Rączka: Hokej uczy wielu wartości, szacunku dla ludzi
- W Nowym Targu zaproponowano mi prowadzenie grupy żaka starszego. Chłopcy są ambitni i chętni do pracy, a to w dzisiejszych czasach trzeba cenić (śmiech). Co do zakończenia mojej kariery, to myślę, że już nadszedł na to czas - mówi Marek Rączka, były bramkarz klubów PLH.
HOKEJ.NET: - Ostatnio prowadzisz zajęcia z młodymi hokeistami w Nowym Targu. Czy oznacza to, że definitywnie zakończyłeś karierę?
- Tak podjąłem pracę z młodzieżą w swoim macierzystym klubie, w którym się wychowałem i do którego zawsze miałem sentyment. Zaproponowano mi prowadzenie grupy żaka starszego. Chłopcy są ambitni i chętni do pracy, a to w dzisiejszych czasach trzeba cenić (śmiech). Co do zakończenia mojej kariery, to myślę, że już nadszedł na to czas.
A co do propozycji, to odbyłem kilka rozmów między innymi z Unią, Jastrzębiem i z kilkoma francuskimi drużynami, jednak mam problemy z kolanem i postanowiłem nie zrywać z hokejem i zająć się trenerką.
W Nowym Targu trwa odbudowa drużyny, czy nie miałeś w planach, by razem z Tomaszem Rajskim pomóc zespołowi w walce o awans?
- Miałem szczęście do awansów, gdyż z reprezentacją udało mi się awansować w Grenoble do Elity i dwa razy z Cracovią weszliśmy do ekstraligi. Ale jak już wspomniałem, trochę zdrowie mi dokucza, a poza tym z władzami Podhala nie podjęliśmy rozmów w tej kwestii.
Jeszcze trzy sezonu temu byłeś czołowym bramkarzem w PLH, zastępując z dobrym skutkiem w bramce Cracovii Rafała Radziszewskiego. Dlaczego późniejszy okres nie był już tak udany?
- Dobra gra w barwach Cracovii to przede wszystkim zasługa bardzo fajnej współpracy z Rafałem Radziszewskim oraz zaufania trenera Rohaczka, który dał nam grać regularnie na zmiane, więc nie było stresu ani chorej rywalizacji. Była dobra atmosfera, miło wspominam tamten okres. Natomiast jeśli chodzi o sezon w Sanoku, to muszę przyznać, że troszkę za bardzo nerwowo reagował trener Janczuszka. Za dużo nami rotował i chyba sam nie wiedział do końca, jak rozwiązać kwestię golkiperów. Była ciągła presja na zespół, która źle wpływała na naszą grę. W Tychach zagrałem bardzo mało meczów, po prostu nie dostałem szansy, żeby wnieść coś do zespołu. Bardzo tego żałuję, gdyż czułem się tam dobrze. Jednak byliśmy największym przegranym tamtego sezonu. Drzemały w nas wielkie możliwości, może w tym sezonie uda się chłopakom osiągnąć sukces.
Czy przejście do Sanoka, a później Tychów uważasz za swój błąd?
- Troszkę żałuję, że ruszyłem sie z Cracovii, gdyż naprawdę fajnie współpracowało mi się z „Radzikiem”. Jednak dostałem bardzo dobrą propozycję z Sanoka i postanowiłem spróbować czegoś innego. Później na sezon trafiłem do Tychów i przyznam, że żałuję, że nie przedłużyliśmy kontraktu. Cóż, było minęło i trzeba żyć dalej.
Teraz chcesz się realizować jako trener. Jakie masz w tym doświadczenie, bo jak wiemy już we Francji pracowałeś z młodymi hokeistami.
- Zgadza się, trenowałem już we francuskim Reims oraz Charleville. Reims to klub z tradycjami, w którym duży nacisk kładzie się na szkolenie młodzieży, zresztą odnosi ona spore sukcesy w rozgrywkach. Trenerem koordynatorem jest tam mistrz olimpijski i reprezentant Rosji Władimir Kowin. Praca z takim fachowcem była dla mnie naprawdę sporym wyróżnieniem i bardzo dużo się od niego nauczyłem. Przez klub przewinęło się też wielu innych dobrych trenerów między innymi Pascal Ryser, który prowadził reprezentację Szwajcarii do lat 20 i Kanadyjczyk James Tibbets, który prowadził reprezentację Francji do lat 18 i 20.
Pracowałem w ośrodku szkolenia hokeistów w wieku od 15 do 18 lat i jako trener bramkarzy. Ponadto zajmowałem się malutkim klubem w Charleville.
Czy masz swój system szkolenia? Jak wyglądają twoje treningi, na co kładziesz największy nacisk?
- W mojej grupie największy nacisk trzeba położyć na przygotowanie fizyczne, jazdę na łyżwach i technikę indywidualną, gdyż z tymi elementami młodzi chłopcy mają największe problemy.
Jeśli podsumujemy twoją karierę, to czego najbardziej żałujesz, a z czego jesteś najbardziej zadowolony?
- Dzięki hokejowi przeżyłem wiele wspaniałych chwil, dla których warto było trenować cale życie. Poznałem też wielu fajnych ludzi, zwiedziłem kawałek świata i mimo, że nie udało mi się dojść tam, gdzie zaplanowałem, to i tak dzisiaj podjąłbym tę samą decyzję. Trenowałbym i dawałbym z siebie wszystko...
Hokej uczy wielu wartości, szacunku dla ludzi i życia w społeczeństwie.
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Marek Rączka urodził się 9 października 1979 w Nowym Targu. Grał na pozycji bramkarza (173 cm, 76 kg). Wychowanek Podhala Nowy Targ, następnie występował w SMS Sosnowiec, Cracovii, HC Lyon (Francja), HC Reims (Francja), ponownie w Comarch Cracovii i przez ostatnie dwa lata w Sanoku i Tychach.
Reprezentant Polski do lat 18 (II miejsce na Mistrzostwach Europy w Mariborze) i 20 (II miejsce na Mistrzostwach Świata w Sosnowcu). Trzeci bramkarz reprezentacji Polski seniorów we Francji w 2001 roku z którą awansował do Elity.
W sezonie 98/99 zdobył z Podhalem Nowy Targ brązowy medal, a z Comarch Cracovia w 2008/09 i 2009/10 kolejno złoty i srebrny medal. W sezonie 2010/11 świętował z Sanokiem zdobycie Pucharu Polski.
Komentarze