V jak vendetta
Michael Kolarz znalazł się wczoraj na ustach wszystkich kibiców GKS-u Tychy. 30-letni defensor zdobył zwycięskiego gola w starciu z Comarch Cracovią, czyli klubem, który przed zamknięciem okienka transferowego zrezygnował z jego usług. – Ten gol świetnie smakuje – uśmiechnął się sympatyczny Czech.
Kolarz przygodę z Polską Hokej Ligą rozpoczynał w sezonie 2015/2016 właśnie w Tychach. Jednak po zakończeniu tamtego sezonu, skuszony grą w Hokejowej Lidze Mistrzów, zdecydował się podpisać kontrakt z „Pasami”.
Ale przygody z ekipą z Siedleckiego z pewnością nie zaliczy do udanych. Pod Wawelem często zmagał się z problemami zdrowotnymi. W 16 spotkaniach zdobył tylko gola i zaliczył 3 asysty. Z kolei Na ławce kar spędził 24 minuty.
Ostatecznie tuż przed zakończeniem okienka transferowego działacze Cracovii zdecydowali się rozwiązać z nim umowę i sprowadzić na jego miejsce Lukáša Zíba.
– Czy to była taka moja mała zemsta? Można tak powiedzieć – przyznał 30-letni defensor. – Na pewno mam trochę żalu do szefostwa krakowskiego klubu, że nie miałem okazji pokazać pełni swojego potencjału. To już jednak za mną. Teraz moim celem jest jak najlepsza gra w GKS Tychy.
Jego obecny klub zrobił pierwszy krok w kierunku zdobycia mistrzowskiego tytułu, pokonując Cracovię 3:2.
– Zaczęliśmy nieco nerwowo. Złapaliśmy dwa kontrowersyjne wykluczenia, a rywale wykorzystali fakt, że graliśmy w osłabieniu. Na szczęście w drugiej tercji odrobiliśmy dwubramkową stratę, a w trzeciej zadaliśmy decydujący cios. Prawdę mówiąc mogliśmy wygrać ten mecz w znacznie wyższych rozmiarach, ale zabrakło odrobiny skuteczności – ocenił Michael Kolarz.
Dziś o 18:00 trójkolorowi ponownie skrzyżują kije z krakowianami. – Będziemy chcieli odnieść drugie zwycięstwo w tej serii, by w pełni wykorzystać atut własnej hali – zakończył czeski defensor.
Komentarze