Wyświetleń: 6951
Reprezentacja USA pokonała po dogrywce Kanadę w finale Mistrzostw Świata do lat 20 i przerwała jej serię pięciu kolejnych mistrzowskich tytułów.
Do finału jak przystało na turniej rozgrywany w Kanadzie dotarły drużyny najlepiej znające lodowiska o wymiarach stosowanych podczas tegorocznych mistrzostw, ale sprowadzenie awansu Kanady i USA do decydującej rozgrywki do rozmiarów lodowisk byłoby znacznym uproszczeniem. Pewne było bowiem, że o złoto zagrają ekipy, które stworzyły przed finałem najbardziej porywający spektakl Mistrzostw Świata 2010, choć działo się to jeszcze w ostatnim dniu roku 2009. Jak się miało okazać w walce o tytuł mistrzowski kibice obejrzeli kolejny porywający mimo niższego poziomu mecz.
Na trybunach hali Credit Union Centre w Saskatoon chwilę po godz. 19:00, kiedy rozpoczynał się finał siedziało ponad 15 tysięcy widzów, a o dobrym duchu w drużynie Kanady miał świadczyć fakt, że do składu zgłoszony został Travis Hamonic, który w końcówce meczu półfinałowego ze Szwajcarią doznał wybicia barku. Defensor Moose Jaw Warriors nie miał szans na pojawienie się na lodzie, ale siedział przebrany w strój na ławce. Jego miejsce w pierwszej linii obrony obok Marco Scandelli zajął Alex Pietrangelo. Trener reprezentacji USA, Dean Blais także dokonał w obronie jednej zmiany w porównaniu z półfinałem przeciwko Szwecji. W trzeciej formacji miejsce Jake'a Gardinera zajął Brian Lashoff.
Pierwszą groźną okazję w meczu stworzyli sobie Amerykanie, kiedy w 2. minucie Jake Allen w ostatniej chwili zorientował się gdzie jest krążek i zatrzymał Jeremy'ego Morina, ale początek spotkania do złudzenia przypominał ten sprzed pięciu dni. Znów w 3. minucie i znów gracz czwartego ataku Kanady otworzył wynik. Przed pięcioma dniami Luke Adam przed amerykańską bramką w krążek nie trafił, więc gola zdobył Stefan Della-Rovere. Tym razem jednak Adam otrzymał podanie od Jordana Carona i strzałem z backhandu zaskoczył Mike'a Lee. Na nieszczęście dla Amerykanów wczoraj nie było tak szybkiej odpowiedzi, jak 31 grudnia.
Kanadyjczycy zdominowali pierwsze minuty, które spędzali głównie w tercji obronnej rywali, ale też nie potrafili znaleźć sposobu na podwyższenie wyniku. W 10. minucie Tyler Johnson przypomniał, która para kanadyjskiej obrony miała w czwartek największe problemy i ponownie uciekł duetowi Colten Teubert - Ryan Ellis, jednak kiedy był już sam przed Allenem stracił równowagę. Minutę później Nazem Kadri dostał krążek przed bramką, ale przestrzelił z backhandu. Gole były jednak blisko, ale tych kolejnych nie strzelili gospodarze. W ciągu 36 sekund Kanada z drużyny prowadzącej stała się goniącą wynik.
Najpierw w 14. minucie gospodarze stracili krążek w tercji neutralnej, a przejął go Kyle Palmieri. Gracz Uniwersytetu Notre Dame podał do Chrisa Kreidera, a ten strzelił ponad rękawicą Jake'a Allena i doprowadził do wyrównania. Nieco ponad pół minuty później Amerykanie znów wywalczyli krążek w tercji środkowej, Ryan Bourque - syn legendarnego Raya, byłego reprezentanta Kanady - podał do Jordana Schroedera, a ten znów strzelając po stronie rękawicy Allena dał swojej drużynie prowadzenie. Kanadyjski bramkarz z pewnością chciałby bronić oba strzały, które wpuścił raz jeszcze, bowiem w obu przypadkach popełnił błędy.
Kanadyjczycy jednak nie złożyli broni i tak szybko, jak szczęśliwie doprowadzili do wyrównania. Nazem Kadri chciał podawać do Taylora Halla, jednak trafił w łyżwę znajdującego się na drodze krążka Grega Nemisza, dzięki czemu ten ostatni był w świetnej sytuacji i nie dał szans Lee. W końcówce zespół USA miał okazję do gry w przewadze po dwóch karach dla rywali. O ile pierwsza dla Della-Rovere była raczej szokująca, o tyle Alex Pietrangelo otrzymał 2+10 za atak z tyłu słusznie, ale ekipie Deana Blaisa nie udało się tych okazji do końca tercji wykorzystać. Pierwsza część tej odsłony należała do Kanady, druga zdecydowanie do USA, ale po 20 minutach był remis 2:2.
