Tyszanie zameldowali się w finale
GKS Tychy po raz piąty z rzędu zagra w finale play-off. Trójkolorowi pokonali dziś TatrySki Podhale 6:4 i wygrali całą serię w stosunku 4:1.
Sztab szkoleniowy wicemistrzów Polski znów zdecydował się na zmiany. Spotkanie z wysokości trybun oglądali kontuzjowani defensorzy Ilja Kaznadziej i Miloslav Jáchym oraz Remigiusz Gazda, Kamil Kalinowski i Bartłomiej Jeziorski, którzy nie zmieścili się w składzie. Białorusin Arciom Mianciuk oraz Jakub Witecki zostali wpisani do protokołu, ale w meczu nie zagrali.
Na dobrą sprawę spotkanie rozstrzygnęło się w pierwszej odsłonie. Zaczęło się bardzo obiecująco dla „Szarotek”, bo najpierw karę złapał Michael Kolarz, a 19 sekund później sposób na Johna Murraya znalazł Elvijs Biezais, który okazał się najsprytniejszy w zamieszaniu podbramkowym.
Zimny prysznic wyszedł na dobre tyszanom, którzy w 7. minucie doprowadzili do wyrównania. Filip Komorski sprytnie zmienił lot krążka po uderzeniu Michała Kotlorza i całkowicie zaskoczył Przemysława Odrobnego.
„Wiedźmin” jeszcze w tej odsłonie skapitulował czterokrotnie, na dodatek w ciągu 4 minut i 19 sekund! Prowadzenie tyszanom dał Mateusz Gościński, który wykorzystał świetne dogranie Jarosława Rzeszutki. Później na listę strzelców wpisali się Bartłomiej Pociecha (piękne uderzenie spod linii niebieskiej), Mateusz Bryk i Joonas Huovinen.
– To była nasza najlepsza tercja w tegorocznych play-offach – stwierdził jednoznacznie Bartłomiej Pociecha.
Gdy na początku drugiej odsłony na 6:1 podwyższył Gleb Klimienko, stało się już jasne, że tyszanie nie przegrają tego spotkania. Nikt jednak nie przypuszczał, że wicemistrzom Polski przytrafi się kilka momentów dekoncentracji.
Jeszcze przed przerwą, podczas gry w przewadze, straty zmniejszył Siergiej Ogorodnikow, który popisał się precyzyjnym uderzeniem z wysokości bulika. Z kolei w trzeciej odsłonie na listę strzelców wpisali się jeszcze Jarosław Różański, który przekierował do bramki uderzenie Damiana Tomasika i Łukasz Siuty. Ten drugi trafił wówczas, gdy jego zespół miał na lodzie o jednego zawodnika mniej.
– Po zdobytej bramce na 1:0 troszkę zapomnieliśmy o taktyce. Poczuliśmy się zbyt pewnie, otwarliśmy się i przeciwnik nas za to mocno skarcił. Zagrał świetnie tę tercję i tak naprawdę rozstrzygnął losy tego spotkania – ocenił Marcin Kolusz, kapitan Podhala.
– Gdyby ta tercja skończyła się ciaśniejszym wynikiem, to myślę, że wynik końcowy byłby sprawą otwartą do samego końca – dodał.
Powiedzieli po meczu:
Andriej Parfionow, trener Podhala: – Decydująca okazała się pierwsza tercja. Znam powody tego, co się z nami stało w tej odsłonie, ale nie chcę publicznie o tym mówić. Od drugiej tercji walczyliśmy i mogliśmy dogonić przeciwnika. Było bardzo blisko, ale zabrakło nam czasu. Teraz musimy przeanalizować nasze błędy i przygotować się do meczów o brąz. To dla nas taka sama rywalizacja, jak finał.
Andrej Husau, trener GKS-u: – Cieszę się z tego, że jesteśmy w finale. Dziękuję trenerowi rywali za dobrą serię. Poza pierwszym meczem, reszta spotkań wyrównana. Moim zdaniem kluczowa dla losów każdego z tych spotkań była gra w „nierównych składach”, czyli przewagach i osłabieniach. Jeśli chodzi natomiast o dzisiejszy mecz, to dobrze zagraliśmy w pierwszej odsłonie. Za drugą i trzecią pragnę przeprosić naszych kibiców. Brakuje mi polskich słów, by to skomentować, a nie chcę używać wulgaryzmów.
GKS Tychy – TatrySki Podhale Nowy Targ 6:4
Sędziowali:
Minuty karne:
Strzały:
Widzów: o
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw):
Awans do finału:
GKS Tychy:
Podhale:
Komentarze