od momentu zniesienia w PHL limitu obcokrajowców, zrobiła ona duży krok do przodu.
Do Polski można powiedzieć, że wszedłeś z wysokiego „C” i w ciągu dwóch sezonów spędzonych w Poznaniu w 53 spotkaniach zgromadziłeś 123 punkty! Jesteś zadowolony z czasu spędzonego w Poznaniu?
– Oczywiście! Nie żałuje swojej decyzji o przeprowadzce do Polski. Mimo tego, że moim zdaniem był to duży krok w tył, bo poziom pierwszej ligi był znacznie słabszy niż jest obecnie. Teraz po latach spędzonych w innych miastach wróciłem do Poznania i mega się cieszę, że dzięki hokeju mam tutaj tylu znajomych i przyjaciół.
Później trafiłeś do Naprzodu Janów, który występował w ekstralidze. W 32 meczach zdobyłeś 17 „oczek” w tym jednego hat-tricka w starciu ze swoim przyszłym klubem Zagłębiem Sosnowiec. Jak ocenisz te występy?
– Byłem zadowolony, że punktuje. Dobrze znaleźliśmy się z Maksimem Kondraszowem i to dzięki niemu miałem takie statystyki. Jako drużyna graliśmy fatalnie, ale niestety warunków w Janowie wtedy nie było. Do nas przyjeżdżały kluby, aby poprawić swoje statystyki i pobawić się. Mam nadzieję, że teraz z nowym zarządem Naprzód pójdzie do przodu i wróci na ekstraligowe tafle.
Jeszcze w tym samym sezonie trafiłeś do Zagłębia Sosnowiec i zostałeś tam też na przyszły sezon, który jednak skończył się dla ciebie dość szybko i już pod koniec września zarząd Zagłębia rozwiązał z tobą kontrakt. Czym to było spowodowane w twoim odczuciu?
- To była moja decyzja, żeby pożegnać się z klubem. Nie czułem się dobrze po kwarantannie i nie doszedłem do siebie. Miałem rozmowę z trenerem Klichem, w której mu powiedziałem, że lepiej, żeby na moje miejsce wziął kogoś innego. Nie chciałem być ciężarem dla drużyny. Obcokrajowiec ma grać o wiele lepiej niż ja grałem w tym momencie.
Co robiłeś po rozwiązaniu kontraktu z Zagłębiem, bo jak wiemy nie występowałeś w innym klubie?
- Odpoczywałem, odwiedziłem rodzinę, zwiedzałem Polskę. Myślałem, że raczej już będę grał w amatorskiej lidze.
Nie planujesz wrócić do gry w Polskiej Hokej Lidze?
– W tym sezonie na pewno nie. Nie mam kondycji, a po rocznej przerwie ciężko wrócić na wysoki poziom. Nigdy nie powiem nie, bo wszystko może się zdarzyć.
W obecnym sezonie występujesz na zapleczu PHL w ŁKH Łódź i w 7 meczach zdobyłeś 9 punktów. Jak oceniasz dotychczasowe poczynania klubu w MHL-u?
– Drużyna dopiero się buduje. Zawodnicy dojeżdżają oraz jest dużo młodych chłopaków, którzy nie grali nawet na takim poziomie. Oczywiście walczymy o play-offy i jesteśmy coraz bliżej tego celu. Mam nadzieję, że w tym sezonie będziemy „drużyną niespodzianką”.
Odnośnie moich punktów. Wiem, że potrafię grać lepiej i więcej punktować, ale niestety przez to, że mieszkam na co dzień w Poznaniu i brakuje mi treningów z drużyną.
Jaki jest powód twojego zamieszkania w Poznaniu, a nie właśnie w Łodzi?
– Gdy dostałem propozycje z Łodzi, to już mieszkałem w Poznaniu i miałem pracę. Nie chciało mi się tego zmieniać, więc dogadaliśmy się, że mogę dojeżdżać tylko na mecze.
Jaki macie cel drużynowy na te rozgrywki?
– Najpierw trafić do fazy play-off, a dalej to już zobaczymy. Krok po kroku.
Jakie są twoje indywidualne cele w Polsce? Planujesz zostać tutaj na dłużej?
– Tak, spędziłem tutaj niesamowite cztery lata i mam nadzieję, że dalej będzie już tylko lepiej. Został mi jeden krok do obywatelstwa i obecnie to jest mój główny cel. Osobiście chciałbym więcej wygrywać oraz punktować. Wtedy będę szczęśliwy.
Śledzisz poczynania w ekstralidze białoruskiej oraz PHL?
– Śledzę poczynania Zagłębia i Niomana. Mam tam sporo przyjaciół.
To na koniec powiedz, czym zajmujesz się na co dzień?
– Pracuję w firmie kateringowej oraz trenuję drużynę amatorską w Poznaniu.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder
Komentarze