Panel ekspertów apeluje o zakaz bójek
Grupa ekspertów badających przypadki wstrząśnień mózgu u hokeistów zaapelowała o wprowadzenie zakazu bójek we wszystkich ligach w Ameryce Północnej. Swoje zdanie na ten temat wypowiedzieli też w ostatnich dniach znani z bardzo twardej gry zawodnicy i ojciec zmarłego po bójce Dona Sandersona.
Problem walk na pięści jest najgorętszym tematem hokejowych dyskusji od początku roku, kiedy to w wyniku obrażeń doznanych podczas jednej z nich zmarł 21-letni hokeista Don Sanderson. Po tym wydarzeniu władze juniorskiej ligi Ontario Hockey League zmieniły przepisy dotyczące pojedynków na pięści, a komisarz NHL, Gary Bettman zapowiedział, że liga w marcu rozważy podobne kroki. Na temat przemocy w hokeju wypowiadają się w Kanadzie wszyscy - od kibiców aż po Wayne`a Gretzky`ego, który zaapelował o zakazanie bójek we wszystkich ligach z wyjątkiem NHL. Ostatnie dni przyniosły kolejne głosy w tej debacie.
Podczas spotkania Hockey Concussion Summit, które odbyło się w styczniu w kanadyjskim mieście London grupa lekarzy analizująca przypadki wstrząśnień mózgu u hokeistów przyjęła stanowisko w którym stwierdza: "Bójki są jedną ze znanych przyczyn wstrząśnień mózgu i mogą powodować dalsze konsekwencje, łącznie z niepotrzebną śmiercią". Uczestnicy panelu zaapelowali o zakazanie bójek w północnoamerykańskich ligach hokejowych, dodając także w stanowisku końcowym apel o surowsze karanie ataków na głowę rywala. Wśród uczestników spotkania byli nie tylko lekarze, ale także trzej hokeiści, którzy z powodu wstrząśnień mózgu musieli zakończyć swoje kariery - Jeff Beukeboom, Eric Lindros i Alyn McCauley.
Jak przyznał przewodniczący Szczytu, Paul Echlin stanowisko nie zostało przyjęte jednogłośnie, bowiem część uczestników nie zgodziła się z niektórymi zaleceniami. Stąd też w oświadczeniu stwierdzono, że należy traktować jego rekomendacje jako zalecenia ramowe, na których opierać się mogą prace zmierzające w kierunku "zapobiegania, rozpoznawania i radzenia sobie z wstrząśnieniami mózgu". Stanowisko to zapewne wezmą pod uwagę generalni menedżerowie klubów NHL podczas spotkania w marcu, na którym mają się zastanowić nad zmianami dotyczącymi zasad bójek w NHL. Debata dotycząca tego ważnego w hokeju problemu wcale nie cichnie. Głos na ten temat zabrał niedawno Don Cherry, słynny trener i jeszcze słynniejszy ekspert telewizyjny najbardziej znanego programu hokejowego na świecie, "Hockey Night in Canada".
Cherry, podobnie jak czyni od lat wystąpił w obronie bójek, tyle tylko że zrobił to powołując się na Mike`a Sandersona, ojca zmarłego Dona. - Inni ludzie pewnie tego nie zrozumieją, ale Mike to człowiek hokeja - mówił Cherry o swojej rozmowie z Sandersonem po pogrzebie jego syna w czasie której Mike Sanderson, trener juniorskiej drużyny kobiet miał rzekomo opowiedzieć się przeciwko wyeliminowaniu bójek .- On powiedział, że siedliśmy jak dwaj koledzy po pogrzebie Dona... Ja powiem, że tak nie było - mówi Sanderson i dodaje, że opowiada się za karaniem zawodników uczestniczących w bójkach zawieszeniem i grzywną. - Każdy powinien wiedzieć, że jeśli decyduje się na bójkę to on i jego drużyna mogą ponieść karę. Jeśli trener wysyła na lód pięciu idiotów, którzy mają "przekazać wiadomość" i zacząć bójkę to musi za to odpowiedzieć. Jednocześnie przyznał on jednak, że śmierć jego syna była tragicznym przypadkiem, jak sam to określił "kwestią kasku a nie bójek".
