Hokej.net Logo
KWI
13
KWI
18
KWI
19

Kulas: Najważniejszy jest następny mecz

Kulas: Najważniejszy jest następny mecz

Takich zawodników jak Tomasz Kulas wielu kibiców docenia dopiero po latach. W dzisiejszych szalonych czasach, gdy zmiana "dla samej zmiany" to symbol pędzącej (Bóg wie gdzie) cywilizacji białego człowieka, jego postawa jawić się może jako dziwna anachroniczna. Oto gość dekadę temu walczył z drużyną o awans do ekstraligi, potem cieszył się z nią ze srebrnych medali mistrzostw kraju, a następnie postanowił pozostać w zespole złożonym głównie z młodszych o pół pokolenia kolegów. Był z nami ZAWSZE.


Tomasza Kulasa

Tomaszem Kulasem

- Cenisz sobie stałość w uczuciach.
Tomasz Kulas - Można tak powiedzieć. Cieszę się, że prezesi dają mi szansę na grę w kolejnym sezonie, a trener Robert Kalaber obdarzył mnie zaufaniem. W końcu to również za jego sprawą zmieniłem pozycję na środkowego. Wprawdzie szybkość już nie ta, co za młodu, ale nabrałem za to większego doświadczenia i mam lepszy przegląd pola gry. To będzie mój dwunasty sezon w zespole seniorów JKH GKS Jastrzębie.

- Nie było pokusy, aby zmienić klimat?
- Nie. Za dobrze się tu czuję, aby cokolwiek zmieniać.

- Tomaszowi Kulasowi pękło już pół tysiąca ligowych meczów w barwach JKH GKS?
- Szczerze mówiąc... nie mam pojęcia. Nigdy tego nie liczyłem. Dla mnie zawsze najważniejsze było to najbliższe spotkanie, które należy wygrać. Na pierwszym miejscu stawiam swoją przydatność dla drużyny. Nie przywiązuję wagi do statystyk.

- Spróbuję wobec tego ugryźć cię z innej strony. Jesteś jedynym człowiekiem, który walczył o ekstraligę dziesięć lat temu i do dziś bez przerwy gra w JKH GKS. Czujesz się w pewnym sensie symbolem jastrzębskiego hokeja?
- Nie no, w żadnym wypadku (śmiech). Na miano symbolu zasługuje Leszek Laszkiewicz, a nie ja.

- Pytam nie bez powodu. Pamiętam, kiedy w podobnym tonie wspominaliśmy stare, dobre czasy z Kamilem Górnym. I wkrótce odszedł do GKS Tychy.
- Kamil był w innej sytuacji. Znajdował się w kręgu zainteresowań selekcjonera reprezentacji Polski. Chciał grać o wyższe cele w Tychach i w zasadzie nie można mu się dziwić.

- Wprawdzie o reprezentację chciałem zahaczyć w dalszej części wywiadu, ale skoro sam wywołałeś ten temat, to idźmy tą drogą. W sezonie 2014/2015 grałeś jak z nut. A mimo to nie dostałeś nawet cienia szansy w biało-czerwonych barwach. Miałeś żal?
- Nie. Poza tym ten mój wystrzał był tylko chwilowy...

- Bez nadmiernej skromności. Pamiętam, że przez kilka miesięcy ładowałeś gola za golem jak na zawołanie.
- Byłem w dobrej formie i świetnie grało mi się z Artemem Bondariewem. Czasem na tafli pojawia się trudna do uchwycenia chemia między zawodnikami i tak właśnie zafunkcjonowała moja współpraca z Ukraińcem. Niemniej, po tych kilku miesiącach format naszego współdziałania wyczerpał się i trener musiał nas rozdzielić. Przestało "żreć" i tyle było z tej świetnej skuteczności.

