Czerkawski: Dno? Nie przesadzajmy
- Ten turniej rozpoczął się dla nas idealnie. Odnieśliśmy wysokie zwycięstwo, a Przemek Odrobny zachował czyste konto - stwierdził po wygranej z Litwą Mariusz Czerkawski, były zawodnik klubów NHL i reprezentacji Polski.
- Mieliśmy szczęście, że trafiliśmy w pierwszym meczu na Litwinów, którzy przyjechali na turniej w mocno okrojonym składzie i cały czas czekają na swoich najlepszych zawodników - wyjaśnił "Super Mario".
- To są mistrzostwa, które musimy wygrać i nie wypada nam na nich zająć drugiego albo trzeciego miejsca. W ubiegłym roku zajęliśmy czwartą lokatę, co przy reorganizacji rozgrywek oznaczało dla nas spadek. Teraz znów musimy walczyć o powrót na zaplecze elity i wierzę, że się nam to uda - dodał.
Na samo dno?
W ostatnim czasie w środowisku hokejowym pojawiło się sporo negatywnych opinii na temat poziomu reprezentacji i Polskiej Ligi Hokejowej. Jednak Mariusz Czerkawski jest daleki od stwierdzeń, że polski hokej stoczył się na samo dno:- Nie przesadzajmy. Rozmawiałem z trenerami i okazuje się, że sytuacja w większości polskich klubów jest stabilna. Zawodnicy zarabiają dobre pieniądze, a co najważniejsze dostają je na czas.
- Dno było w latach 90., kiedy w drużynach naprawdę brakowało pieniędzy. W Tychach niektórzy chłopacy malowali nawet mosty, tylko po to, żeby miasto zapłaciło im zapomogi - przypomniał. -Wtedy między innymi ja i Jacek Płachta zdecydowaliśmy się wyjechać. A teraz polscy zawodnicy nie chcą ryzykować i grać w zachodnich klubach. Ale po co, skoro w naszym kraju można sporo zarobić -zaznaczył.
Mariusz Czerkawski odniósł się także do kwestii naturalizacji "zawodników krajowych": - Cały świat ucieka się do takich metod, więc dlaczego i my nie próbujemy? Uważam, że Mirek Zatko bardzo przydałby się obecnej kadrze. To kompletny obrońca.
"Super Mario" stwierdził też, że polski hokej czeka kilka ciekawych tygodni. - Teraz mamy mistrzostwa, a pod koniec maja odbędą się wybory na prezesa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Mamy już dwóch oficjalnych kandydatów: Jacka Chadzińskiego i Piotra Hałsika, ale nie możemy również zapominać o Zdzisławie Ingielewiczu, który wciąż nie podjął ostatecznej decyzji - wyjaśnił.
Radosław Kozłowski, Krynica-Zdrój
Komentarze