Trener GKS-u ostro o sędziach. "Wyprawiają dziwne rzeczy"
GKS Tychy przegrał na wyjeździe w derbach z GKS-em Katowice 3:4. Losy spotkania rozstrzygnęły się w drugiej tercji, w której gospodarze strzelili cztery bramki. Z występu swoich podopiecznych nie był zadowolony tyski szkoleniowiec.
Po zakończeniu spotkania sporo mówiło się o pracy sędziów. Prowadzący ten mecz Paweł Meszyński i Tomasz Radzik popełnili kilka błędów.
– Liga co roku wygląda na coraz mocniejszą. Szkoda tylko, że sędziowie nie idą w parze z tym progresem. Wydaje mi się, że idziemy w dwóch różnych kierunkach. Nie wiem czy wolno o tym głośno mówić czy nie. Drużyny się wzmacniają, trenerzy się szkolą, a sędziowie wyprawiają naprawdę dziwne rzeczy – ocenił postawę sędziów tyski szkoleniowiec.
Największym potknięciem arbitrów było pierwotne zaliczenie gola Aleksieja Jefimienki, który został zdobyty po spalonym na linii niebieskiej. Na szczęście sędziowie przyznali się do błędu i po konsultacjach, również z sędziami stolikowymi anulowali to trafienie.
Nie da się jednak ukryć, że tyszanie słabo zaprezentowali się w destrukcji. W drugiej tercji zostali skarceni aż czterokrotnie.
– Mecz był wyrównany. Dwie bramki straciliśmy podczas nieprawidłowych zmianie. Zwracałem chłopakom uwagę, żeby uważali na to, że do ataków podłączają się obrońcy. No i ostatecznie Wajda się urwał i strzelił nam bramkę. W końcu doczekałem się, że nasi zawodnicy sami sobie strzelili bramkę – powiedział ironicznie Białorusin.
Dziś mistrzowie Polski wystąpili bez Michaela Szmatuly, którego zastąpił Jarosław Rzeszutko. Co zatem dolega Amerykaninowi?
– Mike miał od początku sezonu problemy ze zdrowiem. Dziś przeszedł zabieg, więc nie mógł wystąpić w derbach. W niedzielę myślę, że powinien być gotowy do gry – zakończył optymistycznie Andrej Husau.
Komentarze