- Twoim jedynym poważnym epizodem z reprezentacją pozostają tym samym Mistrzostwa Świata Juniorów w grudniu 2008 roku w Szwajcarii.
- Fajne wspomnienie z wizyty w pięknym kraju. Gra z orzełkiem na piersi to zawsze coś godnego uwagi. Krótki epizod, który dał mi namiastkę uczucia zahaczenia o kadrę. Oczywiście marzę o tym, żeby otrzymać szansę występu również w seniorskiej reprezentacji Polski. Może kiedyś będzie mi to dane. Na pewno będę dawał z siebie wszystko w każdym kolejnym ligowym meczu, ale nie jest tak, że jeżeli tego powołania nigdy nie będzie, to rozedrę szaty w geście rozpaczy.

- Ale gola w juniorskiej kadrze strzeliłeś. Pamiętasz tę bramkę? Asystę miał nie byle kto, bo Radosław Galant.
- To było dość dawno temu, zapewne jakaś dobitka lub najazd w dwóch na jednego. Za bardzo nie ma czego wspominać, bo w tym turnieju zajęliśmy czwarte miejsce. Co innego, gdyby moja bramka decydowała o medalu czy awansie do wyższej dywizji. A to było jedynie trafienie na otarcie łez w przegranym wysoko pojedynku z Francją.

- Kariery reprezentacyjnej możesz zatem pozazdrościć siostrze Paulinie.
- A to na pewno (śmiech). Paulina zjeździła kawał świata z kobiecą reprezentacją Polski i była jednym z jej filarów. Przeżyła naprawdę fajną przygodę. Dziś już wprawdzie nie gra, ale co zagrała w biało-czerwonych barwach, to jej.

- Tomasz Kulas został hokeistą dzięki...?
- Mamie Agacie, która chciała mnie zapisać na dodatkowe zajęcia pozalekcyjne. Miałem wtedy sześć czy siedem lat. Akurat wówczas trener Marek Kozyra organizował drużynę hokejową. Mama dobrze go znała, więc postanowiła wkręcić mnie do tego zespołu. Inna sprawa, że rodzice dobrze wyczuwali mój pociąg do lodu. Uwielbiałem ślizgawki na odkrytym jeszcze wówczas Jastorze. Pamiętam do dziś wspaniałe zabawy na lodzie. Szczególnie lubiłem konkursy jazdy na łyżwach, w których można było wygrać książki. Czasem chodziłem na lodowisko tylko po to, żeby zgarnąć kolejną książkę.

- Czyli epizodu ze stawem przy OWN-ie akurat w twoim przypadku nie było?
- Nie, chociaż jestem z ul. Beskidzkiej. Podobnie jak do reprezentacji, również na staw nie otrzymałem powołania (śmiech).

- Długo trenowałeś u Marka Kozyry?
- W zasadzie aż do wieku juniora. Wtedy Czarne Jastrzębie i JKH Jastrzębie to były dwa osobne byty. Grałem w Czarnych w starszym roczniku, ale po ukończeniu szkoły podstawowej część zawodników odeszła do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Drużyna rozpadła się, a ja postanowiłem przejść do JKH. Tu trafiłem pod opiekę Edwarda Miłuszewa, którego niezwykle cenię. Znakomity fachowiec i motywator. Nawet miałem u niego dodatkowe zajęcia po treningach. Przekonywał, że powinienem jeszcze więcej pracować. Umiał do nas trafić i przekonać, że należy walczyć do ostatniego momentu, choćby nie wiem, co się działo. Masz gryźć lód i koniec. To zostało mi do dziś. Nawet jeśli wygrywamy wysoko, to nigdy nie jestem do końca zadowolony ze swojej postawy i zawsze mam niedosyt. Ale to chyba zdrowe podejście.

- Gdybym zapytał cię o najpiękniejsze wspomnienie z tych dwunastu lat, to było to...
- Tak jak mówiłem, nie liczę ani meczów, ani nie przywiązuję większej wagi do notowania strzelonych bramek. Bardziej cenię sobie wspomnienie pożegnania Damiana Kiełbasy. "Danek" kończył karierę, kiedy ja wchodziłem do tej drużyny i razem walczyliśmy o awans do ekstraligi. Mieliśmy okazję grać w jednej piątce i na jego przykładzie byłem świadkiem, jak wielkie serducho można i trzeba angażować do gry. Pożegnanie Damiana było naprawdę wzruszające.

