Znów to zrobił! Kolejny "Czudowny" gol z własnej tercji (WIDEO)
Wielu hokeistów może tylko pomarzyć o tym, by strzelić gola z własnej tercji choć raz w życiu. Ale jest jeden obrońca, który robi to z taką regularnością, że media już zaczęły nazywać takie gole od jego nazwiska. Właśnie znów mu się udało.
Niezwykły gol padł na inaugurację rozgrywek KHL w meczu pomiędzy Awangardem Omsk a CSKA Moskwa. W 26. minucie obrońca Awangarda Maksim Czudinow wyprowadzając krążek zza własnej bramki zdecydował się na uderzenie ze swojej tercji i kompletnie zaskoczył nim bramkarza obrońców Pucharu Gagarina Larsa Johanssona. "Guma" poleciała tuż nad lodem i wpadła Szwedowi między parkany, dając Awangardowi prowadzenie 2:1. Ostatecznie ten fantastyczny gol okazał się być zwycięskim, bo "Jastrzębie" wygrały 3:1 i symbolicznie zrewanżowały się CSKA za porażkę 0-4 w finale Pucharu Gagarina w kwietniu.
Wielu hokeistów takiego gola nie strzeli nigdy. Są tacy, którym uda się to raz w życiu. Ale w przypadku Czudinowa trudno mówić o zwykłym szczęściu. Wiosną w play-offach KHL strzelił bowiem w podobny sposób dwukrotnie. W obu przypadkach, w odstępie zaledwie dwóch dni, jego ofiarą stał się urodzony w Szwecji bramkarz reprezentacji Kazachstanu i Barysu Astana Henrik Karlsson. Tak wyglądały tamte uderzenia.
Rosyjskie media zaczęły już nazywać jego niesamowite bramki zdobywane z kilkudziesięciu metrów "Czudo-golami". Wczoraj w meczu z CSKA już po pokonaniu Johanssona spróbował podobnego strzału po raz kolejny. Tym razem szwedzki bramkarz nie dał się zaskoczyć, choć nie interweniował zbyt pewnie. - Wiedziałem, że w takiej sytuacji będzie nerwowy. To zawsze jest taka kalkulacja. Ja strzelam, a koledzy z ataku od razu ruszają do przodu, żeby ewentualnie dobijać, jeśli bramkarz nie złapie krążka - mówi Czudinow. W ubiegłym tygodniu w sparingowym meczu ze swoim byłym klubem SKA Petersburg spróbował podobnego uderzenia. Bezpośredniego gola nie było, ale bramkarz nie zdołał złapać krążka i kolega klubowy Czudinowa Andrej Stas popisał się właśnie dobitką.
- Gdy on oddaje te strzały, to aż sam się boję - powiedział po wczorajszym meczu inny gracz Awangarda Cody Franson, który także trafił do siatki z dystansu, ale bardziej tradycyjnie, spod linii niebieskiej. - Myślę, że taki gol to jest Top 5 nie w tym sezonie, ale w całej historii. 29-letni dziś Czudinow w 2010 roku został wybrany z numerem 195 draftu NHL przez Boston Bruins, ale nigdy nie było mu dane zagrać w jednej drużynie ze znanym z niesamowitej siły strzału defensorem Bruins Zdeno Chárą. Przeciwko potężnemu Słowakowi grał za to w NHL wielokrotnie Franson, który twierdzi, że Rosjanin strzela jeszcze mocniej.
Sam Czudinow przyznaje, że jego gole nie są przypadkowe, a po treningach często ćwiczy takie uderzenia z kilkudziesięciu metrów. - Zostaję po treningach i strzelam. Co prawda bez bramkarza, ale kluczowe w tych sytuacjach jest to, żeby trafiać w światło bramki, bo wtedy jest szansa - mówi. - Po tych dwóch golach strzelonych Karlssonowi w play-offach złapałem pewność siebie w takich sytuacjach. Zapytany czy kiedyś mierzył siłę swojego uderzenia odpowiada, że nie. - Co prawda brałem kiedyś udział w konkursie na siłę strzału, ale nawet nie pamiętam szczegółów - opowiada. - Nie przywiązuję wagi do takich rzeczy.
Nie zawsze liczy się zresztą siła strzału. Przed dwoma laty w barwach olimpijskiej reprezentacji Rosji popularny "Czudi" na turnieju towarzyskim w Soczi strzelił swoim ówczesnym klubowym kolegom z SKA Petersburg gola, który jest potwierdzeniem przysłowia, że bogatemu diabeł dzieci kołysze...
Komentarze