Jastrzębski: Hokej śnił mi się po nocach
- Myślę, że jedną z głównych przyczyn naszego spadku było to, że rywale się wzmacniali, a my systematycznie osłabialiśmy się. Zarząd klubu stosował taką, a nie inną politykę i pozwalał aby lepsi zawodnicy opuszczali Podhale - podsumował poprzedni sezon kończący karierę Mariusz Jastrzębski.
HOKEJ.NET: 27 lat - to nie za wcześnie na zawieszenie łyżew na kołku?
Mariusz Jastrzębski: - Pewnie, że za wcześnie. To w zasadzie najlepszy wiek dla hokeisty, bo "świeżość" zaczyna łączyć się z doświadczeniem.
W takim razie co zdecydowało o tym, że zdecydowałeś się na taki krok?
- Na ten krok wpływ miało wiele czynników. Zdecydowanie najważniejszy był aspekt finansowy. Klub z Nowego Targu zaproponował mi takie warunki przez okres wakacji, że nie byłbym w stanie utrzymać rodziny i nie dał żadnego zapewnienia, że w sezonie będzie lepiej. Miałem również dwie propozycje z innych klubów, ale razem z żoną uznaliśmy, że nie będziemy się tułać.
Długo myślałeś na ten temat?
- Powiem wam szczerze, że nie sądziłem, że tak trudno będzie podjąć taką decyzję. Dlaczego? Bo ciężko - po 20 latach cyklu treningowego - przestawić się na inne realia. Nawet przez kilka tygodni hokej śnił mi się po nocach (śmiech).
Tak sobie teraz myślę, że gdyby wszystkie drużyny płaciły zawodnikom kwoty, które są zapisane w kontraktach, to wielu z nas mogłoby spokojnie przeżyć i coś jeszcze odłożyć na przyszłość. A znam zawodników, którzy pokończyli kariery z zerem na koncie. Teraz muszą zaczynać życie od nowa, a to jest naprawdę trudne. Na pewno w innych dyscyplinach takie sytuacje nie miałyby miejsca.
Który okres w swojej karierze wspominasz najlepiej?
- Nie ma takiego szczególnego okresu. Zwiedziłem wiele miejsc, poznałem fajnych ludzi i przeżyłem masę pięknych chwil. Całą przygodę z hokejem będę wspominał naprawdę z łezką w oku.
Fot. Maciej Zubek
Czego będzie ci brakowało najbardziej?
- Klimatu nowotarskiej szatni, był on naprawdę specyficzny.
W poprzednim sezonie spadliście do 1 ligi. Jakie były główne przyczyny tak wielkiej porażki dla klubu?
- Myślę, że jedną z głównych przyczyn naszego spadku było to, że rywale się wzmacniali, a my systematycznie osłabialiśmy się. Zarząd klubu stosował taką, a nie inną politykę i pozwalał, aby lepsi zawodnicy opuszczali Podhale.
Skoro już wywołałaliśmy do tablicy zarząd, to powiedz jakie stosunki łączyły cię z poprzednimi włodarzami klubu. Wielu zawodników krytycznie wypowiada się o ich kadencji...
- Każdy, kto zna osobiście pana Mrugałę, to doskonale wie, jakim jest człowiekiem. Na tym może poprzestańmy...
Ale potwierdzasz, że klub miał poważne problemy finansowe.
- Odkąd skończyłem 18 lat i zacząłem grać w Podhalu, to zawsze były problemy finansowe. Klub zalegał nam nawet z pensjami za parę miesięcy, ale wszystko było wyrównywane. Mam nadzieję, że tak będzie i tym razem. Mamy zapewnienia od nowego prezesa MMKS-u. Oby nie były to tylko obietnice bez pokrycia.
Wydaje się, że po spadku w Nowym Targu dzieje się teraz wiele dobrego, tworzy się ciekawa drużyna. Myślisz, że po roku przerwy ekipa Podhala powróci do PLH?
- Mam wielką nadzieję, że klub stanie na nogi i że chłopaki, którzy będą grać w pierwszej lidze awansują tam, gdzie jest ich miejsce, czyli do ekstraligi. Czas pokaże, jak sprawdzi się nowy zarząd.
Komentarze