- To ciekawe. Czyli nie było wtedy żadnych podziałów na starszych i młodszych? Nie było "fali", "kocenia" itd.?
- Byliśmy jednym zespołem, choć oczywiście młody musiał dbać o porządek i nosić sprzęt. To jednak naturalna kolej rzeczy. Kiedy zapomniałeś o dostarczeniu napojów, to oberwało ci się grubszym słowem czy nawet karą finansową. Choć i "kocówa" się zdarzyła (śmiech).

- Tyle dobrze, bo już obawiałem się, że JKH przed dziesięciu laty przypominał oazę dla panien na wydaniu. Zazdrościcie jako starsi warunków swoim młodszym kolegom?
- Trochę tak. My ściągaliśmy wodę z lodowiska i zbieraliśmy liście, żeby w ogóle potrenować. Dziś takich problemów nie ma. Gdy ja wchodziłem do drużyny, to nie mogłem liczyć na pewny "plac", bo było mnóstwo starszych i bardziej doświadczonych zawodników. Obecnej młodzieży paradoksalnie pomogła nieco gorsza sytuacja finansowa w klubie. Mają wszystko, aby stać się dobrymi hokeistami. Pytanie tylko, czy wykorzystają te okoliczności.

- Najlepszy zawodnik, z którym grałeś?
- Chciałbym w tym miejscu powiedzieć, że Richard Kral, jednakże z nim miałem okazję raczej co najwyżej trenować. Na pewno bardzo dobrze wspominam Bondariewa, o którym już mówiłem. Znakomicie mi się z nim grało. Z tego, co mi wiadomo, Artem wrócił na Ukrainę i walczy w tamtejszej lidze.

- Przed rokiem trochę z marszu zostałeś starszyzną w zespole.
- Istotnie, choć nie odczułem z tego powodu większej presji. Wręcz przeciwnie - zabawną wydała mi się sytuacja, w której mam 27 lat i jestem trzecim najstarszym zawodnikiem w zespole, a moimi kolegami z drużyny są chłopaki, którzy niedawno dopingowali nas z trybun. Nie miałem jednak obaw, że w związku ze znaczącym odmłodzeniem kadry grożą nam jakieś dwucyfrowe klęski. Zdawałem sobie sprawę, że z trenerem Robertem Kalaberem i naszą walecznością jesteśmy w stanie sprawić niespodziankę. Spodziewałem się jednak większej liczby porażek. Natomiast nie można ukrywać, że kilka razy dopisało nam szczęście...

- Ale szczęściu trzeba umieć dopomóc. Jednak przecież to nie szczęście pozwoliło wam wygrać z Tychami i Cracovią. Tamte ekipy powinny z wami wygrać w cuglach.
- To prawda, ale jak widać z ich strony przydarzyły się słabsze występy, brak koncentracji i, nie bójmy się słów, zlekceważenie naszego zespołu. Te czynniki plus jeszcze kilka elementów, jak chociażby słaba forma jednego z bramkarzy w przypadku Cracovii, pozwoliły nam na sprawienie sensacji. Suma małych rzeczy sprawiła, że wygraliśmy. Ale nawet to nie usprawiedliwia faworytów.

- Przejdźmy do teraźniejszości. Co to za katowski sprzęt oglądaliśmy na zdjęciach z Kościelnej?
- Specjalistyczny sprzęt trenera Kalabera (śmiech). A mówiąc poważnie - to żadna nowość, że do budowania siły używa się takich "mebli". Wkładasz do wózka jakiś stalowe krążki ze sztangi i ciągniesz. Ot, cała filozofia. Na krótszych dystansach ładujesz ciężary do 100 kg, na dłuższych - do 40 kg, kiedy pracujesz nad szybkością. Po kilku powtórzeniach można solidnie się zmęczyć. Natomiast obciążniki mają jeszcze jedno zastosowanie - można je na przykład włożyć koledze do plecaka (śmiech).

