Dawid Chwałka: Czyste reguły gry!
Próbuje się mnie oczerniać, atakować „zza winkla”, ale nie zejdziemy z drogi, prowadzącej do lepszej przyszłości naszej dyscypliny - oświadcza szef PZHL, Dawid Chwałka. Długi związku wynoszą około 4 milionów zł. Ponadto kadrowicze niedostali premii za prekwalifikacje olimpijskie, mistrzostwa świata w Katowicach oraz ostatni turniej EIHC.
WŁODZIMIERZ SOWIŃSKI:Jak wygląda kondycja finansowa związku? Ile wynoszą długi?
DAWID CHWAŁKA: - By rozmawiać szczegółowo o pieniądzach, trzeba sięgnąć po plany finansowe. Wówczas będziemy wiedzieli, że do roku 2014 r. dotacje dla związku z Ministerstwa Sportu i Turystyki spadały. Właśnie mijają 3 lata, odkąd zostałem prezesem (13 marca - przyp.red.). W 2014 roku budżet związku wynosił ok. 3 mln. Tymczasem - by normalnie mogły funkcjonować wszystkie kadry narodowe oraz Szkoła Mistrzostwa Sportowego - potrzebnych było 8 mln zł. Sytuacja była więc alarmująca. Ale w mojej wizji prezesury nie było, nie ma i nie będzie mowy o zwijaniu szkolenia na niższych poziomach. Ograniczyliśmy jedynie pewne wydatki... Obecne zadłużenie związku sięga 4 mln zł i nie powiększa się. Spłacamy nie tylko zobowiązania bieżące, ale i zaległości. Wszystko jest sprawdzane co roku przez biegłego rewidenta. Hokej, dzięki m.in. dwóm trzecim miejscom w mistrzostwach świata rozgrywanych w Krakowie i w Katowicach, zyskał na popularności. Dlatego dotacja z MSiT na szkolenie młodzieży wzrosła do 4 mln, a nie tak dawno wynosiła 1,5 mln. Jestem przekonany, że nadal będziemy mieli tendencję wzrostową. Dobrze się stało, że nie zlikwidowaliśmy żadnych kadr, bo zaowocowało to kolejnymi prestiżowymi imprezami. Mieliśmy mistrzostwa świata kobiet do lat 18, a niebawem odbędzie się turniej seniorek. Nie byłoby tych imprez bez wsparcia finansowego Katowic oraz władz międzynarodowych (IIHF).
A jakie zaległości ma związek wobec kadry seniorów? Już niebawem rozpoczną się przygotowania do kolejnych mistrzostw świata...
DAWID CHWAŁKA: - Te zaległości też nie są żadną tajemnicą. Przede wszystkim mamy zaległe premie - ale nie z naszej winy - za ubiegłoroczny, wygrany turniej prekwalifikacji olimpijskiej w Budapeszcie. Obiecaliśmy wówczas hokeistom, że premia będzie odpowiadała wysokości nagrody, jaką otrzymamy z IIHF (80 tys. euro - przyp. red). Sęk tym, że te pieniądze nie wpłynęły na nasze konto, bo ciągle trwają rozmowy IAAF z władzami MKOl o kształcie przyszłorocznego turnieju olimpijskiego oraz udziale zawodników NHL. Już raz zwracaliśmy się z pismem do IIHF, a niebawem będziemy monitowali po raz drugi. Na tę sytuację nie mamy wpływu. Na razie nie jesteśmy w stanie wysupłać pieniędzy na tę premię samodzielnie i na pewno nie uregulujemy jej przed zbliżającymi się MŚ w Kijowie.
To chyba jednak nie wszystkie zaległości?
DAWID CHWAŁKA: - Zalegamy z uregulowaniem premii - 300 tys. zł - za 3. miejsce w MŚ w Katowicach. Ponadto za ostatnie zgrupowanie oraz turniej EIHC w Katowicach. Te zaległości uregulujemy z własnego, związkowego źródła i mam nadzieję, że nastąpi to w tym miesiącu. Dodam, że „dniówki” kadrowe są regulowane niemal na bieżąco.
Wiele jest zamieszania z obywatelstwem Johny'ego Murraya? Jak wygląda ta sprawa?