Nieobecności na lodzie Pietrangelo nie udało się Amerykanom wykorzystać w pierwszej tercji, ale już w drugiej było znacznie lepiej. Po upływie nieco ponad minuty tej części gry John Carlson strzałem spod linii niebieskiej zaskoczył Allena i znów dał prowadzenie ekipie USA. Chwilę później w odstępie 30 sekund krążek przetoczył się wzdłuż linii bramkowych po obu stronach tafli, ale żaden z zespołów swojej okazji nie wykorzystał. W dość kuriozalnych okolicznościach wyrównali za to Kanadyjczycy. Mike Lee podbił strzał Taylora Halla, ale krążek spadł mu na plecy i wtoczył się do bramki dając Kanadzie remis.
Trener Blais miał do swojego bramkarza mniej cierpliwości, niż Willie Desjardsins, więc Lee musiał w bramce ustąpić miejsca Jackowi Campbellowi. W kolejnych minutach najlepszą okazję stworzyli sobie Kanadyjczycy. Jordan Eberle w sytuacji 2 na 1 zdecydował się na strzał, ale gola nie zdobył. Wczorajszy mecz toczył się w słabszym tempie, niż ten czwartkowy, a najspokojniejsze było ostatnich kilka minut drugiej odsłony. Amerykanie mieli w tym okresie lekką przewagę, ale żaden zespół nie stworzył sobie dogodnych okazji do strzelenia gola, co oznaczało, że po 40 minutach nadal zagadka złotego medalu nie była bliżej rozwiązania.
Trzecia tercja rozpoczęła się od bardzo groźnego ataku Kanady. Urodzony w Kalifornii Brandon Kozun widząc, że jego koledzy pojechali na zmianę sam wyprowadził akcję po której oddał strzał zatrzymany przez poprzeczkę amerykańskiej bramki. Odpowiedź ekipy Blaisa była jednak piorunująca. Della-Rovere stracił krążek w tercji drużyny amerykańskiej, a ekipa "Gwiazd i Pasów" wyprowadziła popisową kontrę, którą celnym strzałem zakończył Jerry D'Amigo. Ponad dwie minuty później Amerykanie prowadzili już dwoma golami.
Tym razem D'Amigo wrzucił krążek przed bramkę Kanady, a Allen popełnił fatalny błąd odbijając go przed siebie wprost na kij Dereka Stepana, który podwyższył na 5:3. Allen, który rozpoczynał turniej od dwóch "shutoutów" kończył go zjeżdżając z tafli po kolejnym fatalnym błędzie zastąpiony przez Martina Jonesa. Kanadyjscy kibice z pewnością mieli w pamięci fakt, że 31 grudnia ich zespół także przegrywał w trzeciej tercji dwoma golami, ale zdołał odrobić straty. Tym razem wydawało się to o tyle trudne, że równie dobrze pamiętali o tym Amerykanie, którzy zresztą za sprawą D'Amigo byli blisko podwyższenia na 6:3.
W połowie trzeciej tercji Kanada przeszła jednak do zmasowanego ataku. Jack Campbell stracił za bramką krążek na rzecz Taylora Halla, a ten zagrał do Kadriego, ale amerykański bramkarz zdążył wrócić do bramki na czas. Chwilę później Kadri trafił w słupek, a napór Kanady wciąż rósł. Amerykanie z kolei bronili się zupełnie desperacko. W 56. minucie Kyle Palmieri pojechał na ławkę kar za przeszkadzanie bramkarzowi i to ten moment odmienił losy trzeciej tercji. Wszyscy wiedzieli na co stać Kanadę, ale to co po raz kolejny zrobił Jordan Eberle rzuciło kibiców na kolana.
Rok i dwa dni po tym, jak w meczu półfinałowym poprzednich MŚJ doprowadził do dogrywki na 5 sekund przed końcem napastnik Regina Pats znów choć przez chwilę był bohaterem narodowym. W 58. minucie dostał świetne podanie od Pietrangelo i strzelił gola kontaktowego, a dokładnie 74 sekundy później dobił strzał obroniony przez Campbella i wyrównując wynik meczu wprawił całą halę w prawdziwą ekstazę. Strzelając 14. gola w historii występów na MŚJ Eberle pobił rekord swojej reprezentacji należący do Johna Tavaresa. Kanada znów odrobiła dwa gole straty do USA, tym razem przegrywając taką różnicą nawet na niespełna 3 minuty przed końcem. Remis oznaczał kolejną dogrywkę w meczach obu drużyn, tym razem jednak choć w czteroosobowych składach to potencjalnie 20-minutową.