Młody Sanderson upadając na lód uderzył o niego głową, bowiem stracił kask podczas walki. Właśnie o kaskach mówi się ostatnio bardzo dużo, a ciekawy głos w dyskusji popłynął od jednego z najczęściej uczestniczących w bójkach graczy NHL, Georgesa Laraque`a z Montréal Canadiens. Zawodnik mający na swoim koncie 124 pojedynki na pięści w NHL poparł zmianę reguł w OHL po której każdy zawodnik pozbawiający rywala kasku podczas bójki jest automatycznie zawieszany na jedno spotkanie. - Cały świat na nas patrzy, bo ktoś w tym sporcie zginął - mówi Laraque. - OHL wprowadza zmiany, a jaki przykład daje NHL? Jeśli się nie dopasujemy do nowej sytuacji, to będzie tu jakaś dzika liga. Sprawa jest prosta - kiedy jeden zawodnik traci kask walka powinna być automatycznie przerwana, a jeśli ktoś uderza przeciwnika bez kasku powinien dostać dodatkową karę. Głos Laraque`a jest niezwykle istotny, bowiem to pierwsza tak odważna wypowiedź gracza mającego w bójkach tak duże doświadczenie.
Laraque zdecydowanie popiera dyrektora wykonawczego Związku Zawodników NHL, Paula Kelly`ego, który mówił niedawno: - Walki prawie dwumetrowych facetów ważących po 120 kg są potencjalnym zagrożeniem i nie wydaje mi się, żeby pojedynki na które umawiają się oni już dzień przed meczem były w naszej lidze pożądane. Z Laraque`em i z Kellym nie do końca zgadza się inny specjalista od bójek, Andrew Peters. - Byłem zaskoczony wypowiedzią Paula Kelly`ego - mówi gracz Buffalo Sabres. - Myślę, że w lidze wciąż jest miejsce dla takich facetów jak ja i nie mówię tego dla własnej przyjemności. To twardy sport, a w NHL jest wielu niezwykle uzdolnionych graczy, których trzeba chronić. W tej ostatniej kwestii Kelly nie różni się jednak z Petersem i sam wspomina, że być może Wayne Gretzky nie cieszyłby kibiców swoją grą tak długo, gdyby nie tacy zawodnicy jak Marty McSorley, który występował w roli jego "ochroniarza" na lodzie.
Zwolennicy zmian w zasadach dotyczących bójek nie prezentują jednego wspólnego stanowiska. Są wśród nich tacy, którzy domagają się wprowadzenia w Ameryce Północnej zasad identycznych z tymi obowiązującymi w rozgrywkach pod egidą IIHF, a więc nakładania na graczy za bójki kar meczu. Innych, takich jak Kelly czy Laraque trudno uznać za zwolenników zakazania pojedynków w ogóle. Tych ostatnich jednak wciąż przybywa - w niedawnym sondażu 54 % Kanadyjczyków opowiedziało się za zakazem bójek, a tylko 40 % było za utrzymaniem obecnego stanu. Co jednak istotne wśród osób deklarujących, że regularnie śledzą rozgrywki NHL 68 % sprzeciwia się zakazowi bójek.
Niektórzy z ekspertów przypominają, że jedyny gracz w historii NHL, który stracił życie na lodzie, Bill Masterton zginął nie po bójce, a w wyniku ostrego ataku ciałem, a mimo to nie zakazano gry ciałem. Tamto wydarzenie spowodowało ożywienie dyskusji o wprowadzeniu przymusu noszenia kasków, ale taką decyzję podjęto dopiero po 11 latach. Dziś dyskusja o kaskach powraca, choć w nieco innym kontekście. Podobnie jest z debatą na temat bójek w której ostatnie słowo z pewnością wciąż nie padło.
Komentarze