DAWID CHWAŁKA: - Szczerze? Pogrzebana! Kilka miesięcy temu zapewniano mnie, że Murray złożył wszystkie dokumenty i że na pewno zdążymy. Tymczasem kilka dni temu wpłynęła jego prośba, by mu pomóc. Istnieje wprawdzie tzw. szybka ścieżka otrzymania obywatelstwa, sęk jednak w tym, że nie przeskoczymy przepisów IIHF, bo są one rygorystyczne. Zdaję sobie sprawę z dyskomfortu, jaki ma teraz trener reprezentacji Jacek Płachta, bo przecież Murray grał w turniejach towarzyskich i miał prawo liczyć na niego. Jednak nie spisujemy tego bramkarza na straty. W przyszłości, mam nadzieję, nieraz pomoże reprezentacji. Na szczęście Przemysław Odrobny czy Rafał Radziszewski znajdują się w wysokiej formie.
Po wyborach w PZHL liczyłem, że nowe władze szybko wyprostują sprawy związane z rozgrywkami ligowymi i licencjami.
DAWID CHWAŁKA: - W maju powinny zapaść wiążące decyzje dla naszej dyscypliny - takie, jakich oczekuje środowisko oraz kibice. Przede wszystkim pracujemy nad stałym finansowaniem Polskiej Hokej Ligi. Zabiegamy sponsora, który zainwestowałby w szkolenie młodzieży. Pieniądze oczywiście trafiłyby do klubów ekstraligi, ale z przeznaczeniem na szkolenie młodzieży. Trzeba przede wszystkim odbudować szkoleniową piramidę. Niebawem poinformujemy o powstaniu czterech ośrodków hokejowych, bo jesteśmy już po rozmowach z ministerstwem sportu. Zaznaczam, że nie jest to powrót do ośrodków, które działały zanim rozpoczęła się moja kadencja. Mieliśmy takich ośrodków 7 czy 8, a otrzymywały one dotacje od 60 do 160 tys. zł. Niby wszyscy dostawali, ale... nikt nic nie miał. Mamy obietnice, że samorządy mocniej będą wspierać szkolenie młodzieży. Już zresztą dzieje się tak w przypadku Katowic i Torunia. A jeżeli chodzi o sprawy rozgrywek ligowych, to władze związkowe są nastawione na dialog.
Czy dla PZHL to kłopot, że awansował Naprzód, a Toruń spadł?
DAWID CHWAŁKA: - A dlaczego dla PZHL? Janów i Toruń spełniają nasze oczekiwania, bo mają po dwie tafle i mogą się rozwijać. Jeden klub z Katowic posiada możnego sponsora, zaś drugi jest wzorem w szkoleniu młodzieży i może też znajdzie sponsora. Toruń musi sam rozwiązać swoje problemy.
Mówi się, że Naprzód ma nikłe szanse na licencję.
DAWID CHWAŁKA: - A któż tak mówi? To przecież bzdury! Reguły przyznawania licencji są jasne. Ważne, by klub, decydujący się na grę w ekstralidze, wykazał się podstawą finansową na poziomie 2 mln zł. To nie jest kwota ściągnięta z księżyca, lecz wyliczona przez fachowców. Gwarantuje godne funkcjonowanie klubu przez cały sezon. Jeżeli kluby będą posiadały taki budżet, na pewno unikniemy rozczarowań i ewentualnego wycofania drużyny w środku sezonu.
Sądzi pan, że wszystkie zespoły będą miały budżet na poziomie 2 mln zł?
DAWID CHWAŁKA: - Kluby wykazały się takimi budżetami przed sezonem 2016/17. I nie było w jego trakcie żadnych sygnałów, że jakieś dokumenty finansowe były naciągane.
Czy na początku czerwca będziemy już wiedzieli, kiedy dokładnie rozpocznie się nowy sezon?
DAWID CHWAŁKA: - Wiele osób zarzucało nam, że decyzje przed tym z wolna się kończącym sezonem zapadły zbyt późno. Racja! Dlatego już teraz, w połowie marca, jesteśmy po dwóch spotkaniach roboczych. Do końca miesiąca planowane jest kolejne spotkanie podczas którego będziemy omawiali szczegóły marketingowe. Na pewno w czerwcu będą znane wszystkie regulaminy oraz termin startu ligi. Nie mogę jednak zadeklarować, ile i które zespoły wystartują w lidze. To wszystko będzie zależało od komisji licencyjnej i później ewentualnie odwoławczej.