W dogrywce obie drużyny wykrzesały z siebie resztki sił i akcja przenosiła się z jednej tercji obrony/ataku do drugiej. Więcej zimnej krwi zachowali jednak Amerykanie. O wyniku mogli rozstrzygnąć już w 64. minucie, kiedy Jordan Schroeder ograł Coltena Teuberta, jednak zatrzymał go Jones. Niedługo później jednak po akcji Kanadyjczyków Amerykanie wyszli z kontrą 3 na 1, którą sam wykończył John Carlson. - Ciągle nie wiem, co się stało - mówił chwilę po meczu szczęśliwy Carlson. - Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy po strzeleniu gola. Nic dziwnego, bowiem gol ten dał jego drużynie drugi tytuł mistrzowski w historii. Ten pierwszy ekipa USA zdobyła w 2004 roku także pokonując w finale Kanadę. Był to do wczoraj ostatni przegrany finał Kanadyjczyków w tej kategorii wiekowej.
Siedmiu reprezentantów USA zdobyło drugi w ciągu ostatnich 9 miesięcy złoty medal Mistrzostw Świata, bowiem Amerykanie są obecnie także mistrzami w kategorii U-18, co wskazuje na dobre efekty działalności Narodowego Programu Rozwojowego w tym kraju. Zespół USA rok po tym, jak nie zdołał awansować do półfinału mistrzostw w Ottawie odbił to sobie odnosząc wspaniały sukces w Saskatoon. Amerykanie jednocześnie przerwali serię sześciu porażek z Kanadą na Mistrzostwach Świata do lat 20.
Ekipa z ojczyzny hokeja natomiast po raz dziewiąty z rzędu wystąpiła w finale, ale o odzyskanie prymatu na świecie będzie musiała bić się za rok w Buffalo, gdzie otrzyma znakomitą szansę rewanżu na Amerykanach za upokorzenie przed własną publicznością. - Drugi raz z rzędu odrobiliśmy grając z nimi dwa gole straty, ale nic nam to nie dało. Oni grali bardzo dobrze zwłaszcza w dogrywce, a dla nas taka porażka przed własną publicznością jest trudna do zniesienia - powiedział po meczu Jordan Eberle.
Kanada U-20 - USA U-20 5:6 (2:2, 1:1, 1:2, 0:1)
1:0 Adam - Caron 02:40
1:1 Kreider - Palmieri - Jenks 13:46
1:2 Schroeder - Bourque - Donovan 14:32
2:2 Nemisz - Kadri - Hall 16:03
2:3 Carlson - Kristo - McRae 21:03 PP
3:3 Hall - Adam 23:56
3:4 D'Amigo - Stepan 44:12
3:5 Stepan - D'Amigo 46:23
4:5 Eberle - Pietrangelo - Hall 57:11
5:5 Eberle - Ellis - Kadri 58:25
5:6 Carlson - Ramage 64:31
Strzały: 41-37.
Minuty kar: 16-6.
Brązowy medal tegorocznych Mistrzostw Świata Juniorów przypadł Szwedom, którzy rozgromili Szwajcarię 11:4. "Małe finały" często charakteryzują się tym, ze wygrywa je niekoniecznie zespół lepszy, a ten który potrafi znaleźć w sobie większą motywację do walki. Wydawało się, że Szwajcarzy będą mieć jej więcej niż Szwedzi, którzy mierzyli w Saskatchewan wyżej niż w brązowy medal, ale różnica w umiejętnościach była tak duża, że to zespół Pära Mårtsa wygrał bez żadnych problemów. Kiedy w 4. minucie wynik meczu otwierał Dennis Rasmussen wydawało się, że wspomnianą motywację przejawiał będzie przede wszystkim czwarty atak Szwedów, który dotąd był tłem dla swoich zdolniejszych kolegów z pierwszych formacji.
Później jednak wszystko wróciło do znanego z meczów Szwecji scenariusza, a punktowały przede wszystkim druga i trzecia formacja. Spotkanie stało na niezwykle niskim poziomie, a fakt, że padło w nim 15 goli, podczas gdy dotychczasowy rekord meczów o brązowy medal Mistrzostw Świata U-20 wynosił 9 świadczy, że obie drużyny potraktowały mecz bardzo swobodnie. Gra z taką liczbą goli jest zawsze okazją do poprawienia dorobku punktowego. W szwedzkim zespole najlepiej wykorzystał tę szansę André Petersson, który popisał się hat trickiem, co dało mu tytuł króla strzelców całych mistrzostw.
