JKH GKS Jastrzębie zagra o złoto! (VIDEO)
JKH GKS Jastrzębie czwarty raz z rzędu pokonał GKS Tychy i awansował do finału Polskiej Ligi Hokejowej! W ostatnim meczu półfinałowym podopieczni Jirziego Reżnara wygrali z imiennikiem z Tychów 4:0.
Po zawodnikach JKH GKS Jastrzębie widać było już w pierwszej tercji, że nie chcą historycznej szansy na finał wypuścić z rąk. W ósmej minucie jastrzębianie objęli prowadzenie po zaskakującym strzale Macieja Sulki, który czekał już na zmianę i po przejechaniu czerwonej linii zdecydował się na wstrzelenie krążka do tyskiej… bramki! W 15. minucie było już 2:0, gdy ładną akcją popisał się Petr Lipina. Czeski skrzydłowy wykorzystał chwilę gapiostwa tyskich obrońców i niczym przy rzucie karnym oszukał Sobeckiego, pakując krążek w krótki róg. Pierwsza odsłona skończyła się cztery minuty wcześniej, bo w boksie Tychów zepsuły się drzwiczki, które nie wytrzymały naporu zawodników gości.
Po przerwie jastrzębianie dołożyli kolejne trafienia, grając w liczebnej przewadze. JKH potrzebował zaledwie 12 sekund, by zamknąć rywala w tercji obronnej. W 19. minucie Kral dograł zza bramki do Kamila Górnego, który nie zdołał jednak pokonać Sobeckiego. Bramkarz gości odbił krążek wprost na łopatkę Petra Lipiny, a ten dopełnił tylko formalności, podwyższając na 3:0. W końcówce drugiej odsłony było już 4:0, gdy na bramkę GKS Tychy pomknął Patryk Kogut. Młody napastnik JKH nie miał najmniejszych problemów z ograniem golkipera przyjezdnych.
Ekipa znad czeskiej granicy mając cztery gole zaliczki nie forsowała zbytnio tempa w decydującej odsłonie spotkania. Podopieczni Jirziego Reżnara starali się tylko kontrolować grę, szukając swoich okazji jedynie w kontratakach. Przyjezdnym grało się bardzo ciężko. W ostatnich minutach meczu goście chcieli zdobyć przynajmniej honorowe trafienie, co jednak przy świetnej dyspozycji Kamila Kosowskiego okazało się dziś niemożliwe. Wynik 4:0 utrzymał się już do końcowej syrenie, po której Jastor "eksplodował" z radości. JKH GKS Jastrzębie wygrywając czwarty mecz z rzędu po raz pierwszy w historii zagra w finale mistrzostw Polski. Ich rywal w grze o złoto jest jeszcze nieznany, bowiem w drugim półfinale Ciarko Sanok remisuje z Cracovią 2:2 w rywalizacji do czterech wygranych meczów.
- To nie był łatwy mecz, tyszanie grali agresywnie z przodu i próbowali nas prowokować. Jednak byliśmy bierni na ich zaczepki i realizowaliśmy swoje założenia taktyczne. Wiedzieliśmy, że musimy zagrać tak, żeby Tychy nie strzeliły nam bramki. Udało się, bo szczęście sprzyjało dzisiaj lepszym i tym, którzy bardziej chcieli - mówił po meczu rozpromieniony Maciej Urbanowicz, kapitan jastrzębskiego klubu. Zapytany o to, z kim wolałby zagrać o złoto, odpowiedział: - To jest finał, więc wszystko jest możliwe. Wiadomo, że lepiej byłoby trafić na Cracovię i mieć ten handicap w postaci większej ilości spotkań na własnym lodzie. A z kim ostatecznie zagramy? Nieważne, przyjmiemy tego rywala, którego da nam los.
(rak)
JKH GKS Jastrzębie – GKS Tychy 4:0 (3:0, 1:0, 0:0)
1:0 – Sulka (7:47),
2:0 – Lipina – Danieluk, Zatko (15:00),
3:0 – Lipina – Górny, Kral (18:38, 5/4)
4:0 – Kogut – Marzec (36:34)
Sędziowali:Paweł Meszyński, Zbigniew Wolas (główni) – Leszek Kubiszewski, Piotr Matlakiewicz (liniowi).
Kary:JKH – 18 min. (w tym 2 min. kary technicznej), GKS – 41 min. (w tym 5+20 dla za nadmierną ostrość w grze dla Tobiasza Bernata)
Strzały:39-31.
Widzów:ok. 2200.
Stan rywalizacji:4:0 dla JKH GKS Jastrzębie i awans jastrzębian.
JKH:Kosowski – Górny, Zatko; Danieluk (2), Kral, Lipina (4) – Mat. Rompkowski, Karliczek; Urbanowicz, Prochazka, Kapica – Sulka (2), Labryga; Bordowski (2), Słodczyk, Zdenek (2) – Dąbkowski (2), Bryk; Kogut, Mac. Rompkowski, Marzec (2).
Trener: Jirzi Reżnar.
GKS:Sobecki – Dutka (4), Jakesz (4); Baranyk, Szimiczek, Bagiński (2) – Zion, Csorich; Łopuski, Da Costa, Pasiut – Sokół, Majkowski; Bernat (9+20), Parzyszek, Janosz – Wanacki, Ciura; Guzik (2), Galant, Witecki.
Trener: Peter Krzemen.
Komentarze