Zna pan drużynę „Ratujmy Hokej”?
DAWID CHWAŁKA: - Domyślam się, o czym pan chce ze mną rozmawiać.
Drogą e-mailową otrzymałem anonim podpisany właśnie „drużyna Ratujmy Hokej”. Pokazuje on pana w złym świetle. Pisze się m.in. o pańskich koneksjach biznesowych z byłym prezesem Sanoka Piotrem Krysiakiem. Jak pan to wytłumaczy?
DAWID CHWAŁKA: - To zwykłe pomówienia. Zacznijmy od Piotra Krysiaka, który już od dawna jest ochlapywany błotem przez sanockie środowisko. Częścią tego błota chcą obrzucić i mnie. Gwoli ścisłości, toczą się postępowania sądowe w związku z działalnością pana Krysiaka w klubie. Postawiono mu zarzut, że nie zgłoszono sportowej spółki do upadłości w trakcie sezonu. Jedna strona twierdzi, że nadawała się ona do upadłości, zaś druga, że nie. Były prezes nie zgodził się na taki krok, drużyna dokończyła sezon i nawet walczyła o brązowy medal. Ponadto spółka, którą kierował, miała Radę Nadzorczą, składającą się głównie ze sponsorów. Poczekajmy na rozstrzygnięcie sądu.
Ale to jeden wątek. Drugi związany jest z tym, że obecny zarząd związku nawiązał współpracę w zakresie szkolenia młodzieży z duetem Krzysztof Czech - Krysiak. Tylko że oni się na tym znają, piszą programy i pozyskują środki na działalność w klasach sportowych w gimnazjum oraz liceum. Swego czasu Sanok był silnym ośrodkiem młodzieżowym, szczycił się nawet mistrzostwem Polski juniorów. Ale do Sanoka ściągano zagranicznych zawodników, a juniorzy szli w odstawkę. Większość z nich rozjechała się po kraju i nie wiem, czy kiedykolwiek wrócą do Sanoka. Zawistni ludzie przekonują, że skumaliśmy się z Krysiakiem i robimy jakieś interesy. Powtarzam: ten duet solidnie pracuje dla rozwoju młodzieży. A mnie próbuje się oczerniać za winkla.
Jednak od spółek z o.o., w których szefem jest pan Krysiak, pan nie ucieknie.
DAWID CHWAŁKA: - Wszystkie rejestry sądowe są jawne i można je sprawdzić. W jednej ze spółek wystąpiłem jako radca prawny inwestora, ale wówczas nie byłem prezesem związku. Cała procedura została przeprowadzona prawidłowo. Druga spółka, z racji pracy w hokejowym związku, nie rozpoczęła działalności. Generalnie, jest to próba zdyskredytowania mnie w oczach ministra sportu i turystyki Witolda Bańki, którego bardzo sobie cenię i którego zaleceń nie pozwoliłbym sobie łamać. Zapewniam, że nie prowadzę żadnej działalności gospodarczej!
Powróćmy do wątku sportowego. Jakie miejsce reprezentacji na mistrzostwach świata w Kijowie będzie dla pana satysfakcjonujące?
DAWID CHWAŁKA: - Tylko awans, bo to będzie już nasze trzecie podejście (śmiech). Ale zdaję sobie sprawę, że z roku na rok ta dywizja (1A - przyp. red.) jest coraz silniejsza i że każdy może wygrać z każdym. Tylko że my wszyscy budujemy szerszy projekt, a trener Jacek Płachta jest jego wykonawcą. Idziemy we właściwym kierunku, bo do reprezentacji wprowadzani są młodzi hokeiści. Część zawodników powinna zdawać sobie sprawę, że to ostatni dzwonek, by mogli zaprezentować się w elicie. Za sportowym sukcesem zapewne pójdą sponsorzy dla reprezentacji oraz ligi. Pokazały nam to inne dyscypliny.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze