Wronka: - Pierwszeństwo ma zespół
Patryk Wronka w sobotnim pojedynku z Dornbirner EC przeprowadził akcję, która dała drużynie Orli Znojmo ważne trzy punkty. To siódme oczko w klasyfikacji kanadyjskiej młodego napastnika.
HOKEJ.NET: - Kolejny horror na własne życzenie?
Patryk Wronka: - Po raz kolejny w tym sezonie sami stworzyliśmy sobie nerwową końcówkę. Przy dwubramkowym prowadzeniu ponownie tracimy głupie bramki i kontrolę nad spotkaniem. Nie zagraliśmy tak, jak zakładaliśmy. Powinniśmy dłużej grać krążkiem i unikać strat. Na szczęście w trzeciej tercji strzeliliśmy dwie bramki i to my możemy się cieszyć z kompletu punktów.
Czujesz się jednym z bohaterów meczu z Dornbirner EC?
- Ja sam staram się najlepiej pomóc drużynie jak tylko mogę. Każdy ma swój styl gry, ja lubię jeździć dużo na krążku ale tak naprawdę nie ważne jest kto strzela te bramki. Najważniejsze są zwycięstwa, których potrzebujemy. Początek sezonu mieliśmy słaby i dlatego teraz musimy nadrabiać straty, by wejść do szóstki najlepszych drużyn w lidze.
Dzisiaj powróciłeś do gry po przerwie. Czym była spowodowana?
- Od ostatniego meczu dopiero w piątek wyszedłem na lód. Podczas gry w piłkę naciągnąłem mięśnie w okolicach szyi i musiałem odpocząć od treningów. Na szczęście masażyści cały czas czuwali nade mną i przedwczoraj wróciłem do zajęć na lodzie.
Zagrałeś dzisiaj w czwartej piątce. Trudno się zgrać w innym zestawieniu?
- Trener zadecydował, że po tej przerwie zagram w czwartej piątce. Ja tak naprawdę będę grał tam, gdzie trener zadecyduje. Wcześniej grałem na skrzydle, a w sobotnim meczu na środku. Nie miałem z tym żadnego problemu i grało mi się naprawdę dobrze. Tu nie ma większej różnicy, w której piątce się gra gdyż każda z nich przebywa na lodzie tak samo długo.
Przyzwyczaiłeś się już do innego stylu gry?
- Na pewno jest to o wiele szybsza gra niż na polskich taflach. Sędziowie często puszczają grę i jest dużo więcej ostrzejszych starć. Myślę, że nie jest to w chwili obecnej problemem. Wiadomo początki były trudne, gdyż trzeba było się przestawić do trochę innego trybu gry. Z dnia na dzień wygląda to coraz lepiej.
Niedawno do drużyny dołączył Teddy Da Costa znany z polskich lodowisk. Rozmawiacie po polsku?
- Teddy dołączył do drużyny i mamy dobry kontakt. Siedzimy koło siebie w szatni więc często rozmawiamy ze sobą po polsku. Jest to bardzo dobry gracz i myślę, że wniesie bardzo dużo do zespołu.
Również Wasz trener znany jest polskim kibicom. Jak wygląda ta współpraca?
- Znałem już wcześniej trenera Režnara. Ogólnie w zespole mamy dobrą atmosferę, jest dużo młodych chłopaków, którzy podobnie jak doświadczeni zawodnicy podchodzą do gry profesjonalnie. Wiemy dobrze kiedy jest czas na śmiechy i wygłupy, a kiedy na poważną grę.
Kolejny mecz i kolejny punkt. Możemy mówić o tendencji zwyżkowej?
- Na pewno cieszy każdy wywalczony punkt. Ja w tym pierwszym sezonie przyjechałem do Znojma, by się uczyć. Jeżeli jestem w stanie dać coś od siebie dla drużyny, to staram się to robić jak najlepiej. Zawsze pierwszeństwo ma zespół, później liczą się indywidualne statystyki.
Zaplecze hokejowe chyba znacząco różni się od warunków w polskim klubie?
- Organizacja jest zupełnie inna niż w Polsce. Mamy zapewnione dobre warunki do treningów i gry.
Rozmawiali: Daniel Sołtysik i Sebastian Królicki
Komentarze