- Pierwszy sparing z Orlikiem Opole umieszczamy po stronie wielkich plusów, ale nie o to chciałbym zapytać. Co takiego stało się między Mateuszem Sordonem a Marcem Zajicem, że ten pierwszym omal nie zjadł wątroby temu drugiemu?
- Nie mam pojęcia, o co tam poszło. Sordon lubi poszarpać się na lodzie. Może był zmęczony i chciał iść do szatni, więc szukał pretekstu (śmiech). Z jednej strony w sparingu można pozwolić sobie na więcej, bo nie ma kar finansowych czy dyskwalifikacji. Ale z drugiej - mamy dopiero początek przygotowań i takie bójki mogą się różnie zakończyć, również kontuzją. Zawsze trzeba grać twardo, ale w sparingach nie należy z tym przesadzać, ponieważ można komuś zrobić niepotrzebnie krzywdę.

- Jak ocenisz nowych kolegów w drużynie, dzięki którym spadłeś w "rankingu dziadków" w JKH GKS?
- Rzeczywiście, teraz jestem piąty, lepiej się z tym czuję (śmiech). Po pierwszych treningach widać po Janie Homerze, że sporo potrafi. Ma za sobą grę w Rosji, a to o czymś świadczy. To doświadczony obrońca, który na pewno będzie wzmocnieniem zespołu. Natomiast Martin Vozdecky to marka sama w sobie. Mimo upływu lat wciąż jest bardzo szybki i zapewniam, że niejeden rywal będzie zdziwiony jego przyspieszeniem. Fajnie, że udało się ich pozyskać.

- Wiele zatem wskazuje na to, że teoretycznie będziemy dysponowali silniejszą kadrą niż w poprzednim sezonie. Zapewne rozmawiacie w szatni, na co będzie was stać?
- No właśnie źle trafiłeś, bo ja w takich dyskusjach nigdy nie uczestniczę. Jak już mówiłem, skupiam się na każdym kolejnym meczu i uważam, że to jest najlepsza metoda na sukces w dłuższej perspektywie. To raczej zadanie kibiców, aby oceniać, na co nas stać. Bez wątpienia prezesi liczą na progres, czyli walkę o czwarte czy piąte miejsce. Byłoby sympatycznie otrzeć się o strefę medalową. Powtórzę jednak, że jeśli będziemy myśleć wyłącznie o tym, aby w najbliższym spotkaniu zagrać "swoje", to i na koniec sezonu będzie dobrze.

- Na koniec wróćmy jeszcze do ciebie. Jak spędziłeś krótkie wakacje?
- Na "nicnierobieniu" (śmiech). Nie no, nie pisz tego! Coś tam na pewno się poruszałem. Trafił się też wyjazd ze znajomymi nad Balaton pod namiot. Swojsko, spokojnie i pogodnie.

- Ile tokaju wypiliście?
- Nie wolno. Sportowiec podobno nie pije!

- Chciałbym poznać tego sportowca. Idźmy dalej - całe sportowe życie spędziłeś w Jastrzębiu. Jeśli nie dojdzie do żadnego trzęsienia ziemi, to czy i po zakończeniu kariery będzie można spodziewać się Tomasza Kulasa na Jastorze?
- Niczego nie można wykluczyć, ale życie nauczyło mnie, że nie ma sensu sztywno trzymać się planów. Co roku spotykasz nowych ludzi. Pojawiają się nowe perspektywy i możliwości. Na pewno jednak chciałbym zostać w hokeju. Mam papiery trenerskie, ukończyłem AWF. Żyję sportem. Chciałbym grać jak najdłużej, ale co będzie w przyszłości - nie mam zielonego pojęcia. Poza tym we wrześniu skończę 28 lat i w końcu należałoby pomyśleć o założeniu rodziny.

- Czego ci zatem można życzyć?
- Zdrowia i braku kontuzji. Przyziemnie. Tyle wystarczy.

