Josef Vítek: Chcemy iść do przodu krok po kroku
35-letni czeski napastnik Josef Vítek zagrał w drużynie Zagranicznych Gwiazd Ligi, która w katowickim "Spodku" zmierzyła się z reprezentacją Polski. Zawodnik GKS-u Tychy opowiedział nam o swoich wrażeniach z tej imprezy, a także o przygotowaniach tyszan do play-off i celach na ten sezon.
HOKEJ.NET: Jakie są Twoje wrażenia po meczu Polska – Zagraniczne Gwiazdy Ligi?
Josef Vítek - Myślę, że samo spotkanie spełniło to co miało na celu. A więc zawodnicy mieli okazję zmierzyć się ze sobą, kibice wspaniale się bawili, padały bramki i po obu stronach tafli było mnóstwo ciekawych akcji. Wszyscy jesteśmy zadowoleni z tego co działo się w katowickim „Spodku”.
A czy wiedziałeś wcześniej, że „Spodek” to historyczne miejsce dla polskiego hokeja?
- Zanim przyjechałem do Polski, to nie wiedziałem zbyt wiele, ponieważ jak wiadomo jestem obcokrajowcem. Urodziłem się i wychowałem w Czechach. Ale później miałem okazję słyszeć, czy to w mediach, czy też od chłopaków z drużyny o zwycięstwach jakie reprezentacja Polski odnosiła w tym wspaniałym obiekcie. Już od samego wejścia na halę czuć niesamowity klimat, o czym zresztą mówił wcześniej Jacek Płachta. Na każdym kroku widać, że w Katowicach wyczuwa sięogromny głód hokeja, gdyż wcześniej reprezentacja Polski gościła tutaj kilkanaście lat temu. Wypada tylko mieć nadzieję, że mistrzostwa będą udane.
Podobne mecze odbywają się co roku w lidze NHL. Czy sądzisz, że i u nas taka impreza może mieć rację bytu i powinna odbywać się cyklicznie?
- Ciężko mi to ocenić, ponieważ teraz wszystko robione było na szybko. Kadra musiała rozegrać sparing przed turniejem kwalifikacyjnym i potrzebny był jej jakiś rywal. My też dowiedzieliśmy się o tym stosunkowo późno, zwłaszcza że jesteśmy w trakcie przygotowań do fazy play-off. Myślę jednak, że wszyscy łącznie z zawodnikami, działaczami, a przede wszystkim kibicami mogli by być zadowoleni z tego typu meczów i sądzę, że ten pomysł jest wart kontynuacji. Oczywiście, nie musi być to w takiej formie jak to miało miejsce teraz, ale warto nad tym pomyśleć, gdyż jest to ogromna promocja hokeja.
Ale jednak w takim meczu zawsze istnieje ryzyko odniesienia kontuzji, zwłaszcza że – jak sam powiedziałeś – jesteście w trakcie przygotowań do fazy play-off…
- Z tym zawsze trzeba się liczyć. Owszem walczyliśmy, ale była to taka walka fair-play. Nie było żadnych złośliwości i niebezpiecznych zagrań. Dziękuję zawodnikom z reprezentacji Polski za to, że grali czysto i nie narażali nas na niepotrzebne urazy.
A jak wyglądają przygotowania tyskiej drużyny do play-off?
- W ostatnich dniach mieliśmy ciężkie treningi i czujemy to w nogach. Jednak jestem do tego już przyzwyczajony, ponieważ w zasadzie jest tak co roku. Trzeba zacisnąć zęby i jak najlepiej się przygotować, bo to ostatnia szansa by złapać odpowiednią formę.
Jaki macie cel w tym roku?
- Cel jest zawsze taki sam, nie chcę głośno o tym mówić, ale oczywiście taka drużyna jak Tychy zawsze gra o mistrzostwo. Jestem jednak już na tyle doświadczonym zawodnikiem, że nie jedno widziałem i wiem, że w play-off tak naprawdę wszystko może się zdarzyć. Wszystkie drużyny w tej fazie rozgrywek tanio skóry nie sprzedadzą i zaprezentują z pewnością dobrą grę. Takie zespoły jak Sanok, Nowy Targ, Jastrzębie czy Cracovia też grają o najwyższe cele. Chcemy iść do przodu krok po kroku. Wygrać ćwierćfinał , a następnie awansować do finału. A co będzie dalej to czas pokaże.
Czy jesteś w stanie wskazać kto będzie waszym najgroźniejszym rywalem?
- Szczerze, to nie mam pojęcia. Pierwsze mecze gramy z Polonią Bytom, jak awansujemy to trafimy na zwycięzcę pary Unia – Podhale. Są to dobre drużyny i w półfinale może być ciekawie. Ciężko mi wskazać na jedną ekipę. Przez cały sezon spekulowano, że najgroźniejszym przeciwnikiem będzie Cracovia. Teraz z kolei poważnych wzmocnień dokonał Sanok. Jedno mogę stwierdzić: Będą to interesujące mecze i na pewno nie będzie nudno.
Rozmawiał: Łukasz Sikora
Komentarze