Michael Frolik: Do finału jeszcze daleka droga
Najlepszym strzelcem Czechów jest Michael Frolik, który zdobył już siedem goli. Do tego dołożył tyle samo asyst, co czyni go drugim najskuteczniejszym zawodnikiem kadry Miloša Říhy. Prawoskrzydłowy Calgary Flames docenia wynik osiągnięty przez reprezentację, ale nie popada póki co w hurraoptymizm, zalecając po prostu skupienie przed meczem z Kanadą.
HOKEJ.NET: Jaki moment dzisiejszego spotkania nazwałbyś kluczowym dla jego przebiegu?
Pojedynek był wyrównany. Każda ze stron miała po kilka dogodnych okazji. Punktem zwrotnym była na pewno bramka Jakuba Voráčka na 2:1. Później jeszcze dołożyliśmy jedno trafienie, co dało nam trochę więcej spokoju na tafli. Widomo, że w takiej sytuacji łatwiej o kolejne gole, stąd też udało się jeszcze dwa razy trafić i wyszło całkiem okazałe zwycięstwo.
Gra reprezentacji Czech wygląda z meczu na mecz coraz lepiej. Ten dzisiejszy pojedynek pokazał jakie możliwości drzemią w waszej drużynie. Zgodzisz się z tą opinią?
Pokonaliśmy kilku wymagających rywali, strzelając przy tym ważne bramki. Rywalizacja toczy się dalej i wkracza w decydującą fazę. Dzisiejszy mecz z Niemcami to taka prawdziwa hokeja bitwa. Nasi rywale zagrali naprawdę dobrze. Przecież dopiero w trzeciej tercji udało nam się od nich odskoczyć. Do tego momentu jeszcze wszystko było możliwe. Wynik był remisowy. Na szczęście zdobyliśmy gola, a potem jeszcze dwa następne w krótkim odstępie czasu, co pozwoliło nam kontrolować przebieg spotkania. Oczywiście, jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku.
Kolejnym waszym rywalem będą Kanadyjczycy. To z nimi zmierzycie się w walce o finał. Co możesz powiedzieć o tym wydarzeniu, które już w sobotę?
Szykuje się świetne widowisko. Mecze pomiędzy naszymi krajami zawsze wywołują dużo emocji i z pewnością tym razem nie będzie inaczej. Stawka spotkania robi swoje. Kanadyjczycy to drużyna najwyższej klasy, więc z pewnością dojdzie do kolejnej hokejowej bitwy, gdzie wszyscy rzucą na lód to co mają najlepszego.
Wiadomo nie od dziś, że hokej w Czechach to tak jak piłka nożna dla Brazylijczyków. Co za tym idzie oczekiwania są zawsze bardzo duże, a wymagania kibiców nigdy nie ustają. Czy w związku z tym czujecie jakąś presję dotyczącą waszego występu?
Nie, raczej nie. Dzisiejsze zwycięstwo jest bardzo ważne dla nas i dla kibiców. Zamierzamy się nim cieszyć, ale pojutrze będzie trzeba stanąć do kolejnego ciężkiego boju. Może być tak, że pojawi się jakaś presja przed półfinałami. Zobaczymy, na razie czegoś takiego nie odczuwamy. Na pewno pojedynek z Kanadą traktujemy w kategoriach wielkiego wyzwania. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego starcia zwycięsko.
Można powiedzieć, że dobrą grą reprezentacji równoważysz taki nieco słodko-gorzki sezon w NHL. Calgary Flames byli jednymi z głównych faworytów do zwycięstwa, a w rozgrywkach postsezonowych bardzo szybko przepadli. Co musi się wydarzyć w „Płomieniach”, aby postawić tę kropkę nad „i”, czyli udanie przebrnąć całą kampanię, a nie tylko jej pierwszą odsłonę?
Latem musi się coś stać. Nie wiem, być może potrzeba kilku nowych twarzy, jakichś przetasowań w składzie. Mieliśmy naprawdę niesamowitą fazę zasadniczą. Skończyliśmy rozgrywki jako najlepsza drużyna konferencji zachodniej, a później w play-offach taka klapa. Wydaje mi się jednak, że to niepowodzenie nie przekreśla faktu, że jesteśmy naprawdę mocną drużyną i mam nadzieję, że udowodnimy to już niebawem. Na pewno pozytywną rzeczą płynącą z ostatniej kampanii jest doświadczenie jakie zebrali nasi młodzi zawodnicy, których przecież mamy całkiem sporo.
Czesi czekają na złote medale swoich hokeistów już 9 lat. Jesteście teraz w najlepszej czwórce świata. Czy zatem można już mówić o realnej szansie odzyskania tego, co utraciliście prawie dekadę temu?
Trudno teraz wybiegać tak daleko w przyszłość, choć ktoś mógłby powiedzieć, że przecież mistrzostwa kończą się za kilka dni, więc nie jest to odległy czas. My jednak na razie musimy całkowicie skupić się na pojedynku z Kanadą. Patrząc z tego punktu widzenia do finału i ewentualnej walki o złoto jeszcze bardzo daleko. Na razie trzeba maksymalnie jak najlepiej przygotować się do walki półfinałowej. Później będzie czas, aby pomyśleć o sprawieniu kibicom jakieś fajnej niespodzianki, jeśli pojawi się taka sposobność.
Rozmawiali: Piotr Chłystek (Przegląd Sportowy), Dawid Antczak
Komentarze