- Najwyraźniej jesteś już w tym wieku, w którym nie życzy się miliona na koncie i 72 dziewic.
- Wiem, jak to brzmi (śmiech). Ale za tym kryje się coś więcej. Chciałbym po prostu jak najdłużej grać w hokeja, aby kibice mieli ze mnie pożytek. A do tego potrzeba właśnie zdrowia.

rozm. mg


Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • dzidzio: Wóz albo przewóz można wycofać Fucika
  • fruwaj: Luq - nie mówię że nic ale skoro prezentuje teraz taki poziom jak prezentuje to absolutnie do kadry się nie nadaje...
  • szop: i tez mam taka nadzie Góralu ze Horawski bedzie bronil Naszej bramki z Pawłem
  • PanFan1: Nie no Luque, wiadomo że to poważna sprawa, piszę tylko że Łycha jeszcze daleko od swojej normalnej formy
  • szop: od czasu do czasu
  • Goral99.: A ja mam nadzieje ze Horawski dostanie naprawde szanse pokazania swoich umiejetnosci
  • szop: tylko nie taka jak w tym sezonie
  • szop: taka szansa to nie szansa a teraz bedzie juz lepiej bo bez takie przerwy i bedzie coraz lepszy oby tak bylo tylko niech maluje kask w Szarotke :)
  • Luque: Fruwaju myślę, że dojdzie do siebie, też nie ma co forsować się za mocno w sparingach po kontuzji
  • Goral99.: Zdecydowanie...o ile prawda jest ze zostanie u nas
  • PanFan1: Dobra dzięki za wspólne oglądanie, do niedzieli na Panthers/Tampa kto tam będzie mógł
  • PanFan1: 17:30
    polecam stream NHL66 . IR
  • Luque: Wronka nie miał żadnej kontuzji, a sobie jeździ jak na jeździe figurowej...
  • Goral99.: No i mam nadzije ze nasi wlodarze porzuca.pomysl sciagniecia do nas Raca
  • Goral99.: U Patryka wyraznie widac ze nogi ciezkie..
  • Luque: Ten Us to karne broni fatalnie
  • 1946KSUnia: Pas, Wałęga. Koncertowo strzelone karne, tak to powinno wyglądać!
  • Luque: Taki trochę jak Miarka w tym elemencie ;p
  • szop: trzym sie Fanie
  • szop: prosze Cie oby nie Rac
  • szop: trzeba obco takich co sa lepsi a nie takich co sa poprostu i nic wiecej
  • szop: Luq ciezko sie nie zgodzic
  • Luque: Rac już się w Naszej lidze chyba wyślizgał...
  • emeryt: trzeba bedzie poszukac nowego Raca na ellite...
  • szop: Rac cienki mocno nic nie wnosi do gry jak ma obcokrajowca Naszej lidze trzeba mlodych walczakow
  • Luque: Eme a co dobrego zagrał Rac w tym sezonie? 2-3 mecze z początku sezonu za Sidora?
  • szop: gosci z Kanady z Usa mlodych i ambitnych tam tego masa i chetnie przyjada za mniejszy hajs
  • Luque: Jak brać z USA/Kanady to takich Sadłochów czy jak kiedyś Mroczkowskich
  • emeryt: Luq problem jest taki że w Tychach mało kto wypłynon w ostatnim sezonie...co grał Bukowski,Korenczuk,Padakin itd
  • emeryt: przeciez dobrze wiecie kochani że w jednym klubie nie idzie,przechodzisz do innego i tam jestes liderem...,podobnie jak w robocie,trzeba znalesc swoje miejsce na ziemi
  • Luque: Eme przyczyna też jest prosta... takiego kontraktu jak w Tychach to gdzie indziej w PL już nie dostaną...
  • Luque: No i druga sprawa szatnia ma zbyt wiele do powiedzenia...
  • emeryt: masz racje ale to tylko potwierdza teze ze byc moze nie było to miejsce dla niego,finansowo owszem ale sportowo nie poszło
  • emeryt: Younan...w Cracovii czołowy def a w Tychach chyba szału nie było prawda?
