Łyszczarczyk i jego Fort Wayne Komets na wyjeździe pokonali dziś zajmujących ostatnie miejsce w ich dywizji centralnej Kalamazoo Wings 5:2. Nasz reprezentant w 11. minucie wpisał się na listę strzelców podczas gry w przewadze, dobijając strzał Shawna Szydlowskiego odbity przez bramkarza rywali Jake'a Kielly'ego, który ma podpisany kontrakt NHL z Vancouver Canucks, bo właśnie tego klubu filią w ECHL są "Skrzydła". Łyszczarczyk podwyższył na 2:0, a choć 4 minuty później rywale zmniejszyli straty i swoim pierwszym golem "wywołali" na lód deszcz maskotek z trybun w ramach akcji "Teddy Bear Toss", to ostatecznie przyjezdni zwyciężyli 5:2.
Gol Alana Łyszczarczyka
2 gole i asystę dla zwycięzców zaliczył znany jako specjalista od ostrej gry Matt Boudens, który przed meczem wrócił z Chicago Wolves w AHL, a oprócz niego i Łyszczarczyka bramki zdobyli także: Brad Morrison i Brady Shaw. Pierwszą gwiazdą spotkania wybrano jednak nominalnie trzeciego bramkarza "Komet" Patricka Munsona, który obronił 37 z 39 strzałów. Amerykanin w poprzednim sezonie miał najwyższą skuteczność obron i najniższą średnią goli wpuszczonych na mecz w lidze brytyjskiej, ale jego przygoda z Fort Wayne Komets na razie jest dość trudna. Klub ściągnął go w listopadzie, gdy pierwszy bramkarz Dylan Ferguson został wezwany do AHL, ale kiedy Ferguson wrócił, umowę z Munsonem rozwiązano, by podpisać ją znowu, kiedy Ferguson ponownie trafił do Chicago Wolves o jedną ligę wyżej. Dziś dostał wreszcie swoją szansę zagrania i spisał się bardzo dobrze.
Alan Łyszczarczyk w całym spotkaniu w Kalamazoo oddał 2 strzały i otrzymał 2 kary. W obu przypadkach siadał na ławce kar pod koniec tercji - odpowiednio - pierwszej i drugiej i rozpoczynał w boksie kar kolejną część meczu. Był wykluczany za przeszkadzanie i uderzanie, ale żadnej z tych przewag rywale nie wykorzystali. Za to jako jedyny w swojej drużynie miał negatywny wynik w statystyce +/-. Uzyskał -1, ponieważ był na lodzie przy drugim golu K-Wings. W 18 meczach tego sezonu strzelił 9 goli i zaliczył 9 asyst.
Fort Wayne Komets wygrali już 5. mecz z rzędu. Dzisiejszym spotkaniem zakończyli serię aż 14 kolejnych gier z rywalami z dywizji centralnej. Wygrali 9 z tych 14 spotkań i na zakończenie tego okresu wrócili na czoło dywizji. Teraz mają na koncie 28 punktów i przy równym dorobku wyprzedzają drugich Cincinnati Cyclones, których pokonali dzień wcześniej, dzięki lepszemu o jedną bramkę bilansowi goli. "Cyklony" rozegrały jednak o jedno spotkanie mniej.
Komets dziś w Kalamazoo rozpoczęli serię 6 gier na wyjazdach. Najbliższy mecz rozegrają w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu z ekipą Tulsa Oilers.
Kalamazoo Wings - Fort Wayne Komets 2:5 (1:3, 1:1, 0:1)0:1 Morrison - Loewen - Boudens 08:33
0:2
Łyszczarczyk - Szydlowski - Gottlieb 10:43 (w przewadze)
1:2 Diamantoni - Sandler - Veilleux 14:47
1:3 Boudens - Petruzzelli 15:17
1:4 Shaw - McKenzie - St-Amant 35:00
2:4 Blaney - Kovacs - Iacopelli 36:54
2:5 Boudens 56:50 (w osłabieniu, pusta bramka)
Strzały: 39-35.
Minuty kar: 10-14.
Widzów: 2 355.