Kontrowersje sędziowskie. Które decyzje były prawidłowe?
Nie milkną echa poniedziałkowego zwycięstwa Unii Oświęcim nad Tauronem KH GKS-em Katowice 5:2. Oprócz tego, że biało-niebiescy zaprezentowali się z dobrej strony, sporo mówiło się też o pracy arbitrów.
Najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja z 45. minuty. Oświęcimianie grali wówczas w przewadze, a Peter König po przejechaniu z krążkiem całej tafli zagrał wzdłuż bramki do Aleksieja Trandina. Guma znalazła się w siatce, a prowadzący to spotkanie Maciej Pachucki po protestach katowiczan zdecydował się obejrzeć zapis wideo.
Co z niego wynikało? Mniej więcej tyle, że Kevin Lindskoug chciał przeciąć podanie słowackiego defensora swoim kijem. Uczynił to w taki sposób, że krążek trafił w łyżwę rosyjskiego środkowego. Po krótkiej analizie arbiter z Gdańska rozłożył ręce. Czy słusznie?
Z odpowiedzią przychodzą nam najnowsze przepisy, a konkretnie artykuł 96. i punkt pierwszy.
Decyzja arbitrów o anulowaniu bramki była słuszna.
W 26. minucie sędziowie dobrze zinterpretowali i wychwycili karę dla Kamila Paszka, który sytuacyjnie zaczął używać dwóch kijów.
Niemniej mamy wątpliwości co do dwóch kolejnych decyzji arbitrów. Ale po kolei.
W 18. minucie Damian Piotrowicz zaatakował z tyłu Oskara Krawczyka. Defensor GieKSy upadł na lód i miał problemy z opuszczeniem tafli o własnych siłach. W tej sytuacji skrzydłowy Unii przewinił i należała mu się minimum kara 2+10 za rzucenie na bandę.
Solidną gafę zaliczyli też arbitrzy liniowi, którzy nie zauważyli potężnego spalonego na dwie minuty przed zakończeniem spotkania. Zacznijmy od tego, że w myśl przepisów dotknięcie nie powoduje anulowania spalonego. Co innego gdyby zawodnik sam wprowadził krążek do swojej tercji. Przypadkowe odbicie nic nie zmienia.
Komentarze