  • Luque: Tu raczej niczego nie brakuje, zobaczymy jak to tąpnięcie wpłynie na zawodników ale wydaje mi się że jak kołcz 'Kryspin' (jak to mówisz) nie przesadzi i znajdzie zdrowy balans to będzie dobrze
  • Luque: Younan grał dobrze, trochę dziwiło że nie został u Nas
  • szop: Luq o tym mowie tam jest Naszych krajanow albo takich co maja korzenie na potege
  • szop: ale Rac sie ślizga od paru sezonów w paru juz klubach On tu jest za dlugo
  • szop: zreszta Ja uwazam ze ten słowacki talib jest juz cienki
  • whiteandblue: Ale to życie przewrotne. W kilka dni można nawet stracić tytuł naukowy :-). Infantylny Laskowski z tym "profesore" nie zauważył, że w finałach to ten zawodnik nie obronił matury a gdzie tam mgr, dr, prof :-)
  • Luque: "Talib" haha rozbroiłeś mnie ;p
  • jastrzebie: A młodzież Tyska tak dobrze prowadzona. Mistrz Polski w junior młodszy, młodzik. A trener sprowdzi więcej Suomi.
  • jastrzebie: Mądre to jest
  • Luque: Jastrzębiu jak będzie kołcz Naszą młodzież wprowadzał, pozbędzie się tłustych kotów to jeszcze możemy się zdziwić
  • szop: Luq no tak mi sie kojarzy :D
  • szop: ale przyznaj podobienstwo jest :)
  • szop: fajnie ze nawet My potrafimy razem sie posmiac hahahah
  • Luque: No jakby mu jakiś turban założyć to może coś by z tego było ;P
  • szop: bankowo do samolotu na wyjazd by nie wsiadl :D
  • jastrzebie: Rac kilka swietnych sezonów w JKH ale ostatni już słabo
  • Luque: Nie mów tak bo Emeryt się obrazi, toż to jego ulubiony grajek ;)
  • szop: i jezdzi z bomba po lodowisku :D
  • szop: Eme to nie klopot :D
  • emeryt: w JKh i Cracovii bardzo dobrze
  • szop: jastrzebie i to bardzo precz od NT
  • szop: tu ceni sie charakter
  • Luque: Szop tak patrzę na Wronka i nie wiem czy do końca charakter ;)
  • Luque: Wronkę*
  • emeryt: w sumie to i tak długo Rac wytrzymał bo zwykle drugi sezon czechosłowaków mocno słabszy
  • Polaczek1: Ciekawe gdzie pójdzie Bryk. Znow powrót do JKH ?
  • jastrzebie: W Cracovi już osłabł
  • Luque: Niejeden tam też dobrze umie liczyć dutki
  • szop: uwierz w tutaj mu go nie brakuje to Nasz chlop
  • Luque: Bryka to bym zostawił, na solidnego siepacza w obronie się nadaje, akurat on nie zawiódł
  • szop: Patryk nie gra za darmo proste Luq ale te pieniadze sa dobrze wydane a to najwazniejsze
  • szop: no Górale cenią dutki tak Nasza natura bywa
  • Luque: Pociecha bardziej mnie zawiódł, gdzie się podziały jego strzały z niebieskiej i dobra gra w przewadze... ale ma kontrakt więc zobaczymy w następnym sezonie
  • jastrzebie: Ciekawe jak Pela w Podhalu. Raczej 4 piatka
  • szop: mysle podobnie choc przy tym trenerze z Kanady moze i grac w 1 i rozbijac innych by reszta mogla sobie pograc tu nie ma reguly
  • Luque: Jaśkiewicz też... reprezentant co chce jechać na elitę a gubi krążki na niebieskiej i jeździ jak wóz z węglem... z Unią szczególnie się nie popisał
  • szop: zalezy co beda grac
  • szop: Jaśkiewicz nie pojedzie moim zdaniem w elicie trzeba umiec juz takie rzeczy
  • szop: Maciaś Wałęga Kolusz Wronka Johnny to powinny byc pewniaki Chmielewskiemu bymm podziekowal gosc kompletnie poza gra Zygmunt bez szalu tez lipa Dronia tak samo do odstrzalu