Na koniec turnieju gola na 11:4 strzelił David Rundblad. Szwedzki obrońca nie będzie jednak wspominał tego turnieju zbyt dobrze, bowiem zawiódł na całej linii i był jednym z największych rozczarowań tegorocznych MŚJ, co w spotkaniu z USA doprowadziło komentującego turniej dla szwedzkiej telewizji SVT Niklasa Wikegårda do wygłoszenia prawdziwej tyrady pod adresem zawodnika Skellefteå AIK. Wikegård był zresztą najgłośniejszym krytykiem reprezentacji Szwecji w czasie jej występu w Kanadzie, a przed wczorajszym meczem o 3. miejsce porównując ją z ubiegłorocznym składem zauważył, że ten zespół miał więcej talentu, ale mniej charakteru.
Szwedzi zdobyli jednak trzeci medal z rzędu po tym jak zakończyli aż 12-letnią serię bez krążka. Nadal jednak czekają na zdobycie drugiego złota w historii swoich występów na MŚJ. To jedyne udało im się wywalczyć w 1981 roku, kiedy w ataku "Småkronorna" błyszczał Jan Erixon, ojciec występującego w Saskatchewan obrońcy, Tima. Szwajcarzy tymczasem mimo dotkliwej porażki na koniec nie mogą się wstydzić swojego występu w Kanadzie. Ba, powinni być z niego dumni, bowiem mimo że w fazie pucharowej grali bez swoich dwóch najlepszych obrońców jako pierwszemu beniaminkowi w historii udało im się awansować do najlepszej czwórki Mistrzostw Świata do lat 20.
"Helweci" pokonali Słowację i przede wszystkim Rosję, a indywidualnie najmłodszy w drużynie Nino Niederreiter strzelając 6 goli i 4 asysty znacznie zwiększył swoje szanse na wybór z wysokim numerem w tegorocznym Drafcie NHL. Już dziś można się zastanawiać, czy gracz umieszczony przez Centrum Scoutingu NHL we wstępnym rankingu draftowym na 6. miejscu wśród zawodników z pola Western Hockey League będzie pierwszą ofensywną szwajcarską gwiazdą w najlepszej lidze świata. Przypomnijmy, że przed rokiem Szwajcaria awansowała do elity wygrywając turniej I Dywizji w Herisau, gdzie pokonała m.in. Polskę.
Szwecja U-20 - Szwajcaria U-20 11:4 (5:0, 5:4, 1:0)
1:0 Rasmussen - Lundberg 03:59
2:0 Lander - Rödin 11:44
3:0 Petersson - Pääjärvi - Rundblad 14:32 PP
4:0 Petersson - Josefson - Andersson 18:50
5:0 Tedenby - Brodin 19:04
6:0 Silfverberg 23:17
7:0 Brodin - Krüger - Tedenby 23:56
7:1 Loichat 26:30 PP
8:1 Silfverberg - Rödin - Lander 30:05 PP
9:1 Brodin - Krüger - Tedenby 33:50 PP
9:2 Schlumpf - Ryser - Loichat 35:44
9:3 Füglister - Jörg 35:55
9:4 Niederreiter 37:51 PP2
10:4 Petersson - Kilström 38:40 SH
11:4 Rundblad - Rasmussen 53:37 PP
Strzały: 50-20.
Minuty kar: 24-14.
Kiedy Jordan Eberle po finale odbierał nagrodę dla najlepszego gracza swojej drużyny w tym spotkaniu cała hala skandowała "M-V-P!". Jak się okazało opinię kanadyjskich kibiców podzielił także Dyrektoriat turnieju. Eberle został również wybrany najlepszym napastnikiem imprezy i razem z
Zdecydował o tym z pewnością świetny w jego wykonaniu mecz ćwierćfinałowy z Rosją, bowiem w innych spotkaniach Conz nie bronił zbyt pewnie. Rzeczywiście w turnieju w którym bramkarze byli najsłabszymi punktami dwóch najlepszych drużyn wybrać tego najlepszego mogło być trudno, ale brak wyróżnienia dla Szweda Jacoba Markströma jest olbrzymią niespodzianką. Klasyfikację punktową MŚJ wygrał Amerykanin Derek Stepan, a w zespole All Stars mediów znaleźli się: Benjamin Conz (Szwajcaria) - Alex Pietrangelo (Kanada), John Carlson (USA) - Jordan Eberle (Kanada), Derek Stepan (USA), Nino Niederreiter (Szwajcaria).
Miejsce
Imię i nazwisko (Drużyna)
G
A
P
1.
Derek Stepan (USA)
4
10
14
2.
Jordan Eberle (Kanada)
8
5
13
3.
Taylor Hall (Kanada)
6
6
12
4.
Jerry D'Amigo (USA)
6
6
12
5.
Alex Pietrangelo (Kanada)
3
9
12