Wskoczył do boksu rywali, by się bić. "Musiałem ich posprzątać" (WIDEO)
Takie bijatyki na ławkach nie zdarzają się często. Zawodnik wskoczył do boksu rywali, by się z nimi bić. "Musiałem ich posprzątać" - skomentował. A później został za to pochwalony przez ojca, który jest jego szefem.
Sytuacja wymknęła się spod kontroli w pierwszej tercji wczorajszego meczu szwedzkiej SHL pomiędzy Färjestad Karlstad (zielone stroje) a Malmö Redhawks, wygranego przez ten pierwszy zespół 3:1. Wszystko zaczęło się od tego, że zjeżdżający na zmianę gracz Redhawks Fredrik Händemark został wepchnięty przez zawodnika rywali Oscara Steéna do boksu gospodarzy. Za chwilę do awantury dołączyli się kolejni zawodnicy obu drużyn. Najbardziej krewki okazał się 19-letni zawodnik drużyny z Malmö Marcus Sylvegård, który ruszył na pomoc Händemarkowi i odważnie wskoczył do boksu przeciwnej drużyny, by bić się z kilkoma rywalami jednocześnie. - To się nazywa sobota w Karlstad - żartował komentator szwedzkiej telewizji.
Co ciekawe, sędziowie w tej sytuacji wcale nie przesadzali z karami. Dwóch zawodników drużyny z
Malmö dostało dwuminutowe kary za nadmierną ostrość w grze, a jeden Steén został wykluczony za bójkę, ale nie z karą meczu za niesportowe zachowanie, a tylko na 4 minuty. Wyjątkiem był Sylvegård, który zdaniem arbitrów przekroczył granicę wskakując do boksu przeciwników i został wysłany do szatni.
Po całym zdarzeniu bronili go jednak właściwie wszyscy. - Uważam, że zrobił bardzo dobrze, bo musiał pomóc Händemarkowi, który był sam w boksie przeciwników - mówił podczas transmisji komentator transmitującej mecz stacji C More Åke Unger. Asystent trenera Redhawks Martin Filander skomentował: - Z jednej strony nie była nam na rękę kara meczu, ale z drugiej trzeba go pochwalić za charakter. Stanął za naszym kapitanem, który musiał się bić z dziesięcioma facetami w ich boksie.
Dziś sprawę skomentował także ojciec młodego zawodnika Patrik, który sam jest legendą klubu z Malmö, a obecnie jego prezesem i generalnym menedżerem. - To było właściwe zachowanie Marcusa. Sam zrobiłbym coś podobnego. Chwali go teraz cała hokejowa Szwecja, bo nikt normalny nie będzie stał i przyglądał się jak biją jego kolegę - powiedział prezes Sylvegård, którego starszy syn Emil także gra w zespole "Czerwonych Jastrzębi", tyle że we wczorajszym meczu nie uczestniczył, bo akurat... jest zawieszony za brutalny faul. Obaj bracia resztę meczu oglądali z trybun siedząc obok siebie.
Mówiło się, że zawieszony może być także za wczorajsze zachowanie Marcus, ale komisja dyscyplinarna nie zdecydowała się zajmować jego sprawą, choć zawiesiła na trzy mecze jego kolegę klubowego Henrika Hettę, który jeszcze w tym samym meczu ostro zaatakował głowę rywala i został odesłany do szatni z karą meczu za niesportowe zachowanie.
Najmłodszy członek hokejowej rodziny Sylvegårdów wyjaśnił po meczu, że nie mógł się zachować inaczej. - Zdaję sobie sprawę, że dostałem karę meczu, ale musiałem ją dostać - skomentował. - Zobaczyłem, że wepchnęli Händemarka do boksu i że miał tam przeciwko sobie trzech czy czterech facetów. To jest nasz najlepszy i najważniejszy zawodnik, nasz kapitan. Musiałem ich tam "posprzątać". Proste.
Komentarze