MŚ w Krynicy: z trochę innej perspektywy
Mistrzostwa w Krynicy-Zdroju już za nami. Jedno jest pewne: był to dobrze zorganizowany turniej, ale zabrakło w nim tego, co w sporcie jest najważniejsze, czyli końcowego sukcesu.
Atmosfera na meczach Polaków była gorąca. Na dodatek emocje podkręcali Tomasz Leyko i Paweł Wacławik, którzy zza mikrofonu i konsolety zachęcali kibiców do głośnego dopingu. - Pracujemy w duecie od pięciu lat, ale to były nasze pierwsze Mistrzostwa Świata w hokeju na lodzie. Zaczynaliśmy od siatkarskiej Stali Mielec, a później rozpoczęła się nasza współpraca z Polskim Związkiem Piłki Ręcznej - opowiada Tomasz Leyko.
- Najważniejsze jest to, że krynicka publiczność chciała z nami współpracować. Nie musieliśmy się zbytnio wysilać, by pobudzać ich do dopingu. Byli wręcz kapitalni - cieszy się Paweł Wacławik. - Mamy nadzieję, że nie będzie to ostatnia przygoda z tą piękną dyscypliną sportu.
Organizatorów może cieszyć fakt, że spotkania Polaków z wysokości trybun oglądało średnio ponad dwa tysiące kibiców na mecz. Widzowie dopisali także przed telewizorami. Podczas spotkania z Australią padł hokejowy rekord w TVP Sport aż 250 tysięcy widzów. 50 tys. mniej oglądało decydującą batalię z Koreą, mimo że w tym czasie emitowane były prestiżowe Gran Derbi.
- To był jeden z najlepiej zorganizowanych turniejów, na którym byłem, a za biało-czerwonymi przejechałem już trochę kilometrów - przekonuje Grzegorz Churas, najwierniejszy kibic hokejowej reprezentacji. - Organizatorzy zadbali o dosłownie wszystko.
Aniołki... Rokickiego
Na obiekcie było pełno wolontariuszy, będących żywymi punktami informacyjnymi. Na wsparcie mógł liczyć także rzecznik prasowy PZHL-u Patryk Rokicki, któremu pomagało ośmioro dziewcząt z IV LO w Tychach. Karolina Myszor, Martyna Sokołowska, Kinga Drzyzga, Dorota Stankiewicz, Sylwia Rzeplińska, Marta Lebuda, Daria Domonik i Hania Strzelczyk odpowiadały głównie za kontakty z dziennikarzami z Polski i zza granicy.
- To nasza druga tego typu impreza. "Debiut" zaliczyłyśmy na Mistrzostwach Świata Juniorów, które w grudniu 2011 roku odbyły się w Tychach - opowiada Hania.
- Wspólnie z Patrykiem prowadziłyśmy biuro prasowe. Drukowałyśmy codzienne statystyki i przedmeczowe raporty, a także udzielałyśmy niezbędnych informacji - dodaje Karolina.
- Co prawda nasza reprezentacja nie wywalczyła awansu na zaplecze elity, ale wierzymy, że za rok chłopaki wrócą tam, gdzie ich miejsce - kończą zgodnie.
Komentarze