Pogodny i rodzinny. Taki był Siergiej Ogorodnikow
– Przed oczami mam teraz obraz Siergieja, który niemal po każdym meczu u nas brał swoją córeczkę na ręce i wspólnie robili kilka dodatkowych okrążeń. Był to bardzo pogodny i rodzinny człowiek – tymi słowami tragicznie zmarłego Siergieja Ogorodnikowa wspomniała Agata Michalska, prezes TatrySki Podhala Nowy Targ.
„Szarotki” w poprzednim sezonie sięgnęły po brązowy medal mistrzostw Polski. Sporą cegiełkę do tego sukcesu dołożył właśnie rosyjski środkowy, który był mózgiem całego zespołu. To na jego barkach spoczywał ciężar kreowania gry. W 50 meczach strzelił 20 bramek i zaliczył 41 asyst. Świetnie radził sobie także podczas gier w przewadze. W tym elemencie zdobył aż 26 punktów, co było trzecim najlepszym osiągnięciem w lidze.
– Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to naprawdę trudno cokolwiek mu zarzucić. Wysokie miejsce w punktacji kanadyjskiej, wiele asyst, ale też kilka ważnych bramek, jak choćby ta w serii rzutów karnych w meczu z Comarch Cracovią. To właśnie po niej rozpoczęliśmy świętowanie brązowego medalu – przypomniała Agata Michalska.
I dodała: – Wiadomość o śmierci Siergieja spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Naprawdę jest mi trudno cokolwiek powiedzieć.
32-letni środkowy był też zawodnikiem bezkonfliktowym i niesamowicie otwartym. Wszyscy nasi rozmówcy wypowiadają się o nim w samych superlatywach.
– Nie sprawiał nam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie, gdy coś nie szło po jego myśli, sam szukał rozwiązań. Był bardzo pogodnym, przyjacielskim człowiekiem, który szybko zżył się z naszym miastem i klubem. A kibice zżyli się z Siergiejem. Od ekspertów zajmujących się hokejem nie raz słyszałam opinię, że był to jeden z najlepszych transferów dokonanych w poprzednim sezonie – powiedziała prezes Michalska.
Dla Ogorodnikowa najważniejsza była rodzina, z którą był bardzo związany. Gdy odwiedzała go żona Sasza i sześcioletnia córeczka Aliszia, jeszcze mocniej promieniał.
– Te dwie kobiety były dla niego zdecydowanie najważniejsze. Zresztą cała trójka dobrze czuła się w Nowym Targu. Gdy mieli nieco wolnego czasu, wspólnie podróżowali. Odwiedzali okoliczne miejscowości, ale też pojechali razem choćby do Wiednia – podkreślił Marcin Jurzec, członek zarządu TatrySki Podhala Nowy Targ, który miał świetny kontakt z Rosjaninem.
– Córeczka była oczkiem w głowie Siergieja. Trenowała taniec akrobatyczny i miała zdecydowanie wyższe umiejętności od swoich polskich rówieśników. Był z niej bardzo dumny – wyjaśnił.
Które wspomnienie, związane z Ogorodnikowem najbardziej utkwiło mu w pamięci?
– Pamiętam dokładnie jego gola w stylu Lacrosse w sparingowym starciu z Unią Oświęcim. To było coś wyjątkowego– przyznał Jurzec.
– Ale jest także jeszcze jedna sytuacja, o której pewnie niewielu słyszało. Podczas jednego ze spotkań ligowych rywal mocniej zaatakował Siergieja ciałem. Efekt tego był taki, że nasz zawodnik doznał rozcięcia łuku brwiowego. Pojechał więc do szpitala, ale był na tyle zaaferowany meczem, że zapomniał włożyć butów. Gdy lekarze „zacerowali”mu ranę, pospieszał kierowcę, by jechał szybciej, bo chciał jeszcze wrócić na trzecią tercję. Chyba nawet strzelił w niej gola – dodał członek zarządu TatrySki Podhala.
Marcin Jurzec zwrócił uwagę na jeszcze jeden istotny fakt. Otóż, przy Ogorodnikowie pozostali zawodnicy grali lepiej.
– Kluczowych hokeistów poznaje się po tym, że mają też ogromny wpływ na grę innych. Siergiej był świetnym rozgrywającym, z którego podań korzystał głównie Elvijs Biezais. Trzeba też wspomnieć, że w formacji z Rosjaninem znacznie lepiej radził sobie Marcin Kolusz, który miał słabszy początek sezonu – stwierdził.
Spoczywaj w pokoju, Siergiej.
Komentarze