  • jastrzebie: Pela ma warunki, szybkość tylko ze jest zwariowany i wkrada się chaos w jego zagrania. Może inny trener go wyprowadzi.
  • Luque: Zygmunt w miarę ok, po drugie to jest też gość potrzebny do osłabień
  • Luque: Fajnie grali póki co Kapica z Tyczyńskim, starają się chłopaki
  • szop: jesli bedzie u Nas kanadyjski styl gry to w sam raz a wszystko na to wskazuje jastrzebie
  • szop: Luq moim zdaniem powinni tez jechac
  • narut: Zygmunt - bardzo fajnie, widać, ze jest na fali wznoszącej, jego gra na pewno będzie wyglądać lepiej, dziś w eksperymentalnym zestawieniu, Zygmunt, Wałęga, Kapica - moje kibicowskie marzenie, natomiast Chmielewski i tydzień temu i wcz. na zdecydowany plus, dziś może sobie nieco odpuścił ale i tak dawał jakość, nie wyobrażam sobie tej rep. bez niego..
  • Luque: Ciekawe co z Jeziorem, jakaś kontuzję tam miał, a to też taki zawodnik co w osłabieniu i ogólnie dużo pracuje kijem
  • Luque: No i Jezior też umie strzelić tak jak trzeba
  • Luque: Krzysiek Maciaś, fizycznie dobrze wygląda i stara się oddawać strzały ale musi jesteś więcej pracować, stać go na to
  • szop: Zygmunt zgodze sie ale bez Chmielewskiego sobie wyobrazam
  • narut: dziś Krzysiek też w dość eksperymentalnym zestawieniu, ale razem z Tyczyńskim (wcz. się spawdzało) i Michalskim tworzyłby na prawdę fajną, przynajmniej jak na nasze warunki i możliwości, IV linię napadu..
  • Luque: Narut to by mogła być ciekawa trójka, chętnie bym zobaczył jak zagrają
  • narut: Luque - mam nadzieję, że już w WB i to z powodzeniem.. natomiast na moje skromne oko największy poty co jest problem z formacją Alana (on trochę "szuka jeszcze swojej formy' ale też chodzi o wydobycie z niego tego co najlepsze), bo w pozostałych, poza taką IV bym nic nie ruszał..
  • Luque: Jest taka formacja co zna się jak łyse konie: Łyszczarczyk-Paś-Jeziorski ale nie pamiętam już kto tam robił za centra, ciekawe jakby razem znowu zagrali ;)
  • 6908TB: na portalu z[****] piszą że Unia interesuje się Aronem Chmielewskim
  • 6908TB: z.k.l.e.p.y.
  • 1946KSUnia: Ciekawa ta sytuacja z Chmielewskim. Niby Tychy były najbardziej zdeterminowane, ale jednak Unia, no zobaczymy. Bynajmniej Aron teraz miał pechowy sezon, ale w formie jest to wartość dodatnia. Doświadczenie będzie ważne w CHL
  • unista55: Nie interesuje się, tylko został zaproponowany. Zaproponowany klubowi to nawet chłop spod sklepu może zostać :)
  • unista55: A tamten portal lubi wysysać z palucha, nie raz byliśmy świadkami :)
  • 6908TB: słuszna uwaga, dzięki za poprawe ;)
  • szop: Dobrej nocy hokejowej braci
  • szop: jeszcze przejazd na mojej smigawce i do wyrka:)
  • Luque: Zawsze może chodzić o podbicie kontraktu...
  • KubaKSU: Info z tamtego portalu i wszystko jasne :D
  • wpv: Tak samo Dronia, Dupuy, Boivin, znamy te bajeczki. Zaraz na naszych łamach to zdementujemy ;)
  • narut: Luque ... faktycznie... przecież oni razem grali na mistrzostwach u20... :)
  • 1946KSUnia: Swoją drogą ciekawie rozwija się u sąsiadów nasz wychowanek Michał Kusak. W tym sezonie naprawdę fajne liczby i myślę, że zarząd mógłby w przyszłości pomyśleć o tym chłopaku, jeśli dalej będzie szedł w górę.
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe